Patrick Ness – Siedem minut po północy
19.04.2017
Patrick Ness, Siedem minut po północy [A Monster Calls], tłum. Marcin Kiszela, Papierowy Księżyc, 2016, 210 stron.
Conor nie znajduje ukojenia ani we śnie, ani na jawie. Dręczy
go koszmar, o którym nie chce myśleć i mówić, ale który uparcie wraca i wzbudza
w nim przerażenie. Gdy siedem minut po północy spotyka się oko w oko z innym
potworem – cisem przed jego domem, który ożył i coś od niego chce - wcale się go
nie boi. 13-letni chłopiec musi się ostatnio mierzyć z rzeczami, które wywołują
w nim większy strach, a poza sennymi marami największe wyzwanie stanowi
codzienność z chorą na raka mamą.
Patrick Ness stworzył historię, na którą pomysł pojawił się w
głowie Siobhan Dowd. Niestety, śmierć będąca konsekwencją choroby nie pozwoliła jej
go zrealizować. Autor poprowadził Conora przez niesamowicie trudne chwile w
taki sposób, że intryguje nie tylko ciekawa fabuła, ale przede wszystkim
uderzają w czytelnika emocje. Nie są one jednak przerysowane i przez
większą część powieści nie czułam się nimi przytłoczona. Po drodze powoli się kumulowały, by na samym końcu naprawdę
porządnie dać o sobie znać.
Rozmowy Conora z cisem niepotrafiącym zrozumieć braku
przerażenia u chłopca to jednocześnie mądre lekcje, z których płyną
nieoczywiste wnioski. Czasami trudno przyjąć je tak po prostu – zupełnie jak w
głównym bohaterze – budził się w pierwszej chwili we mnie sprzeciw, tym
bardziej, że tak jak on nie wiedziałam jaki cel ma potworne drzewo. Mimo
fantastycznych wątków sporo jest w tym codzienności nastolatka – dręczenie
przez szkolnych łobuzów, nieobecność ojca, który ma już drugą rodzinę, trudne
relacje z babcią, reakcje innych ludzi na chorobę jego mamy. Nie ma też w istocie jakimś ogromnych
zaskoczeń, bo wielu rzeczy można się domyślić, ale i tak jest coś szalenie
ujmującego w tej historii.
Nie chciałam nastawiać się na arcydzieło, a takie oczekiwania
mogły się pojawić po ogromie entuzjastycznych recenzji, które miałam okazję
czytać. Podeszłam więc do „Siedem minut po północy” dosyć ostrożnie, chociaż
oczywiście liczyłam na to, że znajdę w tej książce coś dla siebie. Patrick Ness
nie stworzył powieści, która odmieni moje życie, ale na pewno zostawi w nim ślad. Żałowałam, że nie była bardziej rozbudowana i tak szybko dotarłam do końca, ale
z drugiej strony niczego jej nie brakuje. Taki paradoks – myślę, że wynikający po prostu
z tego, że nie chciałam rozstawać się z Conorem i spodziewałam się do czego
razem zmierzamy.
Główny bohater stał mi się bliski - autorowi udało się
pokazać jak sobie radzi z trudną sytuacją, chociaż o wielu rzeczach wcale nie
pisze wprost. Jest w tym wszystkim dawka niewymuszonego piękna i magii, którą
poczułam jednak dopiero po pewnym czasie. Siła tej książki tkwi, w tym, że
Patrick Ness nie stara się na siłę epatować emocjami, a i tak sprawił, że
ostatnie strony czytałam ze ściśniętym sercem i gardłem. To mądra powieść, którą zdecydowanie polecam.
Garść cytatów:
„Ale czymże jest sen, Conorze O’Malley? – spytał potwór
nachylając się nad Conorem. – Któż może stwierdzić, że to cała reszta nie jest
snem?” (s. 38)
„Historie to najbardziej dzikie ze wszystkich stworzeń –
zagrzmiał potwór – Potrafią nas ścigać, gryźć i prześladować”. (s. 41)
„Niekiedy ludzie muszą najmocniej okłamywać właśnie samych
siebie”. (s. 68)
~~*~~
21 komentarze
Kasiu, z wielką ciekawością czekałam na tę recenzję u Ciebie. Spójrz, udało się nam nieomal w jednym czasie <3
OdpowiedzUsuńTwoje wrażenia pogłębiają mój odbiór tej książki, wskazując te odczucia, których sama nie do końca potrafiłam zdefiniować - przede wszystkim przywiązanie do Conora, pomimo dojmującej pewności kierunku wspólnej drogi i nie do końca pojęta rola cisu. W moim przypadku często łapałam się na tym, że lękam się Wszechwiednego Drzewa bardziej niż chłopiec, lecz to z pewnością konsekwencja mojej wygodniejszej pozycji.
"Siedem minut po północy" wybiło u mnie czas głębokiej zadumy, zaszczepiło obawy strącane za dnia w głąb podświadomości i przede wszystkim ujęło oniryczno-baśniową stylistyką :)
Cieszę się, że mogłam zapoznać sięz Twoimi wrażeniami - nawet podobne cytaty znalazły w nas oddźwięk :)
Pamiętam, że jak byłam mała to największy strach budziło we mnie to, czego nie potrafiłam sobie racjonalnie wyjaśnić - musiałam przypisać dany dźwięk czy cień do czegoś konkretnego, żeby poczuć spokój. Cis ma konkretną formę, ale mimo to budzi niepokój :)
UsuńTwój sposób opisywania wrażeń w przypadku tej książki (ale nie tylko) to naprawdę sztuka i jak zresztą u Ciebie wspominałam - nie potrafię swoich odczuć opisać tak pięknie. Ale cieszę się bardzo, że i w mojej opinii znalazłaś coś ciekawego dla siebie.
