Dorota Milli – To jedno lato
11.07.2017
Dorota Milli, To jedno lato, Wydawnictwo Filia, 2017, 520 stron.
„To jedno lato” niczym szczególnym nie zaskakuje i nie jest
książką przy której towarzyszyły mi wielkie emocje. W pamięci zostanie mi jednak wrażenie, że to
była przyjemna i idealnie wakacyjna lektura, dzięki której przeniosłam się
myślami ku nadmorskim brzegom, gorącym promieniom słońca i beztroskim wieczorom,
gdy głowę zaprząta co najwyżej chęć obejrzenia zachodu słońca i poczucia
delikatnego wietrzyku na ciele.
Lukrecja Lis (woli żeby mówić do niej Luka) chciałaby
uwierzyć, że odniosła duży sukces, bo wyrwała się z małej miejscowości do
Warszawy. I mimo że ma o sobie ogromne mniemanie, to wie, że życie wcale nie
potoczyło się tak, jak sobie zaplanowała. Po dwóch latach jej związek – bez miłości,
bo oparty tylko na wizji wygodnego życia u boku bogatego faceta - się rozpadł,
praca w banku nie przynosi jej satysfakcji, a blisko nie ma nikogo, komu
naprawdę by na niej zależało. Wyrywa się z miasta do rodzinnego
Dźwirzyna, by tam spędzić urlop i opracować nowy, genialny plan, dzięki któremu
znajdzie sobie godnego jej (czyt. bardzo bogatego) faceta i niczym nie będzie
się już musiała martwić.
Cóż, jeśli właśnie pomyśleliście, że główna bohaterka musi
być irytującą postacią, to wcale nie jesteście dalecy od prawdy. Może nie
drażniła mnie jakoś mocno, bo wiedziałam, że pod tą jej snobistyczną i wyniosłą
postawą kryje się coś więcej, ale nie jest to dziewczyna, którą da się tak po
prostu polubić. Jest przemądrzała, ma się za lepszą od większości ludzi (a już
na pewno od tych, którzy nie mieszkają w dużym mieście i nie są zamożni), widzi
tylko czubek własnego nosa i jest krytyczna wobec innych, ale bezkrytyczna
wobec siebie. I czytelnik musi z nią wytrzymać przez całą powieść! Nie było to wbrew
pozorom aż tak trudne, bo jej postawa wzbudzała we mnie raczej politowanie i
myśl, że wszystkich w ten sposób zraża i odtrąca, a to kierunek, który na pewno
nie przyniesie jej szczęścia, a jedynie samotność i zgorzknienie. Poza tym –
jak można się tego spodziewać – na horyzoncie szykują się zmiany i być może
Luka będzie musiała się wreszcie zastanowić nad sobą. Najpierw jednak wszystkie
swoje nieszczęścia zrzuci na karb pewnej klątwy, bo przecież przez myśl jej nie
przemknie, że może być za cokolwiek złego w swoim życiu odpowiedzialna.
Widać, że Dorota Milli mocno czuje nadmorskie klimaty, bo przekonująco
odmalowała je w swojej powieści. Autorka całkiem zgrabnie operuje słowem,
chociaż były momenty, w których coś mi zgrzytało i wydawało się mniej
naturalne. Ogólnie jednak „To jedno lato” jest jedną z tych książek, w których
strony przewracają się same i mimo że nie można liczyć na niebanalne wydarzenia
i mocno rozbudowane portrety psychologiczne bohaterów, to stworzona przez
polską pisarkę historia zapewnia chwile niezobowiązującej rozrywki. Bez gwałtownych
porywów serca, ale z ciekawym motywem w postaci dbania o rośliny, zgryźliwymi
potyczkami słownymi między bohaterami (Luka poznaje w swoim rodzinnym mieście
Huberta, który traktuje ją jako swoiste wyzwanie) i nawet z wypływającą ze
stron lekcją – częściowo pokory, a częściowo taką, że w życiu liczy się coś
więcej niż pieniądze.
