Tobias Olsson – Z tej samej krwi
16.08.2017
Tobias Olsson, Z tej samej krwi [Av samma blod], tłum. Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska, Czarna Owca, 2017, 411 stron.
Całkiem niedawno sama siebie strofowałam, że zamiast
sięgać po kolejne serie, dobrze by było kontynuować te rozpoczęte. Znani już
bohaterowie czekają przecież, żeby pokazać w jakie kłopoty znowu postanowili
się wpakować, a kto wie czy nie czmychną ze stron powieści w geście
zniecierpliwienia. A tak poważnie, to coś w tym temacie działam (na przykład z serią o Tomie Stiltonie i Olivii Rönning jestem na bieżąco, a po książki o Fjällbace systematycznie co jakiś czas sięgam), co jednak wcale nie oznacza, że
nie trafiam na tytuły, które okazują się na tyle dobre, że wiem od razu, że
sięgnę po kolejne tomy. Tak było z książką „Z tej samej krwi” Tobiasa Olssona.
Zaczyna się od budzącej sporo emocji, ale w gruncie rzeczy
prostej sprawy. W Orestiadzie – małym greckim miasteczku, przed wejściem do
burdelu, zostaje zamordowany szwedzki policjant. Zgodnie z ustaleniami
miejscowych służb, winna najprawdopodobniej jest prostytutka, której mężczyzna nie chciał zapłacić
za usługi. Problem w tym, że dziewczyna zapadła się pod ziemię, a córkę
zabitego ktoś zaczął obserwować i ewidentnie ma w tym jakiś interes. Wszystko
zaczyna szybko wychodzić poza typowy skandal, którym mogłyby się pożywić
bulwarówki. Rozpoczyna się niebezpieczna walka o niewygodną prawdę.
Jonathan Sandler jako zagraniczny korespondent odwiedzał
różne rejony świata i widział zło, które trudno opisać i o którym nie da się zapomnieć.
To nie pierwszy raz, gdy mam do czynienia z osobą mierzącą się z demonami wojny
i konfliktów zbierających dramatyczne żniwo – ostatnio taki motyw miał
duże znaczenie chociażby w powieści Nualii Elwood „Kości mojej siostry” czy „Już mnie nie oszukasz” Harlana Cobena. Tobias Olsson stworzył jednak bohatera,
który mimo towarzyszących mu wspomnień, całkiem nieźle radzi sobie z
codziennością – nawet jeśli nocą dręczą go koszmary. Kryzys, z jakim się mierzy, wynika raczej z czegoś innego – praca dziennikarza przestaje mu dawać
satysfakcję, bo zamiast czasu na rzetelne zbadanie kolejnej sprawy, ma wiszące
nad głową terminy i konieczność ciągłego dostarczania informacji, które nie
tyle pokażą sedno problemu, ile będą się wyróżniały wśród zalewu innych
aktualności i dobrze sprzedadzą się nie tylko w gazecie, ale i w mediach społecznościowych.
Podejrzewam, że nie bez znaczenia jest tu fakt, że autor ma wieloletnie
doświadczenie dziennikarskie, dzięki czemu potrafił pokazać także tą ciemną
stronę zawodu.
Jonathan to facet, którego dosyć łatwo było mi polubić – w
gruncie rzeczy całkiem zwyczajny, bez wielu zobowiązań, ale za to z poczuciem,
że prawda ma znaczenie. To on, razem z miejscową dziennikarką Agnes, będzie drążył
temat zabójstwa Bo Köhlera – nawet wtedy, gdy będzie musiał przebijać się przez
mur zbudowany z układów i wielkich pieniędzy. Nie mniej istotne znaczenie dla rozwoju akcji będą miały
wydarzenia w Szwecji, w centrum których znajdzie się Livia Köhler – córka zamordowanego
policjanta i prawniczka zajmująca się sprawami azylowymi. Tobias Olsson całkiem
zgrabnie pokazał jak coraz mocniejsze osaczenie i
fakt, że nie ma nikogo, do kogo mogłaby się zwrócić o pomoc wpływa na psychikę bohaterki.
„Z tej samej krwi” zapewniła mi kilkugodzinne spotkanie z dobrą
lekturą. I chociaż odkrycie kto stoi za morderstwem szwedzkiego policjanta
jest ważne, to z czasem powieść nabiera bardziej sensacyjnego niż kryminalnego
charakteru. Nie było to dla mnie problemem, bo i takie historie lubię, a dzięki
temu, że akcja nawet na chwilę nie zwalnia, to nie sposób się nudzić. Czasami
wprawdzie autor poszedł o mały krok za daleko we wrzucaniu bohaterów w kolejne
niebezpieczne sytuacje, przez co ich nagromadzenie jest naprawdę duże, ale nie
jest trudno przymknąć na to nieco oko i dać się porwać kolejnym wydarzeniom.
Tobias Olsson sprawnie kreśli sieć różnych powiązań, które czytelnik
niemal do końca musi rozplątywać. Sięga przy tym do żywego i budzącego wiele
emocji tematu imigrantów, a także konfliktów sprzed lat i pokazuje, że nawet
zło wyrządzone w przeszłości nigdy tak naprawdę nie zasypia i nie da się go
pogrzebać razem z ciałami ofiar. Jest więc w tej książce coś więcej niż tylko
okazja do śledzenia sprawy zabójstwa. Autor większy nacisk kładzie na pytanie „dlaczego?”,
a nie „kto?”. Chwilami tylko za mocno ucieka w sensację rodem z amerykańskim
filmów, ale nie razi to tak mocno, gdy dostrzega się jak wiele ważnych kwestii
przy okazji tej pędzącej akcji porusza. To dobre otwarcie serii, a chociaż po
zakończeniu nieco obawiam się kierunku, w jakim szwedzki pisarz postanowi pójść,
to i tak na pewno na kolejne spotkanie z jego prozą się skuszę.
Garść cytatów:
„Tu i teraz kształtuje się historia. I każdy z nas musi
zająć określone stanowisko”. (s. 211)
„Jednak historia to nie jest linia prosta, toczy się kołem (…)
Tak łatwo zapominamy własną historię – ciągnął. - Nie chcemy już jej widzieć.
Myślimy, że zawsze było tak, jak dzisiaj. To naiwne podejście, choć może
zrozumiałe, nie wiem. Łatwiej wtedy przymknąć oczy”. (s. 329)
„To jest najbardziej niesamowite w myśli o śmierci – świadomość,
że twoje życie właśnie się kończy”. (s. 348)
~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.
29 komentarze
Zazdroszczę takich fajnych fotek.
OdpowiedzUsuńA co do książki, kiedyś marzyło mi się bycie na bieżąco z Czarną Serią, ale cóż... ;)
Tu przy zdjęciach pomagał pewien dobry duszek, ale czasami też i statyw się sprawdza :) Z Czarnej Serii sporo już tych tytułów Czarna Owca wydała, więc to ciężka sprawa :)
UsuńOj tak, zdjęcia Kasi są zawsze super :)
UsuńDziękuję, strasznie miło to czytać :)
UsuńFajnie, że pisarz ma jakby "świeży" pomysł, bo przecież motyw jest równie ważny jak sprawca!
OdpowiedzUsuńTo prawda - motyw jest tu bardzo istotny i dobrze się wpisuje w całą powieść.
UsuńLubię Czarną Serię, a dawno już po żadną książkę z niej nie sięgałam. Jest jakiś tytuł, który szczególnie polecasz :)?
OdpowiedzUsuńW gruncie rzeczy dopiero teraz trochę nadrabiam tę serię, ale mogę polecić książki Cilli & Rolfa Börjlind. Poza tym bardzo podobał mi się "Księgobójca", którego autorką jest Maja Wolny :)
UsuńO, "Księgobójcę" mam nawet na czytniku, więc może od tego zacznę :)
UsuńTo taka dosyć niespieszna książka, ale podobał mi się jej klimat :)
UsuńZapowiada się ciekawa seria kryminalna z mocnym nasyceniem thrillera, zdecydowanie coś dla mnie. Podobała mi się ta przygoda czytelnicza, z miłą chęcią ją odbyłam, świetnie odmalowane tło, barwna intryga, mocne uderzenia. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Izabelo, bardzo zgrabnie to podsumowałaś :) Rzeczywiście ta seria zapowiada się ciekawie :)
UsuńPiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńNie przepadam za czytaniem całych serii, ale pojedyncze egzemplarze jak najbardziej. Poznanie tego autora mam już dawno z planach i jesienią muszę ten plan zrealizować. Tutaj kusi mnie to połączenie kryminału z sensacją :)
Dziękuję bardzo! :)
UsuńWidać, że Tobias Olsson dopiero się rozkręca, a ta jego pierwsza książka daje duże nadzieje na to, że kolejne tomy będą udane :) Cieszę się, że masz go w planach.