Sama nie wiem, który z cytatów porusza mnie najbardziej - każdy powoduje, że jakaś inna struna w sercu mi drga :)
W największym z Twoich dziecięcych strachów tkwi chyba nasza skłonność do częściowej choćby definicji zjawisk - niezależnie od wybranego zmysłu, ale przyznaję, że to niecodzienne i świadczy o Twej niezwykłej wrażliwości :) Każdy poskramia i sytuuje swoje lęki inaczej - Conor nie boi się Cisu, ponieważ go ujrzał, a upostaciowany go nie przeraża. Z kolei mnie najpewniej na widok prastarego drzewa sparaliżowałaby panika i zapragnęłabym zacisnąć mocno oczy.
UsuńDziękuję Ci, Kasiu, najszczerzej, prosto z głębi zalanego falą ciepłej wdzięczności serca <3 Jest mi niezmiernie miło czytać słowa Twojego uznania dla opisu mouch wrażeń po lekturze "Siedmiu minut po północy".
Trudno wybrać tylko to jedno jedyne zdanie - wszystkie są lotne i tak silnie oddziałujące swą prawdziwością na wrażliwość, że raz przeczytanych nie sposób zapomnieć. Chyba będą w nas dźwięczeć, nawet utajone, lecz dźwięczne swoją głębią :)
Pomimo tego, że raczej nie sięgam po takie książki, ta mnie mocno zaciekawiła. Wydaje się mieć w sobie coś, co sprawia, że warto po nią sięgnąć. Przynajmniej takie wrażenie odniosłam po Twojej recenzji. Chętnie sama się przekonam :)
OdpowiedzUsuńMam tak samo. Niby nie sięgam, ale ta mnie do siebie przyciąga. Kasiu, jak zwykle ciekawa recenzja. Chętnie przeczytam.
UsuńDziewczyny, mam nadzieję, że znajdziecie w niej coś dla siebie :) To stosunkowo krótka powieść, ale niesie ze sobą kilka ważnych lekcji :)
UsuńZapowiada się oryginalna lektura. Jestem jej bardzo ciekawa więc prędzej czy później przeczytam :)
OdpowiedzUsuńW takim razie już teraz życzę Ci wciągającej lektury :)
UsuńPo zapoznaniu się z kilkunastoma pozytywnymi i zachęcającymi recenzjami, postanowiłam zakupić ową książkę. Niebawem zabiorę się za jej lekturę :)
OdpowiedzUsuńI oby dostarczyła Ci ciekawych wrażeń - trzymam kciuki :)
UsuńTo ciekawe, że autor nie epatuje emocjami, a jednak sprawia, że czytelnik poznaje historię ze ściśniętym sercem. Interesujące bardzo :)
OdpowiedzUsuńLubię takie podejście, bo nie mam wtedy poczucia, że chodziło tylko o to, by stworzyć wyciskacz łez :)
UsuńUwielbiam mądre książki, które znoszą coś sobą do życia czytelnika. Tę książkę kiedyś chciałam przeczytać, ale ostatecznie tego nie zrobiłam. Szkoda. Muszę to nadrobić. Tym bardziej, że zamieszczone cytaty bardzo kuszą.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zwróciłaś uwagę na cytaty, a przede wszystkim, że poczułaś się zachęcona do lektury :) To warta uwagi książka :)
UsuńKsiążka, która bardzo spodobała się i mnie i dzieciom, nie za duża objętościowo, ale ile w niej cennej treści. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
To prawda :) Początkowo zmartwiła mnie ta niewielka ilość stron, ale masz rację, że wartościowej treści w niej nie brakuje :)
UsuńNie piszesz nic o ilustracjach - masz wersję bez nich? Ja mam starsze wydanie z niefilmową okładką i jest przecudownie ilustrowana. Porównywałam nawet szatę graficzną książki z elementami plastycznymi wykorzystanymi w ekranizacji (artykuł na film.org.pl). Piękna książka. Skarb w biblioteczce :)
OdpowiedzUsuńZgadza się, mam niestety wydanie bez ilustracji :) Ale muszę kiedyś do tej ilustrowanej zajrzeć, z tego co kojarzę to rysował Jim Kay, prawda? :) A film dopiero przede mną :)
UsuńZ jednej strony chciałabym poznać tę historię, ale z drugiej, nadal mam gdzieś w tyle głowy mnogość negatywnych opinii, na które swego czasu trafiłam. ;/ Na razie pewnie odpuszczę, ale myślę, że może kiedyś jednak wrócę do tej książki. ;)
OdpowiedzUsuńWiesz, to nawet byłoby dziwne gdyby wszystkim się podobało :) Ale pewnie - sięgniesz jeśli poczujesz większą chęć do poznania tej historii :)
UsuńWpisuję na listę, chętnie przeczytam!
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)