Peter May – Na Szlaku Trumien
13.07.2018
Peter May, Na Szlaku Trumien [Coffin Road], tłum. Lech Z. Żołedziowski, Albatros, 2018, 384 stron.
Pamiętam, że jakiś czas temu zastanawiałam się nad
przeczytaniem książki „Na gigancie” Petera May’a, ale nie miałam wcześniej z
autorem do czynienia, a opis nie sprawił, że zapragnęłam koniecznie ten tytuł
poznać. Niedługo później wpadła mi w oko jego inna powieść
- „Na Szlaku Trumien” i tym razem poczułam się zaintrygowana na tyle, by po
książkę sięgnąć. Ostatnia strona za mną i mogę napisać, że chociaż fajerwerków
nie było, to naprawdę polubiłam się z tym szkockim pisarzem i teraz już bez
oporów rozejrzę się za innymi historiami, które stworzył.
Przemoknięty, przemarznięty i zdezorientowany mężczyzna
budzi się na plaży, nie mając pojęcia jak się tam znalazł i co istotniejsze –
kim w ogóle jest. Dowiaduje się, że nazywa się Neal Maclean, od ponad półtora
roku wynajmuje Chatę na Wydmach na wyspie Harris i podobno pisze książkę o
tajemniczym zniknięciu latarników w 1900 roku. Problem w tym, że nic wskazuje
na to, by faktycznie się tym zajmował, a jednym z niewielu tropów jest
mapa obejmująca Szlak Trumien.
Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz spotkałam się z
motywem utraty pamięci, więc trochę obawiałam się czy autor nie pójdzie w tym
kontekście utartym szlakiem. Nie udało mu się tego całkowicie uniknąć, ale
podobało mi się, że Nealowi nie doskwiera jedynie to, że nie pamięta nic ze
swojej przeszłości, ale też, że właściwie nie wie, jakim był człowiekiem i do
czego byłby zdolny. Takie spojrzenie na amnezję wydało mi się zdecydowanie ciekawe.
Tym bardziej, że nie minie dużo czasu, a główny bohater będzie musiał się zastanowić,
czy mógł kogoś zamordować. Tym, co nie do końca mnie w jego sytuacji przekonało
było odkrywanie informacji o sobie – działa mniej (przewracając Chatę do góry
nogami w poszukiwaniu wskazówek) lub bardziej metodycznie, ale nie korzysta z
rozwiązań, które moim zdaniem mogłyby szybciej przynieść mu odpowiedzi. Stara
się też ukryć swoją utratę pamięci, ale to akurat można tłumaczyć dręczącym go
przeświadczeniem, że wydarzyło się coś naprawdę złego i nie ma pojęcia, jaki był
w tym jego udział.
„Na Szlaku Trumien” nie dostarcza raczej jakiegoś ogromu
zaskoczeń, ale muszę przyznać, że po pierwszych kilkudziesięciu stronach nie
spodziewałam się tego, w jakim kierunku ta historia powędruje. Poza tym Peter May
stworzył powieść niezwykle klimatyczną, w której niemal czuje się smagający po
twarzy wiatr. Zdecydowanie udało mu się przenieść mnie w nieznane mi miejsca i
sprawić, że z przyjemnością poznawałam je lepiej. Mam wrażenie, że właśnie w
stylu tego szkockiego autora i umiejętności realistycznego odmalowywania
otoczenia tkwi siła. W takich przypadkach pewne niedostatki fabularne jestem w
stanie wybaczyć.
Chciało mi się do tej książki wracać, gdy odkładałam ją na
dłuższą chwilę, a to dla mnie wyraźny znak, że autor całkiem zgrabnie wpasował
się w mój gust. Bohaterowie nie byli nijacy, historia okazała się dosyć ciekawa,
klimat mnie zdecydowanie ujął. Teraz liczę na to, że przy kolejnym spotkaniu –
a na pewno go sobie nie odmówię – będzie towarzyszył mi głównie zachwyt.
Garść cytatów:
„Jakże często bywa tak, że łatwiej jest odrzucić niewygodną
prawdę niż dogodne kłamstwo”. (s. 280)
„Trudno cokolwiek mierzyć ceną utraty choćby jednego
ludzkiego życia (…)” (s. 380)
~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Albatros.
19 komentarze
Tej książki Maya nie czytałam, ale niedawno na DKK dyskutowaliśmy nad jego "Czarnym domem" - i ten tytuł mogę Ci z całego serca polecić :) Jak nigdy, prawie wszyscy klubowicze byli zachwyceni :D A mają różne gusta i zwykle co jednym się bardzo podoba, to drugim niekoniecznie.
OdpowiedzUsuńAch, świetnie, że podsunęłaś mi konkretny tytuł, bo miałam zagwozdkę po jaki teraz sięgnąć :)
UsuńLubię czytać książki, o których myśli się już chwilę po ich odłożeniu i nie może doczekać się momentu, kiedy wrócimy do ich lektury. Mam nadzieję, że mnie również ta książka tak bardzo do siebie przeciąganie. 😊
OdpowiedzUsuńTego Ci życzę :) Po książki takich autorów, którzy potrafią przyciągać aż chce się sięgać :)
UsuńJa mam póki co w planach „Na gigancie”. A potem zobaczę.
OdpowiedzUsuńChętnie Wiolu poczytam o Twoich wrażeniach z "Na gigancie" :)
UsuńMyślę, że klimat mógłby mi się spodobać. Przy czytaniu opisu jakoś automatycznie stają mi przed oczami sceny, to już dobry znak. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńCzyli wyobraźnia od razu zaczyna działać! :) Świetnie!
UsuńRzeczywiście motyw amnezji jest dość wyeksploatowany przez różnych autorów, ale skoro został tutaj ciekawie poprowadzony to chętnie poznam tę powieść. Spotkałam się już z wątkami, w których bohaterowie nie pamiętali czy zrobili coś złego i zazwyczaj te historie okazywały się dość ciekawe, więc jestem na tak :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłaby Ci się ta książka spodobać :) Klimat ma świetny i potrafi wciągnąć, mimo że zaskoczeń ogromnych nie dostarcza.
UsuńW takim razie bez wahania wpisuję tytuł na listę :)
UsuńChętnie sięgnę, zwłaszcza że rzadko czytam książki szkockich pisarzy i wypadałoby to zmienić. :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie jest sięgać po pisarzy z rejonów, w których się niezbyt często literacko bywa :)
UsuńMam wrażenie, że dobrze odnalazłabym się w takim klimacie, po Twoim tekście poczułam zaciekawienie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, bo to szalenie klimatyczna powieść :)
UsuńU Ciebie jak zawsze wyjątkowa powieść. Przyznam, iż sam tytuł mnie zaintrygował, fabuła również wpisuje się w mój gust czytelniczy. Chętnie zapoznam się z tą lub inną książką tego autora.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że znajdujesz u mnie coś dla siebie! :)
UsuńMroczny tytuł a i fabuła zapowiada się klimatycznie :)
OdpowiedzUsuńKlimatycznie jest zdecydowanie :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)