Stieg Larsson – Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet
14.01.2017
Stieg Larsson, Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet [Män som hatar kvinnor], tłum. Beata Walczak-Larsson, Czarna Owca, 2015, 634 strony.
Cykl: Millennium, tom 1.
Cykl: Millennium, tom 1.
Dwie myśli krążą mi po głowie, a obie dotyczą
oczywiście powieści „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet”. To było bardzo dobre. To
książka dla cierpliwych.
Mikael Blomkvist ma bardzo wyśrubowane zasady jeżeli chodzi
o pracę dziennikarza, a moralność i etyka nie są dla niego w tym kontekście
tylko czczym gadaniem. A jednak właśnie został skazany za zniesławienie - w
procesie, w którym wcale się nie bronił. Szum wywołany całą sprawą ciągle trwa,
gdy otrzymuje nietypowe zlecenie od bogatego przedsiębiorcy, który od
kilkudziesięciu lat próbuje ustalić kto zabił jego siostrzenicę. Ciała nigdy
nie znaleziono, ale wiele – przynajmniej w mniemaniu Henrika Vagnera - wskazuje
na to, że to ktoś z rodziny dopuścił się zbrodni. Problem w tym, że krąg
podejrzanych jest naprawdę duży, a Mikael wcale nie ma pewności czy nie
zmarnuje roku na niewielkiej wyspie tylko po to, by karmić obsesję starszego
pana.
Lubię książki, w których autor potrafi zaintrygować mnie od
pierwszych stron. Stieg Larsson w prologu dał mi mały przedsmak ciekawej i co
najważniejsze niepokojącej zagadki, ale później kazał dosyć długo czekać, żebym
ponownie poczuła to napięcie. I doskonale rozumiem, że to może być problem dla
czytelników oczekujących szybkiego rozwoju akcji i kryminalnej zagadki, która
nieustannie jest na pierwszym planie. Tutaj nie będzie tak szybko, łatwo i
ekscytująco na każdej stronie. Raz czy dwa, szczególnie na początku, poczułam
się nieco znużona jakimś fragmentem, ale w ogólnym rozrachunku doceniam całą
otoczkę, która powstała wokół głównego wątku. Prawdę mówiąc dzięki temu
historia przestaje być tylko ekspresową rozrywką, po której niewiele zostaje
niedługi czas po przeczytaniu. Jestem cierpliwa, ale tylko wtedy, gdy autor ma coś w zamian do zaoferowania – szwedzki pisarz mnie pod tym względem nie
zawiódł.
Ciekawie jest grzebać w przeszłości u boku Mikaela i
odkrywać jak bardzo rodzina Vagnerów jest pokręcona, ale to Lisbeth Salander intryguje
w powieści najbardziej. Młody wygląd, drobna postura, tatuaże i kolczyki
sprawiają, że ludzie patrzą na nią najczęściej jak na jakieś dziwne zjawisko i
zdecydowanie nie doceniają. A powinni i może w chwili, gdy na nich spojrzy z
nienawiścią lub z totalną obojętnością, przyjdzie im do głowy, że jest w niej
coś mocno niepokojącego. Jeśli macie jakieś tajemnice to Lisbeth z pewnością by
je odkryła, bo w wyszukiwaniu informacji nie ma sobie równych. Stieg Larsson
stworzył bohaterkę, która nie ma zamiaru zdradzać zbyt wiele ze swojej
przeszłości i ufać komukolwiek, ale łatwo domyślić się, że ma ku temu powody. Jej
silny charakter mi imponował, niezależnie od tego, że nie każdą jej decyzję w
pełni rozumiałam.
Widać, że Stieg Larsson z lubością przemyca swoje
dziennikarskie doświadczenie, pokazując jak funkcjonuje gazeta i jak wiele
hipokryzji można znaleźć, gdy uważnie przegląda się prasę. „Millennium” w tym
kontekście ma stanowić jeden z niewielu przyczółków rzetelnego przedstawiania informacji,
ale i ono czasami zachwieje się w posadach.
Cieszę się, że po nieco cięższym początku udało mi się w
powieści szwedzkiego autora totalnie zaczytać i obserwować jak główny bohater
coraz bardziej zbliża się do prawdy. Od pewnego momentu właściwie nie mogłam
się od książki oderwać – zupełnie wsiąkłam w całą historię i stworzony klimat.
Wydawało mi się, że rozwiązanie zagadki następuje zbyt szybko, bo do końca
zostało jeszcze kilkadziesiąt stron, ale okazało się, że to nie ostatni element
tej układanki. Gdy wszystkie puzzle wskoczyły na swoje miejsce nie poczułam może jakiegoś wielkiego szoku, ale towarzyszyło mi inne uczucie – satysfakcja.
Garść cytatów:
„Później odkryłem, że więzy krwi nie gwarantują miłości
bliźniego (…)” (s. 152)
„Dotarło do niej, że miłość to ten moment, kiedy serce nagle
zaczyna rwać się na strzępy”. (s. 628)
Millennium
Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet | Dziewczyna, która igrała z ogniem | Zamek z piasku, który runął
~~*~~
32 komentarze
Cieszę się, że książka Cię porwała i że się zaczytałaś, ja niestety nie dałam rady przez nią przebrnąć, nudziła mnie szalenie.
OdpowiedzUsuńRozumiem - to taki typ powieści, który nie każdego porwie :)
Usuńplanujesz kontynuować Millenium? dla mnie właśnie pierwsza część jest najlepsza z całego cyklu. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak :) Jestem ciekawa jak się potoczą losy przede wszystkim Lisbeth :)
UsuńNiestety nie moje klimaty, więc ja sobie tę książkę odpuszczam, ale fajnie, że Tobie przypadła do gustu. ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem, nic na siłę :)
UsuńKiedyś bardzo ciągnęło mnie do tej serii, więc pożyczyłam wszystkie części, które leżały tyle czasu, że musiałam oddać je właścicielce. W sumie teraz już mnie tak nie kusi - widziałam filmy i jestem usatysfakcjonowana.
OdpowiedzUsuńNa film też na pewno się skuszę, ale najpierw przeczytam dwie kolejne części :) Jeżeli do lektury Cię nie ciągnie, to nie ma oczywiście co się zmuszać :)
UsuńLarsson ma jeszcze wiele w zanadrzu i mam nadzieję, że kolejne dwie części spodobają Ci się tak jak pierwsza. Nie będę zdradzać żadnych szczegółów dotyczących kontynuacji, ale z chęcią przeczytam Twoje recenzje, żeby sprawdzić, czy poczułaś to samo co ja w odniesieniu do fabuły :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bardzo mnie cieszy, że tak piszesz :) Liczę na to, że kolejne części dostarczą mi dużo wrażeń :)
UsuńCzytałam wszystkie trzy części, a nawet kontynuację i oczywiście bardzo bardzo polubiłam :-)
OdpowiedzUsuńNie wiem jeszcze czy zdecyduję się na kontynuację pisaną przez Davida Lagercrantza, ale kolejne dwa tomy przeczytam na pewno :-)
UsuńUuuu, co za dobro na Twoim blogu! Uwielbiam Millennium, to z pewnością najlepszy cykl kryminalny jaki czytałam. Ambitny, zaangażowany społecznie, z bohaterami, o których się nie zapomina. Larsson pokazał, że kryminał może być czymś więcej, niż tanią rozrywką. Mam nadzieję, że będziesz kontynuować cykl, i że to zadowolenie z lektury Cię nie opuści :)
OdpowiedzUsuńPlan kontynuowania jest :) Czasami lubię kryminały czysto rozrywkowe, ale te, które są bardziej rozbudowane doceniam mocno :)
UsuńKilka lat temu Millenium zaczytywała się cała moja rodzinka i wszystkim się podobało :) Ciekawa jestem, jak spodobają Ci się kolejne dwa tomy :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie przynajmniej tak samo dobrze, a po cichu liczę, że lepiej :)
UsuńPrzyznam, że pierwsza części mnie nieco rozczarowała. Czytałam ją kilka lat temu, kiedy był największy szał na Millenium, ale na mnie historia nie wywarła porażającego wrażenia. Drugi tom podobał mi się znacznie bardziej :) No i Lisbeth, czuję się odmieńcem, bo nie polubiłam jej, a w pierwszej części niesamowicie mnie irytowała.
OdpowiedzUsuńWiesz, to jest ciekawe, że ta sama postać wywołuje tak różne uczucia :) Mnie ona mocno fascynuje, chociaż liczyłam na to, że autor nie pokusi się - przynajmniej w tym tomie - o jedno rozwiązanie. Mam spore oczekiwania wobec drugiego tomu, więc zobaczymy jak będzie :)
UsuńZgadzam się, że to świadczy o talencie pisarza. Jestem ciekawa czy ktoś czytał Millenium i może stwierdzić, że nie pamięta kim jest Lisbeth :P W drugim tomie jest więcej o przeszłości dziewczyny, dzięki czemu lepiej rozumiałam jej motywacje i kontrowersyjne zachowania. Nadal jej nie polubiłam, ale lepiej zrozumiałam.
UsuńDla mnie w tej książce najważniejszy jest ten niepowtarzalny klimat. Nieważne, że akcja rozwija się powoli, bo zanim wydarzenia całkowicie mnie porwą, mam okazję wejść w ten mroczny i tajemniczy świat. Potem to wszystko co dzieje się z Blomkvistem i Salander, przyprawia o wypieki na twarzy. Nie ukrywam, że postać dziennikarza blednie w zderzeniu z niesamowitą hakerką. To jedna z najlepszych bohaterek w literaturze.
OdpowiedzUsuńJest intrygująca - mam nadzieję, że nie zblednie w kolejnych tomach :)
UsuńKsiążka jest dobra, ale według mnie za dużo wokół niej szumu. Nie jest jakaś bardzo rewelacyjna...
OdpowiedzUsuńSpotkałam się z bardzo różnymi opiniami o niej, ale to zupełnie normalne. Zresztą dobrze wiedzieć, że ta sama książka może wywoływać różne odczucia :)
UsuńKiedyś miałam mega parcie, żeby tę trylogię przeczytać, a później... cóż, chęci przygasły. Chyba przeraża mnie objętość poszczególnych tomów i fakt, że spora grupa osób mocno się przy lekturze męczyła. Tak czy inaczej mam nadzieję jeszcze spróbować. :)
OdpowiedzUsuńPoczekaj, może kiedyś ta ochota wróci :) Doskonale rozumiem, że takie poprowadzenie historii, jakie zaserwował Larsson nie każdego zainteresuje :) Ja się w takich niespiesznych i rozbudowanych historiach bardzo dobrze odnajduję :)
UsuńSłyszałam o książce różne opinie, jednak śmiało zabrałabym się za nią.
OdpowiedzUsuńWarto sobie wyrobić własną jeśli masz ochotę by ją poznać :)
UsuńBardzo lubię całą Trylogię - jest rewelacyjna! Natomiast jeszcze nie czytałam części czwartej napisanej przez innego autora. Mam do niej mieszane uczucia i nie jestem pewna czy kiedyś po nią sięgnę...
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że i ja będę miała opory przed tą czwartą częścią, więc na razie w planach mam drugą i trzecią :) Ale nie zarzekam się, że po książkę Lagercrantza nie sięgnę, bo może ciekawość zwycięży :)
UsuńWidzę, że wrażenia miałaś bardzo podobne do mnie. Też początek mnie trochę nużył, ale dalsza część mi wszystko wynagrodziła. Szczególnie dzięki postaci Lisbeth, która jest piekielnie intrygująca. I właśnie to podejście do gazet i ich hipokryzji bardzo mi się podobało ;) Muszę w tym roku sięgnąć po kolejne części.
OdpowiedzUsuńCieszę, że miałyśmy podobne odczucia :) I ja mam nadzieję w tym roku sięgnąć po kolejne tomy :)
UsuńLisbeth <3
OdpowiedzUsuńTak, pokręcona to mało powiedziane... xD
Ja czytałam dwa tomy i dla mnie na drugim mogło się skończyć, nie czytałam dalej :D
Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)