Dorthe Nors – Lusterko, ramię, kierunkowskaz

29.09.2018


Dorthe Nors, Lusterko, ramię, kierunkowskaz [Spejl, skulder, blink], tłum. Elżbieta Frątczak-Nawotny, Czarna Owca, 2018, 206 stron.

Intrygują mnie książki, w których za pozornie prostą historią kryje się coś więcej. Jednocześnie staram się tego głębszego przekazu nie doszukiwać na siłę, wychodząc z założenia, że jeśli coś ma wzbudzić we mnie refleksje, to nie powinny być one wymuszone. Dorthe Nors stworzyła powieść, w której tak naprawdę nie dzieje się wiele, ale w tym poznawaniu bohaterki w codziennych sytuacjach można dostrzec portret kobiety szukającej swojego miejsca na świecie. Całość mnie jakoś specjalnie nie poruszyła i raczej do tego tytułu nie wrócę, ale jednocześnie doceniam historie, gdzie trzeba czytać między wierszami, a tu niewątpliwie miałam z takim zabiegiem do czynienia.

Sonia mieszka w Kopenhadze, jest kobietą po czterdziestce, tłumaczką kryminałów i od jakiegoś czasu raczej dryfuje przez codzienność niż faktycznie żyje. Kurs na prawo jazdy ma być takim konkretnym punktem zaczepienia – celem, który sobie wyznaczyła i usilnie chce go osiągnąć. Nie pomaga jej w tym ani instruktorka zmieniająca za nią biegi, ani fakt, że miewa zawroty głowy (taka rodzinna przypadłość), a już na pewno nie to, że często jej determinacja tłumiona jest przez strach i trudne relacje z ludźmi, także z tymi bliskimi.



Główna bohaterka z jednej strony wydaje się wewnętrznie rozedrgana – a to relacją z siostrą, z którą niespecjalnie potrafi utrzymać więź, a to nauką jazdy czy wspomnieniami z przeszłości i refleksjami nad przyszłością. Nie można jednak stwierdzić, że nie czyni nic, by coś zmienić, bo momentami robi krok do przodu i zmusza się do konfrontacji.

Były chwile kiedy potrafiłam wczuć się w jej emocje i fragmenty, który mocniej do mnie trafiały, ale nie mogę napisać, żeby Sonia stała mi się szczególnie bliska. Nie do końca dałam się wciągnąć w jej codzienność i nie w pełni przemówił do mnie sposób opowiadania duńskiej pisarki. Garść refleksji jednak poczyniłam, na kilka chwil się przy historii zatrzymałam, by przekonać się, że tytuł jest nie tylko odniesieniem do nauki jazdy – dla mnie główna bohaterka patrzy w lusterko wsteczne na swoją przeszłość, szuka ramienia (niekoniecznie męskiego) jako synonimu poświęcenia uwagi oraz zyskania zrozumienia i stara się nadążać za kierunkowskazami, które czasami prowadzą nie tam, gdzie teoretycznie się wybierała. Do zachwytu nad tą książką mi daleko, ale mimo to zwykle doceniam takie mniej typowe lektury, bo można je odczytywać na różne sposoby.


  Garść cytatów:

(…) język ma wielką moc, niemal magiczną. Jedna drobna zmiana może albo unieść zdanie, albo je pogrążyć”. (s. 16)

(…) miłości nie ma w życiu zbyt wiele, chociaż w opowieściach ludzi zawsze miała się dobrze”. (s. 68)

Niewielki margines niepewności dotyczący prawdziwej natury rzeczy potrafi stać się źródłem wielkiego lęku”. (s. 128)

~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.

Zobacz również

6 komentarze

  1. Ciekawe jak ja odebrałabym kreację głównej bohaterki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Raczej nie skuszę się na tę książkę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam słabość do bohaterów, którzy są autorami lub tłumaczami literatury, więc może sięgnę po tę książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem Agnieszko czy byłabyś usatysfakcjonowana pod tym względem, bo ten wątek nie jest jakoś mocno rozbudowany, chociaż jakieś tam małe znaczenie ma :)

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy