Jørn Lier Horst – Felicia zaginęła

12.12.2017


 Jørn Lier Horst,  Felicia zaginęła [Felicia Forsvant], tłum. Milena Skoczko, Smak Słowa, 2017, 352 strony.

Moje drugie spotkanie z komisarzem Williamem Wistingiem było w dużej mierze podobne do pierwszego – towarzyszyłam mu przez kilkaset stron, obserwując jak metodycznie prowadzi śledztwo i z zainteresowaniem czekałam na to, jaki będzie finał, ale całość nie zdołała mną wstrząsnąć i sprawić, że kolejna sprawa, z którą musiał się zmierzyć, utkwi mi w głowie na dłużej. Może poza ogólnym zarysem i paroma szczegółami, ale to okaże się za jakiś czas.

Tym razem Wistinga zastajemy na polu golfowym, gdzie pojawiły się tajemnicze kręgi w trawie, ale zanim wysłucha on teorii o UFO już będzie musiał zająć się innym zadaniem – w trakcie prac budowlanych znalezione zostaje ciało kobiety. Odkrycie zbrodni sprzed lat zbiegnie się w czasie ze zniknięciem dwudziestokilkuletniej Amalie. Dziewczyna przeżywała trudny okres po śmierci ojca i zmaganiach z chorobą matki, więc początkowo sprawa zaginięcia wygląda na jedną z wielu tego typu. Ale wiecie jak to jest – wszystko okaże się bardziej skomplikowane niż się na początku wydawało i to w więcej niż jednym przypadku.



Jørn Lier Horst umiejętnie myli tropy i podsuwa wskazówki, które sprawiają, że wszystkim po kolei przyglądałam się nieufnie. Każdy mógł być winny, więc w swoich podejrzeniach nie oszczędzałam nikogo. To lubię w kryminałach – cień pada po trochę na każdego, więc na ma się pewności, w kim jest najwięcej mroku. Autor nieco pospieszył się mimo to z podrzucaniem niektórych elementów zagadki, bo dosyć szybko naprowadziły mnie one na rozwiązanie jej części. Trzeba mu jednak oddać, że potrafi bawić się z czytelnikiem, dając mu odczuć, że już mamy rozwiązanie tuż przed nosem, by w ostatniej chwili zmienić kierunek i pokazać, że jeszcze nie odkrył wszystkich kart. Rozwiązanie sprawy przyjęłam raczej spokojnie, bo chociaż nie mam do niego większych zastrzeżeń, to nie mogę też napisać, żeby wzbudziło we mnie jakieś ogromne zdumienie - pewnie dlatego, że moje myśli wokół podobnego scenariusza krążyły już wcześniej.

Lubię postać Wistinga za to, o czym wspominałam w „Kluczowym świadku” – jest zupełnie zwyczajnym facetem i nie towarzyszy mu to, z czym zazwyczaj mamy do czynienia w przypadku śledczych – bardzo poważne problemy osobiste, mroki przeszłości, ewentualnie walka z uzależnieniem. Nadal utrzymuję, że to miła odmiana, ale przyznam, że byłam nieco rozczarowana, że Jørn Lier Horst niespecjalnie mocno skupił się na jego portrecie psychologicznym, a to jest coś, na co zwracam szczególną uwagę. Nie poznałam Williama lepiej, a jego kreacja momentami wydawała mi się nieco płaska, przez co mimo sympatii nie czuję się z nim jakoś szczególnie związana. Mam nadzieję, że zmieni się to w kolejnych tomach.




„Felicia zaginęła” to całkiem udana kontynuacja serii, ale powieści brakuje pazura, który by sprawił, że stanie się czymś więcej niż tylko miłą kryminalna rozrywką. Czekam na więcej.


 Garść cytatów:

„Na dnie wszystko wygląda inaczej niż na powierzchni”. (s. 234)

William Wisting

        

~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Smak Słowa.

Zobacz również

17 komentarze

  1. Twórczość Horsta mam w planach, żałuję, że nie miałam jeszcze okazji poznać jego książek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, teraz jest na to nawet lepszy czas, bo pojawiają się tomy od początku serii, a wcześniej były wydane tylko te późniejsze :)

      Usuń
  2. Ja już mam kolejną część. Będę ją niebawem czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też się Wiolu pojawiła, pewnie sięgnę po nią już po nowym roku :)

      Usuń
  3. Wiele dobrego czytałam o twórczości autora, więc chętnie ją poznam.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, bardzo się cieszę :) Zapowiada się przyjemna seria :)

      Usuń
  4. Cały czas się zbieram, żeby przeczytać kolejną powieść Horsta (bo do tej pory przeczytałam tylko jedną), ale jakoś nie wychodzi. Ale mam zamiar do niego wrócić, bo również polubiłam postać głównego bohatera :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Horst spokojnie poczeka aż poczujesz, że to jest właśnie ta chwila na lekturę :)

      Usuń
  5. Planuję zapoznać się z tą serią. Jestem jej coraz bardziej ciekawa. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że będzie okazja do porównania odczuć po czytaniu :)

      Usuń
  6. Seria zaciekawia. Myślę, że to książka dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozejrzę się za pierwszym tomem :)

      Usuń
    2. Super, mam nadzieję, że dostarczy Ci trochę wrażeń :)

      Usuń
  7. Szkoda, że autor nie pogłębił postaci komisarza. Ja też zwracam uwagę na portrety psychologiczne (i jeszcze na opisy tła). Sama intryga to dla mnie za mało. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porządny portret psychologiczny to jest to :) Wisting kreowany jest na zwyczajnego faceta i to jest fajne, bo zazwyczaj śledczy mają masę problemów, ale jednak brakowało w tym jakiejś głębi.

      Horst na razie kojarzy mi się z lekką kryminalną rozrywką, ale zobaczymy co będzie dalej :)

      Usuń
  8. Fakt, seria o Wistingu nie skupia się na psychologii komisarza, ale biorąc pod uwagę kolejność wydawania jej w Polsce, to chyba plus - jakbym miała poznawać od środka opowieść o bohaterze, dostałabym szału. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie racja, trudno byłoby obserwować jakie zmiany w nim zachodzą :))

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy