Péter Gárdos – Gorączka o świcie
18.11.2016
Péter Gárdos, Gorączka o świcie [Hajnali Láz], tłum. Marta Żbikowska, Czarna Owca, 2016, 254 strony.
Péter Gárdos dopiero po śmierci swojego ojca dowiedział się
jak dokładnie poznali się jego rodzice. Od matki dostał dwa pliki listów, przez
wiele lat będących kluczem do nie do końca znanej mu historii o miłości, w której
nie liczyło się nic poza chęcią spędzenia ze sobą reszty życia. W książce „Gorączka
o świcie” autor przybliża losy Miklósa i Lili – doświadczonych przez wojnę i
pobyt w obozie koncentracyjnym młodych ludzi, którzy mimo dzielących ich
kilometrów nawiązali nić porozumienia, opowiadając o sobie, swojej codzienności
i planach na przyszłość.
Miklós po wojnie nie wrócił od razu do swojej ojczyzny –
Węgier, ale trafił do Szwecji, gdzie w specjalnym szpitalu miał odzyskać siły.
Mając 25 lat nie zamierzał rozpamiętywać tego, co go spotkało, lecz postanowił znaleźć
sobie żonę. Tak po prostu. Zdobył adresy 117 kobiet z jego rodzinnych okolic,
które również odbywały rekonwalescencję, chociaż w nieco innej części
skandynawskiego kraju. Do każdej napisał taki sam list i czekał. W międzyczasie
usłyszał wyrok – zostało mu sześć miesięcy życia i powinien pogodzić się ze
zbliżającym się końcem. Cóż, Miklós w ogóle nie miał zamiaru się tym przejmować
(może już zbyt często patrzył w oczy śmierci) i gdy poczuł, że z kilkunastu
odpowiedzi, które otrzymał, to właśnie Lili jest tą jedyną, myślał tylko jak
zdobyć jej serce i się z nią spotkać.
„Gorączka o świcie”, mimo że może się taka wydawać, nie jest
patetyczną historią o miłości, w której tragedie z przeszłości przeplatają się
z wzniosłymi słowami pisanymi ręką zakochanych ludzi. W książce pojawiają się
tylko fragmenty listów (tutaj trochę żałuję, że nie było ich więcej), a
narrację wziął na siebie Péter Gárdos. Niewiele znajdziemy wzmianek o pobycie w
obozie koncentracyjnym, bo dla Miklósa życie jest tu i teraz. Codzienność w
szpitalu toczy się w miarę utartym rytmem – jest tęsknota za bliskimi (połączona
najczęściej z niepewnością co do ich losu), są też chwile śmiechu i radości. U
Lili rzecz ma się podobnie – wiele czasu spędza z dwoma najbliższymi
przyjaciółkami (razem organizują nawet występy artystyczne), myśli o rodzicach
o których nie ma żadnych wieści i początkowo dosyć ostrożnie, ale z rosnącymi w
miarę upływu czasu nadziejami, pisze kolejne listy.
Wyobrażam sobie, jak wielkim przeżyciem dla autora musiało
być poznawanie list po liście historii swoich rodziców. Cieszę się, że miałam
okazję przez chwilę stać się jej częścią, chociaż jednocześnie muszę przyznać,
że dla mnie na pewno nie była to tak emocjonalna podroż jak dla syna, który
postanowił się nią podzielić. Sprawdził się tu prosty styl jakim operuje Péter
Gárdos, ale jednak mam poczucie, że „Gorączka o świcie” nie zostanie w moich
myślach na bardzo długo. Jestem za to bardzo ciekawa tego, w jaki sposób autor –
na co dzień reżyser i scenopisarz – pokazał tę historię na ekranie (trailer wygląda obiecująco).
Doceniam, że Péter Gárdos nie uległ pokusie, by tworzyć
cokolwiek na wyrost i dzięki temu ta opowieść jest zwyczajna i niezwyczajna
jednocześnie. Może, gdyby listy stanowiły jej większą część mocniej trafiłaby
do mojego serca, ale i tak czuję pewną tkliwość na myśl o Miklósie i Lili,
którzy z bagażem naprawdę trudnych doświadczeń potrafili otworzyć się na siebie
i ofiarować sobie miłość.
Garść cytatów:
„Proszę uważać na wstręt. Bardzo łatwo może się przerodzić w
nienawiść. Potem w agresję. A potem w ideologię”. (s. 73)
„Życie może też być karą”. (s. 109)
„Jeżeli będziesz miał syna, naucz go koniecznie,
Że sprawiedliwości nie wymierzy bronią
I żaden pocisk co sięga daleko,
Nie ulży światu w jego cierpieniu.
I, drogi chłopcze, ze sklepu nie przynoś mu
żołnierza, na białej półce niech stanie
domek z drewna, by wiedział już za młodu,
że lepiej budować niż siać spustoszenie”. (s. 234/235)
~~*~~
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
14 komentarze
Odkąd zobaczyłam ją w zapowiedziach, zapragnęłam przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńTakie pragnienia trzeba spełniać! :) Życzę żebyś miała okazję ją przeczytać :)
UsuńFaktycznie, chyba byłoby lepiej, gdyby książka zawierała więcej fragmentów listów. Za to sama historia jest niesamowita, to muszę przyznać;)
OdpowiedzUsuńHistoria faktycznie niezwykła :)
UsuńTakie poznawanie, list po liście, historii musi wywoływać wiele emocji. Będę miała tę książkę na uwadze.
OdpowiedzUsuńNiestety czytelnik nie ma tej okazji - list po liście poznawać mógł tę historię syn :) Ale i tak myślę, że to książka, która warta jest uwagi :)
UsuńNie jestem do końca przekonana, bo jakoś nie przepadam za opowieściami o miłości, ale świadomość, że ta historia wydarzyła się naprawdę zachęca mnie, żeby jednak dać tej historii szansę.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście zupełnie inaczej się taką książkę czyta, gdy myśli się o tym, że to wszystko naprawdę miało miejsce :)
UsuńJaka niebanalna historia! Niby nic niezwykłego, a jednak wydaje się mieć w sobie coś:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście ma w sobie coś, dlatego mimo braku emocjonalnych wstrząsów jednak ją doceniam :)
UsuńWidziałam ostatnio zwiastun i bardzo mi się spodobał. Książkę chętnie poznam, bo ma coś w sobie, a ja lubię takie historie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się nie zawiedziesz :)
UsuńChętnie bym się zapoznała z tą książką. Też czuję, że wolałabym, gdyby było tam więcej listów, bo lubię taką formę, ale i tak sądzę, że dam szansę tej historii. A trailer, który dodałaś jest niezwykle klimatyczny, chętnie obejrzałabym film. ;)
OdpowiedzUsuńWarto jej dać szansę, więc cieszę się, że masz taki zamiar :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)