Randall Munroe – Tłumacz rzeczy. Złożone sprawy w prostych słowach
6.02.2017
Randall Munroe – Tłumacz rzeczy. Złożone sprawy w prostych słowach [Thing explainer: complicated stuff in simple words], tłum. Jeremi K. Ochab, Czarna Owca, 2016, 61 stron.
Tak naprawdę ten tekst miał być zupełnie inny. Chciałam napisać
go używając tylko i wyłącznie słów z listy tysiąca (czyli dziesięciu setek)
najpopularniejszych, które zawarte zostały w książce „Tłumacz rzeczy”. Podobne
zadanie postawił przed sobą Randall Munroe i po moich kilku średnio udanych
próbach wiem, że to naprawdę spore wyzwanie. A przecież autor objaśnia rzeczy,
które aż się proszą o użycie specjalistycznych określeń, a ja chciałam tylko opisać
swoje wrażenia po lekturze. Stanęło więc na tym, że początkowy pomysł
zarzuciłam, ale z jeszcze większym uznaniem popatrzyłam na pracę, jaką włożył w
swoją publikację amerykański twórca.
Poza czytaniem lubię też książki dotykać i na nie patrzeć.
Zabrzmiało trochę jak wstydliwe wyznanie (a wcale takie nie jest), ale
chociaż nie piszę o tym często, to prawie zawsze zwracam uwagę na wygląd konkretnych
egzemplarzy. Lubię głaskać stare książki i myśleć o tym, jaką drogę przebyły,
ilu osobom zajęły myśli i gdzie miały swój dom. Nowe publikacje wywołują we mnie
zazwyczaj mniej emocji pod tym względem, ale zdarzają się przypadki, w których
- jeszcze przed wnikliwym poznaniem treści - tak po prostu się do danego tytułu
uśmiecham. Miałam tak z „Tłumaczem rzeczy” – duży format, twarda okładka z
obwolutą, porządny papier, mnóstwo świetnych rysunków i kilka rozwijanych
stron, duża osobna grafika, która mogłaby świetnie wyglądać na ścianie – cóż,
mój zmysł estetyczny zdecydowanie został zaspokojony.
Randall Munroe postanowił w prostych słowach wytłumaczyć jak
działają różne – mniej lub bardziej skomplikowane – rzeczy. Znajdziemy ich w
jego publikacji ponad czterdzieści, a rozstrzał tematyczny jest naprawdę szeroki,
więc trudno dopatrywać się tu jakiegoś konkretnego klucza. Wygląda to trochę
tak, jakby autor po prostu wybrał to, co wydawało mu się ciekawe i już
wcześniej go intrygowało. Trochę biologii, geografii, astronomii, historii,
nowoczesnych technologii czy przedmiotów codziennego użytku – na jednostajność
tematyki zdecydowanie nie można narzekać. Przyznaję jednak, że nie wszystko
było dla mnie w równym stopniu fascynujące i na przykład to, co kryje się „pod pokrywą z przodu auta” czy „duże, płaskie kamienie, na których żyjemy”
wzbudziły we mnie mniejszy entuzjazm. Z reguły jednak czułam się jak odkrywca,
który może spojrzeć na znane rzeczy zupełnie
inaczej. „Samochód na czerwoną ziemię”, „worki wewnątrz ciała”, „podnoszący
pokój”, „wysokie drogi”, „zginany komputer”, „zdjęciorób”, „kijki do pisania”, „niebo
w nocy”, „kawałki, z których wszystko się składa” – to tylko niektóre z moich
ulubionych tematów.
Autor pomysłowo, z humorem (często po prostu nie sposób się
nie roześmiać) i dzięki świetnie rozrysowanym schematom przybliża to, co w
bardziej skomplikowanej i mocno naukowej formie byłoby ciężkie do zrozumienia. Mimo
prostoty nie zawsze jest jednak tak zupełnie łatwo i mam pewne wątpliwości czy
rzeczywiście na przykład pięciolatek potrafiłby wszystko zrozumieć, ale może ta
obawa wynika bardziej nie z formy przedstawienia informacji, tylko z ich
mnogości.
„Tłumacz rzeczy” to taka książka, o której chce się opowiadać,
pokazywać innym i do której przyjemnie jest wracać. Kiedy po raz kolejny ją
przeglądam i zatrzymuję się na wybranych fragmentach, to doskonale widzę ile
pracy włożył w nią Randall Munroe, ale też jak wiele frajdy sprawiło mu zarówno
pisanie, jak i rysowanie. Jeremi Kazimierz Ochab, który tłumaczył tę publikację również
miał niełatwe zadanie. Na pewno jednak nad meandrami różnic językowych aż tak
nie ubolewał, bo sam wspomina w uwagach na końcu książki, że czerpał z tego
procesu sporo radości. I wcale mu się nie dziwię.
Autorowi zdecydowanie nie brakuje pomysłów i umiejętności
kreatywnego ich wykorzystania i wcale bym się nie obraziła, gdyby „Tłumacz
rzeczy” stał się początkiem serii takich inspirujących książek. Jest przecież jeszcze
mnóstwo rzeczy, które warto by było wyjaśnić.
Garść cytatów:
„Uwaga: bywają ludzie, którzy nie lubią, kiedy wypuszczasz
słowa, podczas gdy wkładasz jedzenie”. (s. 6)
Randall Munroe - inne książki na K-czyta
29 komentarze
Wow, książka wydaje się być naprawdę niesamowita! Zarówno twoja recenzja, jak i przepiękne zdjęcia zdecydowanie zachęcają do jej przeczytania, a jako że uwielbiam książki z niezwykłą formą, na pewno po nią sięgnę jak tylko będę mogła :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Izabella @ Gwiezdne Kroniki
Zachęcam! Na zdjęciach widać tylko niewielką część tego, co w sobie kryje :)
UsuńWłączył mi się wewnętrzny wzrokowiec - jak to świetnie wygląda w środku! Książka nie dla mnie, ale wnętrze to bym sobie pooglądała na żywo bardzo chętnie! ;D
OdpowiedzUsuńMoże trafi w Twoje łapki w jakiejś księgarni :)
UsuńOglądałam "Tłumacza rzeczy" w księgarni i robi wrażenie. Podobnie jak Ciebie chyba nie zainteresowałyby mnie wszystkie zagadnienia, ale i tak warto byłoby przeczytać te kilka rozdziałów. Zastanawiałam się, jak z takim wyzwaniem poradził sobie tłumacz, ale chyba całkiem nieźle :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to było spore wyzwanie dla tłumacza, ale zakończone sukcesem. Udało mu się też świetnie oddać humor autora :)
UsuńA ja na przekór, do tej pory omijałam tę książkę z daleka, ponieważ troszeczkę bałam się co znajdę pod nazwą Tłumacz... ale widzę, że zupełnie niepotrzebnie, a moje obawy to chyba zboczenie zawodowe.
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się niesamowicie, a to jak ją zaprezentowałaś, czyni ją pozycją 'MUSZĘ NATYCHMIAST PRZECZYTAĆ' ;)
Na pewno następnym razem obejrzę ją sobie bardzo dokładnie, zamiast unikać!
Super, cieszę się! :)
UsuńWydanie cudne. Tłumacz rzeczy widzialabym u nas na półce, do wieczornego czytania pasowałby idealnie.
OdpowiedzUsuńNa przykład jeden przedmiot na jeden wieczór :)
UsuńWoow, książka na pierwszy rzut oka robi wrażenie! Uwielbiam tego typu książki, z których mogę wynieść jakąś wiedzę i wzbogacić swój umysł :) Będę miała tę książkę na uwadze :)
OdpowiedzUsuńTo właśnie tego typu publikacja :) Nie spodziewałam się, że jest aż tak ciekawa i świetnie wydana :)
UsuńAleż osobliwa publikacja! Musiałabym ją najpierw obejrzeć, żeby zdecydować czy to coś dla mnie, ale brzmi zachęcająco i bardzo nietypowo :)
OdpowiedzUsuńNie miałam wcześniej do czynienia z takim pomysłem na książkę :) Teraz nabrałam ochoty na przyjrzenie się "What if?" autora :)
UsuńDla mnie to też nowość, ale intrygująca :)
UsuńTeż miałam przyjemność ją czytać (i oglądać) :) Pięknie wydana książka dla ciekawych świata.
OdpowiedzUsuńWidziałam (czytałam), że Tobie również przypadła do gustu :) A zgadzam się też co do tego, o czym wspominałaś u siebie - że warto ją sobie nieco dawkować :)
UsuńNo właśnie, też Cię męczyła w zbyt dużych dawkach?
UsuńŁapałam się na tym, że w zbyt dużej ilości gdzieś mi ulatuje skupienie na treści, więc czytałam ją sobie po kawałku :)
UsuńWow to wygląda naprawdę nieźle! Jeśli będę miała okazję to chętnie przejrzę ;)
OdpowiedzUsuńPolecam mocno! :)
UsuńKreatywna lektura i tak ładnie wydana. Ciekawa jestem jej zawartości. Odkrywanie rzeczy na nowo może stać się inspirującą podróżą :)
OdpowiedzUsuńTo prawda :) Z niektórymi z nich miałam też styczność po raz pierwszy :)
UsuńWidać, że autor jest naprawdę kreatywny, potrafi zainteresować, a jeżeli dodatkowo potrafi stale rozbawiać, to ja piszę się na tę publikację. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, Miłko :)
UsuńZapowiada się niezwykle interesująco i inspirująco, już widzę, że książka powinna znaleźć się w naszej biblioteczce. :)
OdpowiedzUsuńNie tylko będzie ładnie wyglądała, ale i kusiła, by co jakiś czas do niej zaglądać :)
UsuńPrzyznam bez bicia, że nie wiem czy kiedyś kupię tę książkę, ale na 100% zatrzymam się przy niej w księgarni i przejrzę. Lubię jak wiedza przekazywana jest w sposób kreatywny, zabawny a w dodatku rysunkowy (jestem wzrokowcem) więc możliwe, że spodobałaby mi się ta forma przekazu. Zaciekawiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńWzrokowiec przybija piątkę :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)