W tym roku nad morze raczej się nie wybieram, ale Dorota
Milli zapewniła mi miłą wycieczkę w tamte rejony. Dobrze się bawiłam i tylko od
czasu do czasu musiałam mrużyć lekko oczy, by nie oczekiwać po takiej lekkiej
powieści czegoś bardziej poruszającego. „To jedno lato” ma w sobie pewien urok,
który pozwala się rozluźnić, nie myśleć zbyt wiele i po prostu cieszyć się chwilą.
Garść cytatów:
„Jesteśmy jak baloniki na sznurku, pytanie tylko, kto trzyma
ten koniec linki, która nie pozwala nam odlecieć?” (s. 66)
~~*~~
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Filia.
26 komentarze
Nie wiem czemu, ale bardzo mnie do siebie przyciągają takie postacie jak głowna bohaterka tej powieści, co nie zmienia faktu, że nie sięgnę po nią, gdyż nie przepadam za takimi powieściami.
OdpowiedzUsuńRozumiem :) A co do takich bohaterek, to z pewnością nie sposób się przy nich nudzić :)
UsuńRzadko sięgam po takie powieści. Boję się rozczarowania. Twoja recenzja nie przekonała mnie w 100%, jednak też nie przekreślam tej książki. Jeśli trafi w moje ręce to chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie było we mnie totalnego zachwytu, ale powieść sprawdzi się jako miły przerywnik między innymi lekturami :)
UsuńSama nie wiem, czy wytrzymałabym z tak irytującą bohaterką przez całą książkę (a ta wydaje się być dość pokaźnych rozmiarów). Chyba na razie spasuję.
OdpowiedzUsuńLuka potrafi zajść za skórę, ale ja lubię takie wyraziste bohaterki, nawet jeśli trudno zapałać do nich sympatią :)
UsuńCiekawa sprawa, bo z jednej strony raczej unikam takich powieści, a z drugiej coś mi tam szepcze do ucha, że a nuż mogłabym sięgnąć i trochę zmienić gatunek, w którym "siedzę" zazwyczaj. Zwłaszcza że w tym roku wybieram się nad morze :)
OdpowiedzUsuńJuż teraz życzę Ci udanego wyjazdu ;) A książka jest taka bardzo wakacyjna, jako odprężacz się sprawdza :)
UsuńDziękuję, jestem przekonana, że będzie udany nawet jeśli pogoda nie dopisze :)
UsuńTakie lektury na lato są idealna. Bez większych oczekiwań, mają umilić leniwy dzień.
OdpowiedzUsuńDokładnie Wiolu, taka właśnie jest ta książka :)
UsuńFaktycznie, główna bohaterka może się wydawać średnio sympatyczną osobą. Ale te nadmorskie klimaty mnie przekonują;) Tym bardziej, że nad polskim morzem nigdy nie byłam;)
OdpowiedzUsuńMi dopiero kilka lat temu po raz pierwszy udało się pojechać nad morze :) Autorka ten nadmorski klimat bardzo umiejętnie oddała :)
UsuńCzuję, że nie dałabym radu poczuć do niej sympatii i mogłoby to się niestety przełożyć na moją opinię o całości.
OdpowiedzUsuńCiekawie jest przyglądać się jak bohaterka się zmienia, ale przez długi czas rzeczywiście jest trudną do polubienia postacią :)
UsuńLekka i wakacyjna... Z chęcią bym się z ową powieścią zaznajomiła :)
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę Ci Kasiu, żeby nadarzyła się ku temu okazja :)
UsuńLekka i przyjemna - ważne że pozwala oderwać się od rzeczywistości i miło spędzić czas :)
OdpowiedzUsuńTak właśnie Małgosiu jest :)
UsuńOby była miła i przyjemna! :)
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałam fragmenty powieści Doroty Milli na jej blogu i bardzo się zraziłam. Wiem, że trzeba dawać autorom drugą szansę, ale jeszcze nie jestem na to gotowa. :)
OdpowiedzUsuńRozumiem Agnieszko, pewnie - nic na siłę :)
UsuńW sam raz na lato, może akurat przeczytam.
OdpowiedzUsuńO tak, iście wakacyjna lektura :)
UsuńBardzo ciekawa recenzja więc jestem zainteresowana tym tytułem,a cytat skradł moje serce
OdpowiedzUsuńI nigdy nie wiadomo gdzie byśmy dolecieli, gdy już puści się ten sznurek :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)