Agatha Christie – Zabójstwo Rogera Ackroyda
9.02.2017
Agatha Christie, Zabójstwo Rogera Ackroyda [The Murder of Roger Ackroyd], tłum. Jan Zakrzewski, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2015, 270 stron.
Kiedy w zbiorze powiązanych ze sobą opowiadań „Dwanaście spraw Herkulesa” jeden z moich ulubionych książkowych detektywów Herkules
Poirot wspominał, że zamierza zrezygnować z badania zbrodni i zabrać się za uprawę
dyni – nie wierzyłam i nawet trochę się z tego pomysłu śmiałam. A jednak stało
się! Wąsaty Belg pojawił się w King’s Abbot i nie chwaląc się za bardzo sąsiadom kim naprawdę jest i czym się zajmował, zajął się swoim ogródkiem. Sprawa do
rozwiązania znalazła go jednak sama i myślę, że wcale nie było mu z tego powodu
specjalnie przykro. Przecież nawet najbardziej okazała dynia nie może się
równać z zagadkowym morderstwem.
Czy Pani Ferrars popełniła samobójstwo? Szeptało się tu i ówdzie, że jej męża rok wcześniej wcale nie doprowadziły do śmierci wyskokowe napoje i wrzód żołądka, więc może co jest na rzeczy? Wyrzuty sumienia potrafią mocno gryźć, szczególnie, kiedy ktoś trzeci zna prawdę i próbuje to wykorzystać dla własnych korzyści. W sprawę szantażu angażuje się Roger Ackroyd i gdy jest już o krok od odkrycia sprawcy – sam zostaje zamordowany. Sprawę komplikuje fakt, że motywów zbrodni i podejrzanych znajdzie się zdecydowanie więcej.
Czytam dużo kryminałów i siłą rzeczy coraz trudniej mnie
zaskoczyć. Agatha Christie jest jednak jedną z niewielu autorek, której udaje
się to naprawdę często. Niby nic mnie nie rozprasza, bo tworzone przez nią
historie są skupione przede wszystkim na śledztwie, a mimo to moje usilne
starania, by nie dać się wyprowadzić w pole, często kończą się fiaskiem. A ja -
co to dużo mówić – uwielbiam w ten sposób przegrywać. „Zabójstwo Rogera
Ackroyda” to świetny popis umiejętności Królowej Kryminału i kolejna doskonała
okazja do wysilenia szarych komórek. Rozwiązanie natomiast aż się prosi, by
skwitować je stwierdzeniem: sprytnie to sobie pani wymyśliła, Pani Christie,
naprawdę sprytnie.
Tym razem zabrakło u boku Herkulesa Poirot poczciwego
Hastingsa i trochę było mi z tego powodu smutno, bo przy nim przynajmniej
wiedziałam, że nie tylko ja nie zawsze potrafię odgadnąć tok myślenia wąsatego
detektywa. Na szczęście w śledztwo angażuje się doktor Sheppard (wiem, że pisze
się inaczej, ale w mojej wyobraźni i tak wyglądał trochę jak Derek Shepherd, czyli
Patrick Dempsey z serialu „Chirurdzy”), który wprawdzie ma niewielkie
doświadczenie, ale za to skrupulatnie przedstawia jego przebieg i stara się
dotrzymać kroku Belgowi.
Poirot jak zwykle nie zdradza zbyt wiele ze swoich wniosków
w czasie śledztwa i dopiero na końcu rzuca światło na wszystkie wydarzenia (to
u niego dosyć typowe, tak samo jest na przykład w „Morderstwie w Orient Expressie”). Oczywiście dzięki temu miałam okazję tworzyć własne przypuszczenia
na podstawie dostępnych faktów - uwierzcie mi, że jak zwykle starałam się zwracać
uwagę na każdy element, a i tak nie przewidziałam, że tak to się skończy. Detektyw
jest także zdecydowanie bardziej opanowany niż na przykład w „Tajemniczej historii w Styles” – mocniej wyczuwa się jego wieloletnie doświadczenie i pewność
własnych umiejętności – to człowiek, który dokładnie wie, o co zapytać i na co
zwrócić uwagę, a jeżeli komuś wydaje się, że jego myśli i działania pochłaniają
zupełnie nieistotne szczegóły, to może jeszcze niezbyt dobrze zna Herkulesa
Poirot.
