Thomas Raab – Cisza. Kronika życia pewnego mordercy
12.10.2017
Thomas Raab, Cisza. Kronika życia pewnego mordercy [Still. Chronik eines mörders], tłum. Marzena Wasilewska, Albatros, 2017, 350 stron.
Niebanalna, niepokojąca, niejednoznaczna, wciągająca – taka jest
książka „Cisza. Kronika życia pewnego mordercy”. Jakiś cichy głosik (czy to
aby nie oznaka szaleństwa? Jeśli książkowego to nie mam nic przeciwko) podpowiedział mi, że może mi się spodobać, ale
jak zwykle w przypadku zupełnie nieznanego autora starałam się nie stawiać
poprzeczki zbyt wysoko. Thomas Raab mnie nie zawiódł – stworzył historię,
która wychodzi poza schematy, zmusza do refleksji i w tej nieco przytłaczającej
atmosferze jaka jej towarzyszy, niesie ze sobą pewną świeżość w kreowaniu
sylwetek seryjnych morderców. A przynajmniej ja z kimś takim jak główny bohater
jeszcze się literacko zdecydowanie nie spotkałam.
Charlotte i Johann – pełni miłości do siebie nawzajem – z równie
wielkim uczuciem i radością czekali na narodziny swojego syna. Karl krzykiem powitał rodziców i to właśnie krzyk – przeszywający,
niemal nieustanny, pełen bólu i skargi – towarzyszył rodzinie Heidemannów
codziennie. Okazało się, że ta mała istotka ma nadwrażliwy słuch i otoczenie
pełne dźwięków jest dla niej nie do zniesienia. Rodzice zrobią wszystko, by
stworzyć mu przestrzeń, w której uniknie cierpienia, ale izolacja zawsze niesie ze sobą jakieś skutki. Karl w pewnym momencie pozna śmierć i to ona będzie mu
się wydawała spokojem i darem, który będzie chciał ofiarować innym.
Z pozoru zwyczajne miasteczka to coś, co lubię szczególnie.
Często stawia na nie Stephen King, którego uwielbiam, a i Thomas Raab dużą część
stworzonej przez siebie historii osadził w małej społeczności – takiej, w
której wszyscy się znają, mówią sobie dzień dobry, niby pomagają w potrzebie (raczej
nie z empatii, a bardziej by uniknąć wyrzutów sumienia), a tak naprawdę
niewiele jest tu autentycznej serdeczności i pełnych sympatii spojrzeń. W
Jettenbrunn Charlotte nigdy nie cieszyła się specjalnym poważaniem, będąc
niejednokrotnie obiektem drwin (oczywiście wygłaszanych najgłośniej wtedy, gdy
nie mogła ich usłyszeć), a gdy okazało się, że urodziła „dziwne dziecko” niewielu
zdobyło się na to, by wyjść poza swoje uprzedzenia.
Wydawało mi się, że będzie łatwo ocenić Karla, że autor
nie zdoła nawet lekko zachwiać moim spojrzeniem na bohatera, który staje się
seryjnym mordercą. Nie mogę powiedzieć, żeby zmieniło się to, jak postrzegam
niektóre jego czyny, ale na pewno nie sposób go tak szybko i bez oporów zaszufladkować. Im dalej, tym trudniej to zrobić. I chociaż nie mamy tu do
czynienia z narracją pierwszoosobową, to jesteśmy szalenie blisko myśli Karla,
dajemy się wciągnąć w jego postrzeganie świata, zaczynamy tak jak i on szukać
logiki w postępowaniu ludzi i w ich sposobie nadawania wartości określonym
czynom, dzieleniu wszystkiego na to, co dobre i co złe. Obserwujemy jak trudno
mu pojąć wiele rzeczy, gdy prostota patrzenia miesza się w nim
z inteligencją i chęcią zrozumienia. Szukamy w jego umyśle wypaczenia, ale
nawet jeśli je dostrzegamy, to jest ono inne niż to, jakiego można się
spodziewać po mordercy.
„Cisza. Kronika życia pewnego mordercy” to powieść, która nie
zaskakuje na każdej stronie, a już pierwsze zdanie naprowadza nas na to, co może
się wydarzyć. A jednak nie było we mnie pewności jak dokładnie autor zamierza
pokierować losem bohaterów i jakimi poprowadzi ich ścieżkami do końca drogi. W
pewnym momencie nie byłam też w stanie zdecydować jak – niezależnie od zamiarów
Thomasa Raaba - chciałabym żeby to wszystko się zakończyło. Nie wiem czy
wymyśliłabym lepsze zamknięcie tej historii niż autor, czy lepiej byłoby to
rozegrać inaczej, ale mimo tych wątpliwości czułam się usatysfakcjonowana po
dotarciu do ostatniej strony. „Cisza. Kronika życia pewnego mordercy” to
zdecydowanie świetna powieść, którą zapamiętam na dłużej.