Czyli śledztwo prowadzi nie policjant, a dziennikarz? Autor pewnie zna specyfikę pracy dziennikarza, skoro sam pracował w ten sposób. Jeśli będę miała chęć na powieść z wątkiem kryminalnym, może sięgnę po Tobiasa Olssona. :)
OdpowiedzUsuńTak, dokładnie tak Agnieszko - dziennikarz :) Tą znajomość specyfiki zawodu zdecydowanie tu widać :)
UsuńMuszę zapisać tytuł! Lubię zaczytywać się czasem w kryminałach, i tutaj mnie zainteresowałaś :)
OdpowiedzUsuńCieszę się - to warta uwagi powieść :)
UsuńTo kolejna recenzja skandynawskiego kryminału, którą czytam na Twoim blogu i którą oczywiście zachęciłaś mnie do odnotowania sobie kolejnej pozycji na mojej długiej liście książek do przeczytania ;) Jejku, jesteś dla mnie "Kopalnią super kryminałów" ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Jakie miłe określenie! :) Rzeczywiście sporo u mnie kryminałów, a skandynawskich ostatnio szczególnie :) Ciesze się, że znajdujesz tu coś dla siebie i mam nadzieję, że te które na mnie zrobiły dobre wrażenie, spodobają się i Tobie :)
UsuńRównież nie mam nic przeciwko połączeniu kryminału i sensacji, chociaż nie jestem fanką zwrotów akcji w stylu amerykańskich filmów klasy B, gdzie jedynie liczy się tempo rozwoju wydarzeń. Ale jak rozumiem to nie jest problem tej powieści, więc mogę się na lekturę zdecydować :)
OdpowiedzUsuńWiesz, były takie ze dwa momenty, w których pomyślałam, że w danej chwili aż za idealnie się wszystko zgrało, ale ogólnie jakoś mocno na całość powieści to nie rzutowało. Myślę, że w wolnej chwili warto po ten tytuł sięgnąć :)
UsuńPostaram się o nim pamiętać :)
UsuńKasiu, Twoje zdjęcia są jak zwykle piękne i oryginalne. Masz niesamowite oko (podobnie jak Duszek, o którym wspominasz) do niebanalnych ujęć. A co do serii czytelniczych - też mam kilka zaczętych, ale brakuje czasu lub chęci by do nich wrócić. Co z "Anią z Zielonego Wzgórza"? Skończyłaś już może czytać wszystkie tomy? Ściskam serdecznie :-))
OdpowiedzUsuńDziękuję, Asiu :) Jeżeli chodzi o Anię, to jakiś czas temu (okazuje się, że w listopadzie zeszłego roku, ależ ten czas leci!) czytałam tom 8 :) Zostały mi jeszcze Opowieści z Avonlea | Pożegnanie z Avonlea | Ania z Wyspy Księcia Edwarda :)
UsuńPo książki z tej serii chętnie sięgam. Wpisują się w mój gust literacki. Fabuła tej zachęca do lektury :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, cieszę się :) Sama dopiero od niedawna częściej po tę serię sięgam, ale zazwyczaj jestem zadowolona :)
UsuńJak Ty to robisz, że zawsze takie piękne zdjęcia robisz? :)
OdpowiedzUsuń"Z tej samej krwi" - czytałam i nawet mi się podobała. Ciekawa jestem, o czym będą kolejne tomy :)
Bardzo się cieszę, że Ci się podobają. Przy tych miałam akurat pomocnika, więc to tak naprawdę jego zasługa :)
UsuńMam nadzieję, że kolejne tomy będą równie zajmujące jak ten pierwszy!
Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)