Lucy Maud Montgomery – Rilla ze Złotego Brzegu

20.11.2016


Lucy Maud Montgomery, Rilla ze Złotego Brzegu [Rilla of Ingleside], tłum. Janina Zawisza-Krasucka, Wydawnictwo Literackie, 2015, 343 strony.
Cykl: Ania z Zielonego Wzgórza, tom 8.

Sięgnęłam po kolejny tom z serii „Ania z Zielonego Wzgórza” z nadzieją na tak dobrze znaną mi aurę spokoju i piękna, które zawsze wspaniale potrafili w codzienności odnajdywać bohaterowie stworzeni przez Lucy Maud Montgomery. Okazało się jednak, że tym razem nawet u mieszkańców Złotego Brzegu nastał czas wielkich niepokojów i nieustannego napięcia, a wszystko to przez nadejście Kobziarza, którego w „Dolinie Tęczy” dostrzegł Walter Blythe i który pojawił się w postaci wojny, by zbierać swoje żniwo.

Jest rok 1914 i dzieci Ani i Gilberta krok po kroku zaczynają wchodzić w dorosłe życie. Planują dalszą naukę, myślą o pracy i przeżywają pierwsze sercowe zawirowania. 15-letnia Rilla wprawdzie o miłości marzy, ale poza tym zależy jej jedynie na zabawach i zjawiskowych strojach. Na pierwszy prawdziwy bal pójdzie jako roztrzepana i nieco próżna dziewczynka, ale to będzie ten moment, gdy w jej życiu wszystko zacznie się zmieniać – w czasie zabawy pojawi się bowiem informacja o wybuchu wojny. Początkowo niektórym mieszkańcom kanadyjskiej Wyspy Księcia Edwarda będzie się wydawało, że to ich zupełnie nie dotyczy, ale gdy synowie, bracia, ojcowie i mężowie zaczną wyjeżdżać na front, wówczas poczują jak obręcz strachu coraz bardziej zaciska się im się wokół kochających serc.

Lucy Maud Montgomery została w Złotym Brzegu ze swoimi bohaterami, ale jego mieszkańcy żywo interesują się przebiegiem kolejnych bitew, wiec czytelnik na bieżąco wie na jakim etapie jest wojna. Autorka skupia się jednak przede wszystkim na tym, jak zmieniła się codzienność tych, którzy zostali. Kuba był jednym z pierwszych chłopców, którzy postanowili włożyć mundur i wyjechać, dlatego rodzinie Blythe’ów niepokój zacznie towarzyszyć bardzo szybko. Każdy telefon, telegram, pojawiające się z czasem w gazetach listy poległych – wszystko to sprawia, że codzienność staje się przytłaczająca. Kanadyjska pisarka nie byłaby jednak sobą, gdyby nie przemyciła czegoś, co by ten przygnębiający czas łagodziło. Dała Ani, Gilbertowi, ich dzieciom i niezawodnej gosposi Zuzannie ogromną siłę, by to wszystko przetrwać i nieustannie szukać nadziei. Kobiety wiodą tu zdecydowany prym – zamiast załamywać ręce zaczynają się angażować w działania Czerwonego Krzyża i starają się być podporą dla swoich najbliższych.

 
Wiele jest w tym tomie naprawdę poruszających momentów, kiedy emocje bohaterów bardzo mi się udzielały. Już wcześniej mocno się z nimi zżyłam, więc nie mogłam zostać obojętna wobec ich losów. Czekałam na wieści od Kuby, martwiłam się o Waltera, którego delikatna, poetycka natura kłóciła się z poczuciem obowiązku, by zaciągnąć się do wojska. Di, Nan i do pewnego momentu także Shirley pozostawali gdzieś nieco z boku, ale za to z Rillą miałam okazję spędzić dużo czasu. Obserwowałam jak dorasta i się zmienia, jak na bok odkłada dawne priorytety i stara się sprostać nowym obowiązkom. Lucy Maud Montgomery świetnie pokazała cały ten proces, pamiętając, że nic nie dzieje się jak za pstryknięciem palców.

Rytm upływających miesięcy wyznaczały listy z wojny i wieści z frontu, które docierały na Wyspę Księcia Edwarda, wydziergane dla walczących ciepłe skarpety, a także Wtorek – pies, który postanowił nie wracać do domu i czekać na Kubę na stacji kolejowej, wierząc, że przecież kiedyś jego pan musi wrócić. „Rilla ze Złotego Brzegu” nie jest jednak w istocie historią o wojnie, mimo że determinuje ona życie wszystkich bohaterów – to opowieść o ogromnym harcie ducha i nadziei, która nawet, gdy na chwilę niemal całkiem przygasa, to po jakimś czasie zawsze na nowo ogrzewa cierpiące serca silnym płomieniem.


  Garść cytatów:

Zdawał sobie sprawę, że nie wszystkie psy mogą być piękne, mądre czy bohaterskie, lecz wiedział dokładnie, że każdy pies może kochać”. (s. 22)

Lubię ciemności, bo wśród nich jestem sobą, nie potrzebuję się uśmiechać i grać komedii”. (s. 119)

Można czasami zbyt wielką cenę zapłacić za życie”. (s. 152)

Ania z Zielonego Wzgórza
       

         

             

     

Zobacz również

10 komentarze

  1. Uwielbiam L.M.Montgomery i nie tylko za Anię ;)
    Spojrzenie EM

    OdpowiedzUsuń
  2. "Rillę" pamiętam jako najsmutniejszą i najpoważniejszą książkę z serii o Ani. Do dziś nie mogę autorce przebaczyć Waltera :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domyślałam się, że coś takiego może się wydarzyć, ale wcale nie było przez to łatwiej.

      Usuń
  3. Zbieram właśnie tę serię dla siostry, która jest miłośniczką prozy L.M.Montgomery. Ja muszę sobie nieco odświeżyć zapomniany już klimat :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż wstyd, że znam tylko pierwszą książkę o Ani, a potem nic, a przecież swego czasu byłam tą historią oczarowana. Muszę nadrobić i koniecznie poznać dalsze losy bohaterów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie oczarowała tak naprawdę dopiero po latach i teraz jakoś bardziej doceniam całą serię :)

      Usuń
    2. Może ze mną będzie podobnie :)

      Usuń
  5. Czytałam, ale dawno temu. Chętnie do niej wrócę.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy