Mario Puzo – Omerta
21.05.2018
Mario Puzo, Omerta, tłum. Marek Fedyszak, Albatros, 2018, 352 strony.
Najpierw był genialny „Ojciec chrzestny”, później szalenie
klimatyczny i intrygujący „Sycylijczyk”, a teraz przyszedł czas na „Omertę”. Niestety,
trzecia książka Mario Puzo, którą miałam okazję czytać nie zrobiła na mnie tak
dużego wrażenia jak dwie wcześniejsze. Przyjemnie było ponownie zajrzeć do
mafijnego świata, ale tym razem nie zdołałam się naprawdę mocno zaangażować z
stworzoną przez autora historię.
Wiem, że w zaczytaniu się w „Omercie” z pewnością po części
przeszkadzał mi fakt, że sięgałam po nią z doskoku i tylko w wolnych chwilach,
których ostatnio nieco mi brakowało. Mam jednak jednocześnie przeczucie, że
gdyby ta historia mocniej mniej zafascynowała, to bardziej bym się starała,
żeby się od niej nie odrywać. Początek był obiecujący, bo niespodziewane
morderstwo wydawało się idealnym wstępem do rozwiązywania zagadki, wchodzenia w
mafijne zależności i zastanawiania się kto tak naprawdę za tym wszystkim stoi.
Mario Puzo odsłania jednak karty zdecydowanie zbyt szybko i przez to powieść
traci element niepewności i tajemnicy. Wprawdzie Astorre jest postacią, której
postępowanie dosyć trudno przewidzieć i dzięki temu nie do końca wiadomo jak
się to wszystko potoczy, ale mimo to nie czułam już później silnej potrzeby, by
od razu dowiedzieć się co dalej.
Autor jak zawsze barwnie opowiada o poszczególnych
bohaterach i ich losach, co jakiś czas sięgając przy tym do przeszłości. To
zdecydowany atut „Omerty”, chociaż nie ukrywam, że żadna z osób spotkanych na
jej kartach nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak Ojciec chrzestny czy Salvatore
„Turi” Guiliano - bohaterowie wcześniej czytanych powieści. Astorre okazał się
postacią niejednoznaczną, podobnie jak agent FBI Cilke, ale pewnie po jakimś
czasie ich sylwetki rozmyją mi się w pamięci.
Mario Puzo pokazał mafijną rzeczywistość, w której dawne
ścisłe zasady, takie jak omerta (nieinformowanie o przestępstwach osób, których
one nie dotyczą, czyli tzw. zmowa milczenia) bywają naginane do własnych celów.
Pełno jest tu układów i trzeba się mieć na baczności, bo pozornie
przyjacielskie poklepanie po plecach może być na przykład sygnałem do strzału.
Astorre wydaje się być ostoją dawnych sycylijskich wartości, chociaż i on ma
swoje słabości, którym czasami ulega.
Po „Ojcu chrzestnym” i „Sycylijczyku” bardzo wysoko
postawiłam poprzeczkę kolejnym książkom Puzo i właściwie trudno się dziwić, że
pojawiła się taka, której nie udało się jej dosięgnąć. „Omertę” czyta się
dobrze, a do tego ciekawie jest odkrywać kolejne elementy mafijnego świata, ale
mimo to nie było to tak udane spotkanie jak poprzednie.
Garść cytatów:
„Facetom ze spluwami w ręku wydaje się, że sami nie mogą
dostać kulki. Bardzo zabawna przypadłość ludzkiej natury”. (s. 287)
~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Albatros.
Inne książki Mario Puzo na K-czyta
18 komentarze
Ja dotąd czytałam tylko "Ojca Chrzestnego".
OdpowiedzUsuńTo świetna powieść! :)
UsuńCoś dla mojego narzeczonego:)
OdpowiedzUsuńJeśli lubi mafijne klimaty to może mu się spodobać :)
UsuńWiem, komu już sprezentuję tę książkę :)
OdpowiedzUsuńGrunt to dopasować książkowy prezent do obdarowywanej osoby :)
UsuńDawno już nie czytałam książek tego pisarza :)
OdpowiedzUsuńJa niedługo planuję poznać kolejne :)
UsuńJa dawno temu przeczytałam wszytskie trzy, ale może teraz najwyższy czas przypomnieć sobie!?
OdpowiedzUsuńLub sięgnąć po kolejne tego autora :)
UsuńMafijna rzeczywistość mnie nie fascynuje, ale muszę przyznać, że wybrałaś bardzo interesujący cytat, ten o facetach ze spluwami. Rzeczywiście takie zachowanie można zaobserwować w filmach o tej tematyce ;)
OdpowiedzUsuńJakoś mi się spodobał, bo faktycznie wydaje się bardzo trafny :)
UsuńBo jest trafny! Słowa te wypowiada narrator czy bohater(ka)?
UsuńJeden z bohaterów :)
UsuńPS Fajnie, że jesteś!
Albatros wydaje same fajne rzeczy. Piękny blog, będę odwiedzać.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :) Jak w każdym wydawnictwie czasami coś mi przypasuje bardziej, a czasami mniej :)
UsuńSzkoda, że "Omerta" nie porwała Cię tak jak poprzednie książki Puzo. Choć doskonale rozumiem, że poprzeczka zawieszona była bardzo wysoko ;)
OdpowiedzUsuńSam miałem już jedno nieudane podejście do "Omerty" w formie audiobooka i zdecydowałem, że muszę przeczytać ją w normalnej postaci. Ale po Twoim wpisie chyba odłożę ją jednak na nieco później ;)
Muszę kiedyś spróbować wreszcie z audiobookami, bo jakoś ciągle mi nie po drodze ;-)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)