Garść cytatów:
„Przystosowywanie się, najlepiej opanowana ludzka – i nie
tylko ludzka – umiejętność, leży u źródeł przetrwania. I u źródeł zniszczenia”.
(s. 54)
„(…) wyrzuty sumienia mają hojne ręce”. (s. 70)
„Prawda jest żarłoczna, nie jest w stanie nasycić się
tajemnicą, aż wreszcie, jak spasiony robak przegryza sobie drogę na światło
dzienne, spada z plaśnięciem na ziemię i leży sobie na oczach wszystkich”. (s.
109)
„Mówiony język to brama do mgły. Zwodzi, wprowadza w błąd,
udaje, pogania, pozbawia potrzeby uważnego przyjrzenia się, czytania w drugim
człowieku. Przykrywa to, co subtelne warstwą papki, szufladkuje ludzi. Jedno
słowo może wszystko zniszczyć”. (s. 242)
„Iluzja, najsilniejsza broń tęsknoty”. (s. 254)
„Czas ani nie goi ran, ani nie pomaga poradzić sobie z
pewnymi rzeczami. Kumuluje je tylko w ukrytych zakątkach, aż pewnego dnia
otwierają się drzwi i to, co wydaje się zapomniane i to, co kiedyś było piękne,
jest jeszcze piękniejsze, a to, co było straszne, jest jeszcze straszniejsze”.
(s. 304)
„Zdarza się, że ktoś jest martwy, chociaż wciąż żyje”. (s.
311)
„Większość ludzi zajmuje się teraz sama sobą, nie dostrzega
innych, tego, co piękne, tego, co groźne – nie dostrzega życia”. (s. 329)
„Świat, w którym wartościuje się różne okresy życia, jakby
życie było czymś, co można pokroić na plasterki, kawałki, kostki i przykleić do
nich etykietki”. (s. 338)
~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Albatros.
13 komentarze
Twoja recenzja mnie zachęciła do tej książki, ale obawiam się, że nie znajdę czasu na nią przez najbliższe kilka miesięcy. Świetne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńRozumiem, Wiolu :) Zapisz sobie koniecznie ten tytuł na kiedyś - warto po niego sięgnąć.
UsuńBrzmi świetnie! Dopisuję do listy i mam nadzieję, że wkrótce będę miała możliwość ją poznać. Z pewnością mi się spodoba! :-)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że poczułaś się zachęcona :)
UsuńBardzo intrygująca recenzja... chętnie sama sprawdzę czy i mnie się spodoba!
OdpowiedzUsuńSuper, chętnie porównam wrażenia :)
UsuńMnie akurat fabuła nie przyciąga, chociaż przyznaję że motyw małego miasteczka jest jednym z najbardziej przeze mnie lubianych. Mimo wszystko - nie tym razem;)
OdpowiedzUsuńBeato, rozumiem - jeśli nie czujesz się zaintrygowana fabułą, to nic na siłę :) A te małe miasteczka zdecydowanie mają często świetny klimat!
UsuńBrzmi szalenie intrygująco!
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Aniu czy by Ci się spodobała :) To taka dosyć nietypowa powieść i myślę, że pod tym względem byś się nie zawiodła :)
UsuńSeryjni mordercy, kiedyś to był mój mroczny konik ;) Mam wiele książek z dziedziny kryminologii i psychologii dotyczących wielokrotnych morderców i psychopatii, bardzo jestem ciekawa, jak to wygląda w tej powieści... Czy autor opisuje cały proces, stopniowego stawania się mordercą, czy bohater po prosto popełnia z jakiegoś powodu pierwszą zbrodnię, posmakowuje krwi i to go odmienia? Wiem, nie chciałaś zbyt wiele zdradzać, ale napisz chociaż, czy mamy tu do czynienia z tezą, że bohater urodził się zły i nie było dla niego innej drogi, czy też coś - wiele czynników - uwarunkowało to, kim się stał. Bardzo intrygujący tytuł!
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że idzie to w kierunku tezy, że mocno przyczyniły się do tego okoliczności - gdyby nie izolacja, gdyby lepiej tłumaczono bohaterowi świat, gdyby... być może do tego wszystkiego by nie doszło. Ale najciekawsze w tym wszystkim jest to, jak Karl postrzega zabijanie - jest w tym, przynajmniej na początku, potrzeba niesienie pomocy, spokoju. On tak to widzi.
UsuńCiekawe... Będę miała w pamięci ten tytuł, może znajdę w bibliotece.
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)