Meik Wiking – Lykke. Po prostu szczęście
19.12.2017
Meik Wiking, Lykke. Po prostu szczęście [The Little Book Of Lykke], tłum. Elżbieta Frątczak-Nowotny, Czarna Owca, 2017, 288 stron.
Dokładnie rok temu pisałam o książce „Hygge. Klucz do szczęścia” Meika Wikinga – siedziałam na tej samej kanapie, na której siedzę
teraz, stukałam w tę samą klawiaturę (literki się nieco powycierały od tego
czasu) i tylko kawę piłam w innym kubku. Zmieniło się jednak dużo więcej, ale
nie upatruję w tym jakiegokolwiek wpływu książki dyrektora Instytutu Badań nad
Szczęściem w Kopenhadze. Mimo to, ze względu na tematykę, którą się on zajmuje
i fakt, że minęło takie okrągłe 365 dni od naszego ostatniego spotkania, mimowolnie
zaczęłam rozmyślać o swojej codzienności.
Nie mam pewności czy wszystkie punkty, które mają wpływać na
poczucie szczęścia i o których pisze autor w swojej kolejnej książce „Lykke. Po
prostu szczęście” mogę odhaczyć (ani czy to naprawdę koniecznie), ale pewnie i
on zgodziłby się ze mną, że grunt to szukać tego, co sprawia nam radość, daje
siłę by pokonywać wielkie i małe przeszkody i ogrzewa nas od środka. Jako
naukowiec Meik Wiking stara się też jednak pokazać, że szczęście można badać i tym
samym określić, co łączy szczęśliwych ludzi z różnych zakątków świata.
Meik Wiking nie odchodzi mocno od tego, co całkiem dobrze
sprawdziło się przy jego poprzedniej książce – łączy historie różnych ludzi z wynikami doświadczeń prowadzonych przez ośrodki badawcze i stara się inspirować do
zrobienia nawet małego kroku – często w kierunku drugiego człowieka, ale też w
głąb siebie. Nie każdy się w tym odnajdzie, a i dla mnie nie wszystkie propozycje
brzmiały przekonująco, ale mimo to jest to książka, przy której jakoś łatwo się
uśmiechnąć.
Podobało mi się w jaki sposób zostało wydane „Hygge.Klucz do szczęścia”, ale „Lykke. Po prostu szczęście” ujęło mnie pod tym
względem jeszcze bardziej. Całość jest barwna i optymistyczna (uwielbiam
kolorowe grafiki, których zdecydowanie w środku nie brakuje), ale też
przejrzysta i przemyślana. I tylko nieduża czcionka może stanowić dla
niektórych problem, ale mi na szczęście nie przeszkadzała.
Meik Wiking po raz drugi nie odkrywa jakichś pilnie strzeżonych
tajemnic i nie udaje mu się uchronić od przypominania pewnych
oczywistości. Mimo to wartość dodaną stanowią
z pewnością odwołania do konkretnych badań, pokazywanie sposobów na szczęście z różnych
krajów i prawdziwe historie osób, które postanowiły coś w swojej codzienności
czy w bliskim otoczeniu zmienić. Poszukać skarbów, odkryć lykke. Na pewno nie
jest to publikacja przełomowa i nie sądzę, aby miała za taką uchodzić, ale ja spędziłam
przy niej kilka miłych chwil i cieszę się, że mam ją w swojej biblioteczce.
Garść cytatów:
„(…) lekcję szczęścia mogą nam dać ludzie z dowolnego
miejsca na świecie. Klucze do szczęścia są poukrywane w różnych jego zakątkach,
a naszym zadaniem jest zebranie ich wszystkich”. (s. 19)
„Wielkie rzeczy nierzadko mają skromne początki”. (s. 31)
~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.
15 komentarze
Mam nadzieję, że niedługo uda mi się zabrać za tę książkę. Jestem jej ciekawa. ;)
OdpowiedzUsuńChętnie porównam wrażenia :)
UsuńDo książek tego rodzaju podchodzę z dużym dystansem.:)
OdpowiedzUsuńDoskonale to rozumiem :) Do mnie takie tytuły częściej nie trafiają niż trafią, ale te od Meika Wikinga są bardzo przyjemne :)
UsuńMa ogromną ochotę na poznanie obu tych książek. Na pewno kiedyś zagoszczą w mojej biblioteczce. Cieszy fakt, iż Twoja opinia jest pozytywna.
OdpowiedzUsuńSuper, już teraz życzę przyjemności z czytania :)
UsuńTa książka chodzi za mną od pewnego czasu... :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się spotkacie :)
UsuńLykke i do przodu :) Najważniejsze to nie stracić tego celu sprzed oczu. Wiadomo, że nie zawsze jest się szczęśliwym, a takie uszczęśliwianie siebie na siłę nigdy nie wyszło nikomu na dobre, ale warto spróbować od małych rzeczy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Emil z mowmikate
To prawda :) Radość z małych rzeczy i głowa do góry, gdy nie wszystko idzie po naszej myśli :)
UsuńWidzę, że badania nad szczęściem mają się coraz lepiej :) W zeszłym roku nie byłam przekonana do czytania Hygge, ale teraz chętnie po tę publikację sięgnę. A potem pewnie zabiorę się za Lykke :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie lepiej :) Hygge i Lykke to takie przyjemne przerywniki pomiędzy innymi lekturami - codzienność raczej nie zadrży w posadach po ich przeczytaniu, ale można z nich coś dla siebie wyciągnąć :)
UsuńNa to liczę, zresztą "Hygge" już sobie kliknęłam, więc klamka zapadła, muszę przeczytać :)
UsuńMimo, że nie jest odkrywcza to i tak chciałabym ją przeczytać. Czasem warto zajrzeć do takich książek, by sobie przypomnieć o niby oczywistych rzeczach. Wesołych Świąt :)
OdpowiedzUsuńTo prawda :) O takich oczywistych sprawach zapomina się najczęściej :)
UsuńDużo uśmiechu życzę, Małgosiu!
Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)