Jakub Małecki – Dygot
12.06.2018
Jakub Małecki, Dygot, Sine Qua Non, 2015, 315 stron.
O tym, że ciągnie mnie do powieści osadzonych w niewielkich
społecznościach wiedziałam od dawna, ale to, że Jakub Małecki tak genialnie odnajduje
się w takiej przestrzeni, jest moim niedawnym odkryciem. Nie byłam pewna czy
proza tego autora mnie przekona, ale teraz nawet przez chwilę nie będę wahała
się przed sięgnięciem po inne jego książki. „Dygot” okazał się tak
klimatyczną, wciągającą i niecodzienną powieścią, że życzyłabym sobie jak najwięcej
takich literackich odkryć.
Może to przypadek, może zbieg okoliczności. Słowa pełne
nienawiści czy klątwa, które potrafi zniszczyć życie? Jan Łabendowicz nie
pomógł uciekającej przed Armią Czerwoną Niemce, a Bronek Gelda pogardził wróżbą
Cyganki. Oboje przez lata będę wracali do momentu, w którym kobiety ich przeklęły,
szczególnie wtedy, gdy los okrutnie ich doświadczy. Losy dwóch rodzin gdzieś na
tej wyboistej drodze się zetkną, ale w międzyczasie urodzi się biały jak
śnieg Wiktor - chłopiec do małego wytykany palcami i oskarżany o szatańskie moce, a kilkuletnia
Emilka zostanie dotkliwie poparzona, gdy wybuchnie granat.
Wiktor przypominał mi trochę Karla ze świetnej powieści Thomasa Raaba „Cisza. Kronika życia pewnego mordercy”. Oboje od urodzenia byli wykluczani z niewielkiej społeczności, określani jako „inni” i szufladkowani, oboje już w dzieciństwie zetknęli się ze śmiercią. Ich historie były oczywiście różne, ale to skojarzenie tkwiło mi w głowie przez dłuższy czas.
Czas mija – od 1938 roku aż po 2004 rok. Kończy się życie,
zaczyna się życie. Świat się zmienia, ale w ludziach drzemią te same
uprzedzenia, targają nimi te same namiętności i obsesje. Jakub Małecki jest uważnym
obserwatorem i przez swoich bohaterów podsuwa czytelnikowi sporo prawd o
człowieku. Niczego jednak nie narzuca, jego proza nie jest nachalna, a potrafi zawładnąć myślami na dłużej. Jednocześnie
to taka historia, która nie do każdego przemówi i nie wszystkich zachwyci. Mnie
jednak zachwyciła.
U Jakuba Małeckiego bohaterowie są szalenie wyraziści, a
obserwowanie ich losów ani przez chwilę mnie nie nudziło. Czasami wydaje się,
że wszystko zwalnia, może nawet zaczyna się układać, ale ludzkie słabości
jeszcze nie raz dadzą o sobie znać, kolejny cios zegnie czyjś kark, a śmierć po
raz kolejny zapuka do drzwi.
Garść cytatów:
„Jesteś krzyk, jesteś dygot, jesteś kropla w rzece”. (s. 102)
„Życie zatacza koło, życie musi zatoczyć koło, inaczej się
nie da. Ty siałeś krzywdę i krzywdę teraz zbierasz”. (s. 196)
11 komentarze
Wstyd mi,ale nie znam jeszcze twórczości autora.
OdpowiedzUsuńAgnieszko, żadne wstyd :) Trudno znać wszystkich :)
UsuńZnajomość z literaturą Małeckiego mam jeszcze przed sobą, ale mam dwie jego powieści u siebie na półce. Więc mam nadzieję, że uda mi się zapoznać, chociaż z jedną jego książką jeszcze w tym roku.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! :)
Usuń"Rdza" i "Ślady" już za mną, a "Dygot" czeka na półce, więc postaram się zabrać za ten tytuł w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńNa mnie "Rdza" i "Ślady" właśnie czekają :) Podobały Ci się?
UsuńMnie też Dygot zachwycił. Zgadzam się z Tobą, że autor świetnie potrafi pokazać małe społeczności, do tego potrafi to zrobić po prostu magicznie. Polecam Ci Ślady, a ja poluję na Rdzę :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam na pewno! :)
UsuńJuż sam tytuł i okładka zapowiadają oryginalną lekturę. Zachęcają też wyraziści bohaterowie :)
OdpowiedzUsuńDwa pierwsze elementy faktycznie przyciągają wzrok, a ten ostatni zatrzymuje czytelnika na dłużej :)
UsuńMuszę w końcu przeczytać coś tego Autora... Bo nie miałam jeszcze takiej przyjemności...
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)