Pages

30.06.2017

Artur Domosławski – Śmierć w Amazonii


Artur Domosławski, Śmierć w Amazonii, Wielka Litera, 2013, 327 stron.

Brazylijska Marabá, peruwiańska Cajmarca, ekwadorskie Lago Agrio – na te trzy miejsca spojrzał reporterskim okiem Artur Domosławski, z którym miałam okazję spotkać się po raz pierwszy. Historie, które opowiada, obserwacje które czyni i fakty, jakie podaje budzą momentami grozę i wzburzenie, ale czy dziwią? Ludzka chciwość i dbanie przede wszystkim o własne interesy mają tak głębokie korzenie i szeroki zasięg, że można je spotkać niemal w każdym zakątku świata. Ta świadomość nie sprawia jednak, że czyta się o tym bez emocji. Ludzie tracą życie w obronie tego, w co wierzą i walczą z tym, na co nie potrafią przymykać oczu, a ktoś inny liczy miliardowe zyski, obmyśla wizerunkowe strategie i stara się dać przeciwnikom do zrozumienia, że są mało znaczącym trybikiem w dobrze naoliwionej maszynerii.

Publikacja podzielona jest na trzy części: „Śmierć w Amazonii”, „Złote góry”, „Dymiąca selwa, tęczowa rzeka” i z każdej z nich wyłaniają się podobne obrazy – niszczenia środowiska, wszechobecnej korupcji, zastraszania oraz mordowania niewygodnych aktywistów i działania pod pozorami legalności. Maria i José Cláudio walczyli z nielegalną wycinką amazońskich drzew i niejednokrotnie brutalnym wysiedlaniem ludzi, za co zapłacili życiem; były ksiądz Marco Arana ciągle otrzymuje pogróżki, bo przeciwstawia się niezważającemu na środowisko wydobywaniu złota; Pablo Fajardo podjął walkę z wielkim amerykańskim koncernem, który przez lata wydobywał ropę powodując nieodwracalne zniszczenia.

Przez te historie przewija się wiele osób, a wokół nich często zaciska się coraz mocniej obręcz złożona z gróźb i braku wsparcia ze strony służb, które powinny stać na straży prawa. Ta jawna niesprawiedliwość, śmierć czyhająca za rogiem (ilość dokonywany zabójstw i „wypadków” naprawdę poraża), wielkie interesy, w których nie ma miejsca na dbałość o środowisko i potrzeby mieszkańców – wszystko to składa się na obraz codzienności trudnej i przytłaczającej. Jednocześnie jest w ludziach, którzy się nie poddają mnóstwo energii do działania. Jest też strach i nieufność, bo trudno żyć ze świadomością bycia na celowniku.


Artur Domosławski porusza tematy ważne i pozwala przyjrzeć się kwestiom, o których na co dzień się nie myśli i zajrzeć w rejony, które z jednej strony fascynują, a z drugiej przerażają tym, co się w nich dzieje. Robi to wszystko w ciekawy sposób i chociaż staje się częścią opowiadanych historii i czuje się, że je przeżywa, to nie stawia siebie w pierwszej linii. Nie ucieka jednak od własnych przemyśleń i ma wyrobioną opinię, z którą oczywiście można się zgadzać lub nie. Czy jednak pokazuje wszystkie aspekty poruszanych spraw? Pewnie byłoby o to trudno, tym bardziej, że druga strona często nie ma interesu w tym, żeby się tłumaczyć.

„Śmierć w Amazonii” pozostawia mnie mimo swoich atutów z pewnym poczuciem niedosytu. Są ludzie, fakty, miejsca, emocje, ale to, co przedstawił autor wydaje mi się tylko fragmentem obrazu. Ważnym, wartym uwagi, ale za małym, bym czuła, że może nie w pełni (bo trudno tego w ogóle oczekiwać), ale w znaczącym stopniu znam realia. Wiem więcej, ale i więcej oczekiwałam. Pewnie postawiłam Arturowi Domosławskiemu zbyt wysoko poprzeczkę, bo nie ukrywam, że o jego książkach pisze się na tyle dużo i zazwyczaj z zachwytem, że urósł w mojej podświadomości do genialnego twórcy reportaży. „Śmierć w Amazonii” czytałam z zainteresowaniem, ale mam nadzieję, że to nie wszystko na co stać autora.




  Garść cytatów:

(…) zbrodnia może unicestwić jedno życie, ale nie zniszczy idei”. (s. 35)

(…) zbyt duże pieniądze są do stracenia, by przejmować się przyrodą”. (s. 96)

Wykręty to niekiedy przydatne lustro w odkrywaniu prawdy”. (s. 210)

Opowieści nie żyją, póki ktoś ich nie opowie”. (s. 320)

14 komentarzy:

  1. Wspominałam już kiedyś, że reportaże interesują mnie coraz bardziej, dlatego tę książkę również chciałabym poznać. Postaram się tylko podejść do niej z mniejszymi oczekiwaniami, żeby zminimalizować ryzyko rozczarowania. Obawiam się, że pewne szokujące procedery opisane przez autora to dopiero wierzchołek góry lodowej :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, co opisuje Domosławski to z pewnością - tak jak piszesz - tylko wierzchołek góry lodowej. Niżej tego zepsucia i wyrachowania z pewnością jest jeszcze więcej...

      Usuń
  2. Reportaże czytam bardzo chętnie, a ,,Śmierć w Amazonii" od dawna mam w planch.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie mam nadzieję, że spełni Twoje oczekiwania.

      Polecasz szczególnie jakieś reportaże? Nie sięgam po nie zbyt często, więc podpowiedź na pewno się przyda ;)

      Usuń
  3. Ja w ogóle reportaży nie czytam, więc nazwiska autora nawet nie kojarzę. Chciałabym jednak kiedyś to zmienić, w końcu wiele osób uważa reportaże za najlepszy gatunek literacki ;)
    I chyba trudno w takiej objętości umieścić tyle treści, żeby czytelnika w stu procentach zadowolić. Może autor będzie rozwijał jeszcze temat w kolejnych swoich książkach ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reportaże dopiero odkrywam, ale myślę, że warto po nie sięgać, a przynajmniej dać im szansę - może akurat okaże się, że świetnie się w tym gatunku odnajdujesz? :)

      Wiem, że w takiej tematyce, jaką porusza autor trudno o zawarcie wszystkiego, co ważne, ale mając tego świadomość i tak mi czegoś w tym wszystkim brakowało. To jednak i tak dobry i wartościowy reportaż, a czy Domosławski jeszcze w te rejony zajrzał - tego nie wiem :)

      Usuń
  4. Mam na półce od kilku lat, kiedyś nawet zaczęłam czytać, ale nie skończyłam. Czytałam fragmenty "Gorączki latynoamerykańskiej - bardzo dobra lektura.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie się ta książka podobała. Nie miałam uczucia niedosytu. Przeciwnie. Wydaje mi się, że autor napisał sporo i podziwiam go za odwagę w poruszaniu tak niełatwego i niebezpiecznego tematu. Łatwo taką książką nacisnąć komuś na odcisk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Aniu, że u Ciebie się niedosyt nie pojawił :) Rzeczywiście poruszanie się w takiej tematyce i w ogóle wykazywanie nią zainteresowania w tamtych zakątkach świata mogło być źle postrzegane i tym samym niebezpieczne.

      Usuń
  6. Nie czytałam tej książki, ale nie wiem czy mam na to ochotę. Nie za bardzo lubię reportaze.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie nie namawiam. A ta niechęć do reportaży - natrafiłaś na jakiś, który Cię zraził czy po prostu Cię do nich nie ciągnie?

      Usuń
  7. Dawno już nie sięgałam po reportaże a widzę, że te warto poznać, gdyż autor porusza ważne tematy.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)