Lisa Jewell – Kiedy ciebie nie ma
25.11.2018
Lisa Jewell, Kiedy ciebie nie ma [Then She Was Gone], tłum. Danuta Śmierzchalska, Edipresse, 2018, 304 strony.
Laurel, mimo upływu czasu, nie do końca potrafi poradzić sobie
ze zniknięciem córki. Nigdy nie przekonywały ją sugestie, że nastoletnia Ellie
– przygotowująca się do egzaminów i szczęśliwie zakochana – mogłaby nagle z
dnia na dzień wyjechać i uciąć kontakt z rodziną. Poszukiwania niewiele dały i dopiero
dziesięć lat później następuje przełom. Laurel z zaskoczeniem odkrywa też, że w
końcu jest gotowa ruszyć i kiedy poznaje Floyda
czuje się oczarowana. Nie mniejsze wrażenie robi na niej jego dziewięcioletnia
córka Poppy – dziewczynka jest bowiem niezwykle podobna do zaginionej Ellie…
„Kiedy ciebie nie ma” mogła być jedną z takich książek, od
których trudno się oderwać i z ciekawością przewraca się kolejne strony. I
przez część powieści rzeczywiście tak ją odbierałam. Podobał mi
się styl autorki, sposób budowania napięcia, pewne sygnały wskazujące na to, że
powinnam być czujna i nieufna wobec bohaterów. Problem w tym, że całość okazała
się dla mnie zbyt przewidywalna i w pewnej chwili straciłam tą historią zainteresowanie.
Odłożyłam ją na kilka dni, gdy do końca zostało mi kilkadziesiąt stron, bo
wydawało mi się, że autorka niczym mnie nie będzie w stanie zaskoczyć.
Chciałabym napisać, że ostatecznie dostałam pstryczka w nos, ale tak naprawdę
wiele elementów fabuły przestało być dla mnie zagadką na długo przed ich
wyraźnym rozwiązaniem. Może jedynie po jednym z bohaterów spodziewałam się
czegoś zgoła innego, ale to i tak za mało, żebym poczuła się usatysfakcjonowana
spięciem poszczególnych wątków.
Przewidywalność jest moim głównym zarzutem wobec tej
powieści, a doskwiera mi ona tym bardziej, że ta historia miała naprawdę spory
potencjał. Lisa Jewell potrafiła naprawdę frapująco zawiązać akcję i przez
pewien czas ją poprowadzić. Nie wiedziałam komu mogę ufać i co siedzi w głowach
niektórych bohaterów, a to już dobry punkt wyjścia do zabawy z czytelnikiem i
budowania w nim poczucia niepewności. Czułam się zaintrygowana, chciałam
wiedzieć więcej, z podejrzliwością patrzyłam na każdego i gdyby tylko autorka pokusiła
się o mniej oczywiste rozwiązania, to mogłaby być z tego naprawdę świetna
powieść. Może za dużo mam już za sobą tego typu historii i trudniej jest mnie
zaskoczyć, ale określony scenariusz wydarzeń naprawdę szybko nasuwa się w
trakcie czytania. Tak w każdym razie było w moim przypadku.
Nie można odmówić autorce zgrabnego operowania słowem i wykreowania
ciekawych, niejednoznacznych postaci, które zmagają się z różnymi problemami i
słabościami. Warstwa obyczajowa – dosyć emocjonalna i odpowiednio dawkowana - to
mocna strona „Kiedy ciebie nie ma”. Lisa Jewell pokazuje, że ludzie różnie
radzą sobie z traumatycznymi wydarzeniami, a najgorsza jest - w takiej
sytuacji, w jakiej była Laurel – niepewność wobec losów córki. Zniknięcie Ellie
zmieniło codzienność wielu osób i czasami zrozumienie tego wymagało wielu lat i
zderzenia z kolejnymi trudnymi momentami w życiu.
Łatwiej byłoby mi pogodzić się z rozczarowaniem związanym z rozwiązaniem
tajemnicy zaginięcia Ellie i powiązanych z tym wątków, gdyby ta powieść nie
zaczęła się tak świetnie i tak mocno mnie na początku nie wciągnęła. Zbyt
szybko domyśliłam się kierunku, w jakim to wszystko zmierza i zaintrygowanie
kolejnymi wydarzeniami zdecydowanie zmalało. Później były jeszcze momenty, gdy
zatliło się we mnie trochę napięcia i nadziei na jakiś ciekawy twist, ale z tej
iskry ognia niestety nie było. Szkoda, bo powieść Lisy Jewell miała ogromny
potencjał – moim zdaniem wykorzystany dosyć dobrze tylko w przypadku warstwy
obyczajowej. Może innym razem autorka zaskoczy
mnie bardziej.
Garść cytatów:
„Skrępowała swoje życie nowymi rutynowymi czynnościami, ściśle
i mocno, jak kaftanem bezpieczeństwa. Przez trzy lata uwewnętrzniała swoje
szaleństwo, nie mówiąc o nim nikomu. Ale teraz szaleństwo wróciło”. (s. 37)
~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Edipresse.
13 komentarze
Nie przekonuje mnie przez względu na tę przewidywalność, no ale jeszcze się zastanowię!
OdpowiedzUsuńŻałuję, że mnie nie zaskoczyła bardziej :)
UsuńAkurat w tym przypadku przewidywalność chyba też by mi przeszkadzała.
OdpowiedzUsuńW przypadku takich książek to jednak spory minus :)
UsuńKasiu, szkoda, że książka nie do końca przypadła Ci do gustu, ale ja mam na nią wielką ochotę i przewidywalność, o której wspominasz, nie jest dla mnie problemem. 😊
OdpowiedzUsuńAgnieszko, bardzo chętnie przeczytam co o niej sądzisz, więc cieszę się, że jest w Twoich planach :)
UsuńPrzewidywalność nie jest zła, kiedy powieśc jest tak pięknie napisana, że "zapiera dech", kiedy jest w nich coś wyjątkowego i magicznego. W tego typu ksiązkach to chyba sie nie sprawdza. Szkoda, że się rozczarowałaś
OdpowiedzUsuńMasz rację - czasami przewidywalność traci na znaczeniu w obliczu innych atutów książki. Tutaj jednak zagadka odgrywała na tyle dużą rolę, że liczyłam na ciekawsze jej rozwiązanie :)
UsuńSzkoda, że nie wyszło ale to też zależy od tego co się komu podoba. Prawda? ;)
UsuńZdecydowanie tak :) Ja lubię to, że ta sama książka może wywoływać zupełnie inne emocje :)
UsuńSzkoda, bo to faktycznie mogła być dobra powieść. Ale przewidywalność potrafi zniszczyć nawet najlepszą książkę.
OdpowiedzUsuńTo prawda, szczególnie, że w tej historii był bardzo duży potencjał :)
UsuńAle przynajmniej powieść wciągnęła, choć trochę!
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)