Emilie Hebert – Beauty & food
22.08.2017
Emilie Hebert – Beauty & food. Co jeść, by skóra stała się pełna blasku, a włosy i paznokcie zdrowe, tłum. Katarzyna Lipnicka-Kołtuniak, Muza, 2017, 126 stron.
Od początku miałam nadzieję, że Emilie Hebert w swojej
książce „Beauty & food” rzeczywiście skupiła się na jedzeniu. Wcale nie
dlatego, że bardzo chciałam wiedzieć „Co warto jeść, by skóra stała się pełna
blasku, a włosy i paznokcie zdrowe” (tego byłam trochę ciekawa) – ja po
prostu z natury jestem łasuchem i liczyłam na to, że książka mnie zainspiruje
do sięgnięcia po nowe smaki i składniki. Jakoś nie jestem zdziwiona, że udało
jej się to w ograniczonym zakresie, a z wielu - notabene ciekawych - przepisów najbardziej
przemówiły do mnie lody truskawkowe.
Publikacja podzielona jest na dwie części – pierwsza jest
bardziej teoretyczna, ale i zdecydowanie potrzebna. Znajdziemy w niej między
innymi informacje o tym, co autorka rozumie przez styl życia beauty & food,
tabele składników odżywczych i sposoby ich wykorzystywania, a także recepty na
problemy ze skórą, włosami i paznokciami. Część druga to konkretne przepisy –
na potrawy oraz kosmetyki, które można zrobić samodzielnie. Okładka jest
niepozorna, ale wnętrze zdecydowanie robi większe wrażenie – jest estetyczne i
barwne, a zdjęcia pobudzają apetyt.
Nachwaliłam, nachwaliłam, więc gdzie tkwi problem? Chyba muszę
przyznać, że po części w odbiorcy, czyli we mnie. Niechętnie zmieniam cokolwiek
w swoich nawykach i trudno mi się zmotywować jeżeli chodzi o naprawdę zdrowe
odżywianie. Niby trochę się staram, coś tam wiem, ale w praktyce robię niewiele
poza unikaniem niektórych produktów. „Beauty & food” nie sprawiła, że coś
się w tym względzie mocno w moim życiu zmieni. Znalazłam kilka punktów, które
zamierzam zastosować, ale rewolucji nie będzie. Może Emilie Hebert nie ma tak
dużej siły przekonywania, a może ja jestem ciężkim przypadkiem – trudno
jednoznacznie stwierdzić. Pewnie z tym również wiąże się moje sceptyczne
podejście do niektórych przepisów – mimo że w przygotowaniu raczej proste i na
zdjęciach apetyczne, to zdawały mi się posiadać dosyć dużą ilość składników i to w większości takich, których moja kuchnia nie uświadczyła nigdy.
To publikacja, która nie będzie raczej mocno odkrywcza
dla kogoś, kto w takiej tematyce ma większe doświadczenie. Oscyluje bowiem
wokół dosyć typowych zagadnień – takich, jakich można się w takim poradniku
spodziewać. Jest to wszystko jednak podane w naprawdę ładnej formie i myślę, że
sprawdzi się jeżeli rzeczywiście mamy motywację, by dokonać zmian w swoim
jadłospisie, dowiedzieć się jakich produktów unikać, a które warto polubić. Emilie
Hebert umiejętnie dzieli się swoją wiedzą, kusi wizją lepszego samopoczucia i
pięknego wyglądu oraz zachwyca zdjęciami. Sama książka nie zainspirowała mnie
jednak na tyle, żebym poczuła silną potrzebę zmian. Prawdę mówiąc nie wiem czy jakikolwiek poradnik byłby w stanie to zrobić. Nie tracę jednak nadziei,
chociaż to dosyć wygodne czekać aż coś z zewnątrz stanie się impulsem do
działania, a tak naprawdę nie będzie oryginalnym stwierdzenie, że to w sobie
najpierw trzeba znaleźć chęci i motywację.
~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Muza.
12 komentarze
Być może jesteś tak oporna na zmiany, a to przecież nie jest niczym złym :) Osobiście bardzo lubię czytać poradniki, aczkolwiek tak jak piszesz - niewiele one wnoszą do życia. Na mnie najbardziej działają książki dotyczące budowania dobrych relacji w rodzinie :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście ogólnie nie przepadam za zmianami :) Fajnie, że wśród poradników znajdujesz taką tematykę, która na Ciebie działa :)
UsuńW samych zdjęciach można się po prostu zakochać.
OdpowiedzUsuńTo prawda, zdjęcia to jedna z mocnych stron tej publikacji :)
UsuńPrzywiązuję bardzo dużą uwagę do jedzenia i jestem jak najbardziej otwarta na podobne publikację. Myślę, że powyższy tytuł mógłby przypaść mi do gustu, pomimo, że nie jest odkrywczy.
OdpowiedzUsuńW takim razie myślę, że to może być publikacja dla Ciebie :) Znajdziesz w niej sporo ciekawych wskazówek, chociaż niektóre z nich na pewno będą Ci znane :)
UsuńOj ja chyba też jestem takim ciężkim przypadkiem, a raczej mam słomiany zapał... Ale przepis na lody i dyniowe gnocchi to mnie akurat zainteresował :)
OdpowiedzUsuńPrzepisów trochę w tej książce jest, niektóre i mnie zaciekawiły :)
UsuńNie przepadam za poradnikami, choć przeczytanych z kategorii "zdrowego żywienia" mam na koncie kilka, bo biblioteczka mojego faceta (trener personalny) obfituje w takie pozycje. Porad żadnego z nich jednak nigdy rygorystycznie nie stosowałam (choć staram się bardzo dużo ćwiczyć i zdrowo się odżywiać), bo przepisy są często albo zbyt skomplikowane i czasochłonne, albo potrzeba do nich produktów, które nie są ogólnodostępne lub po prostu bardzo drogie. Jest jednak jedna rzecz, która przyciąga mnie w tego typu żywieniowych poradnikach - zdjęcia! :D Wszystko wygląda na nich tak apetycznie, że człowiek je oczami ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
I lepiej nie zasiadać do lektury, gdy czuje się głód :))
UsuńUwielbiam w takich publikacjach przede wszystkim zdjęcia - cudne, do schrupania (razem z blatem). Poza tym zawsze można wyciągnąć z tego coś dla siebie :)
OdpowiedzUsuńPysznie większość rzeczy wygląda :) I rzeczywiście nawet jeżeli rewolucji po lekturze nie będzie, to zawsze można kilka pasujących elementów do swojej codzienności przemycić :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)