„Zabójstwo Rogera Ackroyda” to kolejna świetna powieść Agaty
Christie z wymagającą zagadką kryminalną. Ja czuję się pokonana, ale w
starciu z Królową Kryminału porażka smakuje jak wygrana.
Garść cytatów:
„- Ale niech się panu nie zdaje, że te martwe przedmioty są zawsze
nieme – mówiąc to dotknął wierzchu jednej z półek na książki. – Czasami one
mówią. Do mnie”. (s. 89)
„- Mój taki malutki pomysł, nic więcej. Ja zawsze mam takie
malutkie pomysły”. (s. 201)
23 komentarze
Tym kryminałem pani Christie nieźle namieszała mi w głowie. :) Chociaż w pewnym momencie zaczęłam wkraczać na dobry szlak kryminalnej zagadki, to jednak czekałam do zwyczajowego wywodu Poirota :) Świetna i naprawdę zaskakująca fabuła! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńAgatka zdecydowanie lubi mieszać w głowie, oj tak :)
UsuńOstatnio dość często przewiduje, kto był mordercą w jakimś kryminale. To chyba znak, że trzeba odnowić znajomość z Królową :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :)
UsuńRównież lubię być zaskakiwana przez autorów kryminałów, a Christie potrafi wywieść mnie w pole za każdym razem. Naprawdę żałuję, że większość jej książek już przeczytałam.
OdpowiedzUsuńDlatego próbuję sobie dawkować spotkania z nią, chociaż ciągnie mnie do jej kryminałów bardzo :)
UsuńNie dziwię się, dzisiaj też dawkowałabym sobie jej książki, ale parę lat temu pochłaniałam jedną za drugą :)
UsuńZ Agathą Christie miałam przyjemność spotkać się raz, czytałam Zło czai się wszędzie, jednak w okrojonej pingwinowskiej wersji w języku angielskim, ale po przeczytaniu Twojej recenzji, rzeczywiście uświadomiłam sobie jak zgrabnie autorka unika wyjawiania szczegółów, aż do samego finału ;)
OdpowiedzUsuńRównież miałam wielką frajdę przy szukaniu motywów i mordercy :)
Tej jeszcze nie czytałam, ale na pewno to nadrobię :) Fajnie, że i Ty miałaś radochę ze spotkania z Christie :)
UsuńWiem, że książki Christie to klasyki, ale coś nie mogę się zmusić, żeby przeczytać chociaż jeden. Chociaż do książek nie powinno się zmuszać...
OdpowiedzUsuńJeżeli Cię do nich nie ciągnie, to nie ma co się zmuszać :) Może to zwyczajnie nie Twoje klimaty :)
UsuńMam podobnie - Agatha Christie zawsze mnie zaskoczy;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie potrafi to robić, oj świetnie :)
UsuńTyle razy dałam się autorce zaskoczyć, że właściwie powinnam podliczyć, ile razy się nie dałam. Fantastyczna przygoda czytelnicza, do której po wielu latach znów można z przyjemnością wracać. :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że jeszcze o powrotach nie myślę, ale zastanawiam się czy to, że w wielu przypadkach będę pamiętała mordercę lub przypomni mi się w trakcie czytania nie odbierze mi sporo przyjemności z lektury.
UsuńWiesz, że z kryminałami Christie jakoś mi nie po drodze, ale zawsze zachwycam się tymi pięknymi nowymi wydaniami jej książek! :)
OdpowiedzUsuńWiem, wiem :) A ta kolekcja rzeczywiście jest pięknie wydana. Muszę w poniedziałek odebrać kolejne dwa tytuły :)
UsuńPóki co miałam okazję przeczytać tylko dwie książki Agathy Christie, ale chyba na tym nie skończę, bo Twoja recenzja skutecznie zachęciła mnie do kontynuowania :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, warto sięgać po książki Christie :)
UsuńTakże lubię w ten sposób przegrywać, dobra zagadka kryminalna to podstawa. Muszę wrócić do książek Agathy Christie, dawno ich już nie czytałam.
OdpowiedzUsuńMałgosiu, życzę przyjemnego i oczywiście zaskakującego powrotu :)
UsuńNie ma to jak książki Christie, akurat ,,Zabójstwo Rogera Ackroyda" jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńOj tak, Christie jest świetna!
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)