Lucy Maud Montgomery – Opowieści z Avonlea
19.07.2018
Lucy Maud Montgomery, Opowieści z Avonlea [Chronicles of Avonlea], tłum. Ewa Fiszer, Wydawnictwo Literackie, 2014, 200 stron.
Cykl: Ania z Zielonego Wzgórza, tom 9.
Pewnie już nie raz o tym wspominałam, ale jest coś takiego w
prozie Lucy Maud Montgomery, że się przy niej odprężam i rozkoszuję chwilą.
Wprawdzie „Rilla ze Złotego Brzegu”, którą czytałam ostatnio była najbardziej
poważnym i miejscami nawet smutnym tomem z serii o rudowłosej Ani, ale
nawet tam nie zabrakło bohaterom hartu ducha. „Opowieści z Avonlea” to powrót
do mieszkańców Wyspy Księcia Edwarda i do przeszłości, której towarzyszy sporo uśmiechu,
ale i mądrości o których warto pamiętać.
Dwanaście opowiadań – dwanaście różnych historii, ale tym razem przede wszystkim o innych bohaterach niż Ania. Ona pojawia się w pierwszym, by później jeszcze przemknąć tylko na chwilę tu i ówdzie. Jakoś mi to nie przeszkadzało, pewnie dlatego, że kanadyjska pisarka potrafi stworzyć tak niepowtarzalny klimat, że czułam się jakbym wracała do dobrze znanych miejsc i odkrywała po prostu ich kolejny kawałek. Poznałam między innymi Ludwika, który przez lata nie mógł się zdecydować na oświadczyny, Starą Damę posądzaną przez wszystkich o skąpstwo, ciotkę Oliwię – starą pannę, której wielbiciel nagle wraca i prosi ją o rękę i niepozornego chłopca o imieniu Feliks, który na skrzypcach potrafił grać tak przejmująco, jak gdyby zaglądał słuchaczom w dusze.
Jest w tym zbiorze dawka humoru, ale jest też miejsce na
kilka mądrych lekcji – szczególnie o tym, by nie osądzać ludzi po pozorach, nie
chować niepotrzebnie urazy i dawać sobie szansę na szczęście. Proste prawdy
zamknięte w niewymagających, ale przyjemnych historiach. Nie są to opowiadania,
które jakoś mocno zapadną mi w pamięć, ale niezmiennie cieszy mnie zetknięcie z
piórem Lucy Maud Montgomery i bardzo doceniam to, jak pozytywnie na mnie te
spotkania działają. Aż chce się więcej.
Garść cytatów:
„Duma Starej Damy silniejsza była od miłości. Duma ta była
jedyną rzeczą, której nie potrafiła poświęcić”. (s. 26)
„Każdy, kto potrafi współczuć i umie zrozumieć drugiego
człowieka, może go obdarzyć hojniej niż pieniędzmi”. (s. 51)
Ania z Zielonego Wzgórza
20 komentarze
Kocham ten cykl.<3
OdpowiedzUsuńWe mnie też wzbudza mnóstwo ciepłych uczuć :)
UsuńTa autorka ma swój niepowtarzalny styl, który również uwielbiam. Ania to jedna z moich ulubionych bohaterek literackich i chyba muszę w końcu sięgnąć po wszystkie części jej przygód, bo aż do niej zatęskniłam.
OdpowiedzUsuńJa poznałam ją w dzieciństwie i wspominałam miło, ale tak naprawdę dopiero po latach i powrocie na Zielone Wzgórze przekonałam się, że przebywanie w jej towarzystwie działa na mnie kojąco :)
UsuńNiedawno sobie odświeżyłam Anię z Zielonego Wzgórza - dawniej zaczytywałam się tym cyklem, a i teraz mam sentyment do niego :)
OdpowiedzUsuńMiło czytać, że kolejne czytanie nadal było udane :)
UsuńPierwszą część cyklu czytałam kilka razy, natomiast zupełnie nie pamiętam, czy sięgałam po "Opowieści z Avonlea". :)
OdpowiedzUsuńTo przyjemne opowiadania :) Szczególnie jeśli się lubi prozę autorki.
UsuńPrzeczytałem jedynie pierwszą część w dzieciństwie i choć bardzo mi się podobała, to jednak nie czytałem kolejnych. Za to akurat jestem w trakcie oglądania serialu "Ania, nie Anna" i muszę powiedzieć, że w mojej ocenie jest świetnie nakręcony :)
OdpowiedzUsuńOglądałam pierwszy sezon i szalenie mi się podobał :) Teraz zaczęłam drugi i mam nadzieję, że nadal będę oczarowana :)
UsuńJestem świeżo po drugim odcinku drugiego sezonu i dalej z przyjemnością oglądam ten serial. Choć póki co w drugim sezonie jest troszkę mniej zabawnych sytuacji. Ale może jeszcze się to zmieni :)
UsuńZa mną dopiero pierwszy odcinek drugiego sezonu :) Najchętniej obejrzałabym od razu cały, ale postanowiłam go sobie trochę dawkować :)
UsuńNetflix nie ułatwia dawkowania sobie serialów ;) Świadomość, że jest kolejny odcinek sprawia, że nieraz kończy się na dwóch albo trzech odcinkach na raz, mimo pełnych przekonania obietnic, że zobaczę tylko jeden odcinek ;)
UsuńTo fakt :))
UsuńJeśli chodzi o ten cykl to moja przygoda z Anią skończyła się na trzeciej lub czwartej cześci :P
OdpowiedzUsuńO widzisz :) Dalej też jest dosyć ciekawie, chociaż z czasem główną rolę zaczynają odgrywać raczej dzieci Ani niż ona sama :)
UsuńDalej jakoś mi nie szło ;P
UsuńNic na siłę :)
UsuńUwielbiam Anię i Lucy Maud Montogery i rzeczywiście przy jej książka czuje się takie dziwne ciepło w okolicy serducha (lepiej działa niż melisa:P)
OdpowiedzUsuńTo prawda! :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)