Cristina Caboni - Strażniczka miodu i pszczół

29.08.2018

 Cristina Caboni, Strażniczka miodu i pszczół [La custode del miele e delle api], Muza, 2018, 448 stron.

Mogłoby się wydawać, że Angelica osiągnęła w życiu to, co chciała – podróżuje po świecie i pracuje z pszczołami, doradzając pszczelarzom jak mają pokonywać trudności, które napotykają w swoich pasiekach. Nic ją nie ogranicza, nic nie zatrzymuje w żadnym miejscu na dłużej, ale ta wolność w pewnym sensie ją unieszczęśliwia, bo czuje, że nie ma swojego miejsca na ziemi. W dzieciństwie była nim Sardynia, którą kilkanaście lat temu opuściła wraz z matką. Teraz będzie miała okazję tam wrócić, chociaż nie wszyscy na wyspie powitają ją z otwartymi ramionami. Niektórym jej przyjazd bardzo mocno pokrzyżuje pewne plany…

Dwie powieści przyszły mi na myśl, gdy czytałam książkę Cristiny Caboni - „Cytrynowy chleb z ziarnkami maku” Cristiny Campos i „Irlandzki sweter” Nicole R. Dickson. Wszystko dlatego, że łączy je wykorzystanie bardzo wyraźnego motywu przewodniego – u Campos jest to pieczenie chleba, u Dickson tworzenie swetrów, a u Caboni miód. Wspominam o tym, bo bardzo lubię, gdy historia osnuta jest wokół konkretnej rzeczy i ma to przełożenie na fabułę. W „Strażniczce miodu i pszczół” każdemu rozdziałowi towarzyszy intrygujący opis jakiegoś miodu, mający nie tylko przywołać w wyobraźni jego zapach i wygląd, ale i wskazać jego głębsze znaczenie.

U Cristiny Caboni czuje się pasję wobec pszczół, co na pewno związane jest z pracą w rodzinnej pszczelarskiej firmie. Historia, którą stworzyła odkrywa przed czytelnikiem różnorodność miodów, ale i pewną magię, która towarzyszy ich pozyskiwaniu. Pod tym względem powieść niewątpliwie się broni, bo autorka sięgnęła po temat, który jest jej bliski i potrafiła przekuć go w fabułę, w której faktycznie momentami czuje się intensywność (lub delikatność) miodowego smaku i słyszy się bzyczenie pszczół. A to wszystko w klimatycznej Sardynii, którą autorka dobrze zna.

To, z czym mam w przypadku tej książki pewien problem, to bohaterowie, a dokładniej fakt, że nie zawsze ich postępowanie wydawało mi się wiarygodne. Rozumiem, że czasami myśli się jedno, a z różnych względów robi drugie, ale tutaj gdzieś brakowało mi uzasadnienia postępowania w niektórych sytuacjach. Podobało mi się ukazanie więzi, która łączyła Angelicę i Jaję, ale już mniej do mnie przemówiła relacja głównej bohaterki i jej miłości sprzed lat, którą ponownie spotyka na Sardynii.

Cristina Caboni stworzyła powieść klimatyczną, urokliwą, ale niepozbawioną wad. Nie przeszkadzała mi pewna przewidywalność fabuły, bo wykorzystanie wyrazistego przewodniego motywu i działające na wyobraźnię opisy mi to przysłoniły, ale kreacja bohaterów nie w pełni mnie przekonała. Jest za to w „Strażniczce miodu i pszczół” garść małych radości i ważnych prawd, o których na co dzień zapominamy – jak chociażby taka, że czasami trzeba się zatrzymać, wziąć głęboki oddech i zastanowić się czy to miejsce, w którym jesteśmy, daje nam szczęście.


  Garść cytatów:

Czy to co nas martwi może być proste? Nie sądzę. Ale jednego jestem pewna: dusząc wszystko w sobie, nie możemy nabrać dystansu do problemu. Będziemy go strzegli, wysiadywali jak kury jajka, a on zacznie się karmić naszymi lękami, rosnąć i będzie coraz bardziej przerażający”. (s. 64/65)

(…) czasami jedynym sposobem na to, by dalej żyć, jest chwycenie się tego, co najbardziej boli”. (s. 84/85)

Pogarda jest wtedy, gdy ktoś nie traci ułamka sekundy, by na ciebie spojrzeć, bo nie jesteś warta nawet takiego wysiłku”. (s. 251)

Zastanawiam się, dlaczego jedni ludzie nie mają serca, a inni, głupi jak ja, pozwalają okładać się pięściami, wierząc, że do niczego się nie nadają”. (s. 314)

~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Muza.


Zobacz również

14 komentarze

  1. Nie również przewidywalność tym przypadku zupełnie nie przeszkadza i na pewno przeczytam tę książkę. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, ciekawa jestem jakie wrażenie zrobi na Tobie ;)

      Usuń
  2. Słyszałam o tej książce ale nie czytałam i nie poczułam takiej potrzeby - nie na ten moment ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem i nie namawiam - sama też przed sięgnięciem po jakąś książkę muszę czuć, że czymś mnie intryguje i że to jest odpowiedni na nią moment :)

      Usuń
    2. Kiedyś i na nią przyjdzie odpowiednia pora ;)

      Usuń
  3. Chyba nie dla mnie książka, ale może się jeszcze przekonam :)
    Mój blog-klik

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasami warto sięgnąć i po takie książki, gdzie można przewidzieć zachowanie bohatera :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami tak, o ile inne elementy to rekompensują :)

      Usuń
  5. ze względu na miód chciałabym przeczytać, przymykając oko na te niedociągnięcia fabularne. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle jestem pełen podziwu dla różnorodności tematycznej książek, które czytasz. Dzięki temu z wielką ciekawością zaglądam do Ciebie i myślę: czym tym razem zaskoczysz? :) Tu tematyka wydaje się ciekawa, zwłaszcza jeśli chodzi o produkcję miodu i samo życie pszczół, bo to faktycznie szalenie interesujące zagadnienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udaje mi się Cię zaskoczyć :) Lubię sięgać po bardzo różne książki - to fakt :)

      Usuń
  7. Wiem, że trochę nie na temat, ale... przypomniałaś mi tym tekstem o "Irlandzkim swetrze". Kiedyś pisałaś o tej powieści, a ja bardzo chciałam ją przeczytać. Teraz sprawdziłam i książka jest w mojej bibliotece. A ja akurat mam ochotę na tego rodzaju historię... Dziękuję;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślę, że magia tej ksiazki jest na tyle słodka, że przebija pierwiastki goryczy pojawiające się w trakcie lektury. Długo za mną chodzi ta powieść i muszę ją w końcu przeczytać.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy