Alex Marwood – Najmroczniejszy sekret
3.06.2017
Alex Marwood, Najmroczniejszy sekret [The darkest secret],
tłum. Rafał Lisowski, Albatros, 2017, 416 stron.
Weekend, który zmienił wszystko. Dla Seana miały to być
niezapomniane 50. urodziny spędzone w dobrym towarzystwie, w jednym z luksusowych
domów, które przygotowywał do sprzedaży. Pyszne jedzenie, dużo alkoholu (i nie
tylko), luźne rozmowy o niczym i zero stresów. Jak w tym wszystkim znaleźć
miejsce dla gromadki dzieci? Wszystko da się zorganizować i być może cały ten
wypad skończyłby się tylko ze sporym kacem (ale raczej nie moralnym), gdyby nie
to, że trzyletnia córka Seana i Claire znika i mimo poszukiwań nikt nie ma
pojęcia co się z nią stało. Gdy po dwunastu latach mężczyzna umiera i ma się
odbyć jego pogrzeb, sprawa wraca.
„Najmroczniejszy sekret” to nie pierwsza książka o
zaginięciu dziecka, którą miałam okazję czytać. Znalazły się wśród nich
powieści tylko niezłe, jak na przykład „Szukając Emmy” Steny Holmes, ale i
takie, które trzymały mnie w napięciu niemal od pierwszej do ostatniej strony –
chociażby „Gdzie jesteś, Amando?” Dennisa Lehane’a i „Dziewięć dni” Gilly
Macmillan. Byłam więc więcej niż ciekawa, jak z tym tematem poradziła sobie
Alex Marwood i liczyłam na to, że będę miała okazję zaliczyć stworzoną przez
nią historię do tych, o których myślę z uznaniem.
Nagłe zniknięcie Coco okazuje się sekretem, który nieco
bardziej obeznanemu w takich powieściach czytelnikowi nie sprawi większego kłopotu.
Szybko domyśliłam się co tak naprawdę się stało, a chociaż jednego z elementów
tej układanki nie dopasowałam, to i tak nie mogę napisać, że Alex Marwood udało
się mnie jakoś mocno zaskoczyć. Z jednej strony jest to problem tej powieści,
bo brakowało mi w niej silniejszego napięcia, ale z drugiej mam nieodparte wrażenie, że autorka postawiła
zdecydowany nacisk na coś innego – pod pretekstem docierania do prawdy świetnie
pokazała ludzkie zakłamanie i hipokryzję, które aż wylewają się ze stron książki.
Portrety psychologiczne bohaterów to ogromny atut „Najmroczniejszego
sekretu”. Większość z poznanych osób trudno obdarzyć chociażby nicią sympatii,
ale nie sposób odmówić im wyrazistości. I trzeba się mieć na baczności, bo niektórzy
mają opanowanie do perfekcji wkładanie masek dobranych do okazji. Nieustannie
pojawia się pytanie, kto tu jest naprawdę szczery, a kto działa tylko we własnym
interesie. Śmierć Seana obnażyła nie tylko zapomniane urazy i problemy, jak
chociażby jego brak zainteresowania córkami, ale pokazała ile warte jest życie
jakie prowadził. Cztery żony, kilkoro dzieci, „bliscy” przyjaciele, a ile autentycznego
żalu po jego odejściu? Jak z obrazem praktycznie nieobecnego w jej życiu ojca
poradzi sobie Camilla? W noc zniknięcia jej przyrodniej siostry była gdzieś
indziej, ale spotkanie z Ruby – bliźniaczką Coco - wyzwoli w niej emocje, o
które się nie podejrzewała.
Mogłabym poczuć rozczarowanie, że moje pierwsze spotkanie z
Alex Marwood nie przyniosło mi więcej zaskoczeń fabularnych, ale powieść jest
tak zgrabnie napisana, a bohaterowie na tyle wyraziści, że zdecydowanie się z
autorką polubiłam. Morze egoizmu i zapatrzenia w siebie skumulowało się w tej powieści
i przytłoczyło to, co powinno się liczyć dla jej bohaterów szczególnie –
zniknęło dziecko. Większość z nich widzi niewiele poza czubkiem własnego nosa,
a szczerość i troska wydają się na tym tle wyjątkiem. Alex Marwood jest zdolną
obserwatorką ludzkich zachowań, a to jest coś, co zawsze szczególnie doceniam.
Garść cytatów:
„Oto, czego do tej pory nauczyłam się o śmierci: wszystko, co chowamy gdzieś z tyłu
głowy, co postanowiliśmy po prostu ignorować, bo protesty niczego nie
przyniosły, po czyjejś śmierci wypełza zza barier”. (s. 62)
„Piekło nie zna furii takiej jak kobieta wzgardzona”. (s.
136)
„Miłością nie da się sprawić, że ktoś będzie dobry, a jednocześnie
nie da się przestać go kochać, jakby istniał jakiś wyłącznik”. (s. 313)
„Są takie prawdy, które mogą zdruzgotać świat. Pewne rzeczy
powinny zostać w tajemnicy, nawet jeśli ta tajemnica będzie cię zżerać od
środka”. (s. 393)
~~*~~
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Albatros.
25 komentarze
Wczoraj ją skończyłam. Byłam lekko rozczarowana brakiem napięcia i przewidywalnością ale masz rację, portrety są bardzo dobre i dzięki temu książka się broni. Nie zapadnie mi jednak na dłużej w pamięci.
OdpowiedzUsuńRozumiem Gosiu :) A planujesz kolejne spotkania z autorką? A może już coś wcześniej czytałaś?
UsuńTo moje pierwsze spotkanie z autorką. Mam jeszcze "Zabójcę z sąsiedztwa", więc na pewno ją przeczytam:)Mam nadzieję, że będzie mocniejsza. Czytałaś Kasiu?
UsuńGłupie pytanie;p Nie czytałaś, skoro to było Twoje pierwsze spotkanie z autorką:D
UsuńObie miałyśmy okazję dopiero poznać autorkę i widzę, że obie planujemy znajomość kontynuować :)
UsuńJeszcze nie znam książek Alex Marwood, ale chciałabym je w końcu poznać! :)
OdpowiedzUsuńMasz kilka do wyboru :) Ja za jakiś czas zapoznam się na pewno z "Dziewczyny, które zabiły Chloe", bo już czeka na półce.
UsuńSzkoda, że rozwiązanie zagadki nie jest bardziej zaskakujące, ale ciekawe portrety psychologiczne to coś, dla czego jestem skłonna zaryzykować lekturę :)
OdpowiedzUsuńRównież żałuję, bo liczyłam pod tym względem na większe zaskoczenie. Ale myślę, że warto dać Marwood szansę, bo wobec bohaterów nie sposób pozostać obojętnym :) Na mnie czeka już kolejna jej książka.
UsuńMnie bardzo przypadła do gustu. A ta ludzka hipokrulyzja i zakłamanie o których piszesz doprowadzały mnie do mdłości.
OdpowiedzUsuńO tak, miałam podobnie! Aż się w pewnym momencie człowiek zastanawia jak można być tak podłym i skupionym tylko na sobie.
UsuńMnie ta książka wciągnęła pomimo swojej przewidywalności fabularnej.
OdpowiedzUsuńMnie również, Wiolu. Naprawdę dobrze się ją czytało, chociaż nie obraziłabym się za więcej zaskoczeń :)
UsuńMam i planuję ją przeczytać w lipcu. Ciekawa jestem bardzo, jakie wywrze na mnie wrażenie...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki żeby to była udana lektura :)
UsuńLubie takie ksiażki, o takiej własnie tematyce, ale jakoś na dzień dzisiejszy nie mam ochoty na jej przeczytanie! Sama nie wiem co sie ze mną dzieje!
OdpowiedzUsuńhttp://kruczegniazdo94.blogspot.com/
Tak czasami bywa, że nie czujemy przyciągania do książki, mimo że zdaje się mieć wszystko to, co zazwyczaj lubimy :)
UsuńPrzeczytam na pewno, jestem bardzo ciekawa tej historii. Książka jest na liście i czeka na swoją kolej! :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie: aga-zaczytana.blogspot.com
W takim razie czekam na Twoje wrażenia :)
UsuńDobrze nakreślona warstwa psychologiczna zachęca do lektury. Mam ją w planach.
OdpowiedzUsuńTo duży atut tej książki. Cieszę się, że będziemy mogły porównać wrażenia Małgosiu :)
UsuńKolejna recenzja najnowszej powieści Marwood, na którą natykam się na regularnie podglądanych blogach, i której nie chcę (na razie) czytać, bo boję się spoilerów 😉 Zaczęłam "Najmroczniejszy sekret", ale utknęłam i jakoś nie mogę przebrnąć. Przeczytałam jakieś 80 stron... Dwie poprzednie książki autorki BARDZO mnie wciągnęły, dlatego wiele sobie po tej trzeciej obiecywałam, ale nie... Oczywiście chcę dać jej szansę i zapewne przeczytam w lato. Powiedz tylko czy po tych 80-100 stronach będzie jakieś wow. Warto brnąć w nią już teraz. Zaskoczy mnie pozytywnie? 🙂
OdpowiedzUsuńWiesz, fabularnie - poza jednym elementem - mnie nie zaskoczyła wcale. Ale doceniłam dosyć mocno portrety bohaterów i w moim odczuciu to jest główny atut tej książki :)
UsuńZaciekawiłaś mnie :) Nie miałam wcześniej styczności z tą autorką, ale bardzo ciekawią mnie jej książki i mimo że idealne nie są, chyba niedługo po którąś sięgnę :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że niektórzy autorzy wymyślają główny motyw książki tylko po to, żeby w międzyczasie poruszyć zupełnie inne kwestie. Odniosłam wrażenie, że autorka stworzyła wizję porwania, opisała ją dość banalnie nie pozostawiając czytelnikowi możliwości zaskoczenia bądź główkowania nad sprawą, a zamiast tego skupiła się na zakłamaniu, hipokryzji i ludzkiej psychice... ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)