Camilla Läckberg - Kaznodzieja
27.11.2016
Camilla Läckberg, Kaznodzieja [Predikanten], tłum. Inga Sawicka, Czarna Owca, 2016, 440 stron.
Saga o Fjällbace, tom 2.
Powoli, jeszcze trochę nieśmiało, Camilla Läckberg staje się
dla mnie gwarantem przyjemnie spędzonego czasu. Jest kryminalna zagadka, są
ciekawi bohaterowie, a wszystko to w pełnym uroku, ale i tajemnic niedużym
szwedzkim miasteczku Fjällbacka. Drugi tom serii, czyli „Kaznodzieja” nie
zostawił mnie wprawdzie w pełnym niedowierzania szoku, ale od „Księżniczki z lodu” autorka poczyniła postęp i jeszcze sprawniej zdołała mnie wciągnąć w
przygotowaną historię.
Kilkuletni chłopiec chciał w Wąwozie Królewskim poczuć się
jak rycerz i walczyć ze smokami, a był zmuszony zmierzyć się z przerażeniem na
widok martwej kobiety. Szybko okazuje się, że ostatnie dni jej życia były koszmarem,
którego nikt nie chciał sobie wyobrażać – kości łamane w różnych odstępach
czasu, rany, sińce… ktoś zadał jej niewyobrażalny ból. Sprawę komplikuje
fakt, że jej ciało ułożone zostało na dwóch stosunkowo starych szkieletach i
wygląda na to, że morderca postanowił w ten sposób zostawić jakąś wiadomość.
Jej odczytanie będzie niestety szalenie trudne, a nie wiadomo czy to jego ostatnia
ofiara.
Pamiętam, że w „Księżniczce z lodu” relacja Eriki i Patricka
wydawała mi się rozwijać zbyt szybko, a tu okazuje się, że w drugim tomie rezolutna pisarka
spodziewa się już dziecka. Żałuję, że ten oczywiście piękny stan tak bardzo ją
zdefiniował, bo w gruncie rzeczy czytelnik widzi ją głównie w domowych
pieleszach, walczącą z uciążliwościami zaawansowanej ciąży. Camilla Läckberg zupełnie
nie dała się jej wykazać, mimo że w poprzednim tomie Erika miała duży udział w
prowadzonym śledztwie. Obawiałam się, że Patrick Hedström, który nie wydawał mi
się ostatnio specjalnie ciekawy, nie zdoła zatrzymać mojej uwagi, a jednak tym
razem bardziej go doceniłam i polubiłam. Poza tym po tych wszystkich
policjantach i detektywach z morzem osobistych problemów miło było towarzyszyć
facetowi, któremu życie się naprawdę dobrze układa.
Autorka zaczęła odkrywać też nieco więcej jeżeli chodzi o
współpracowników Patricka, a dzięki temu poczułam się zaintrygowana Martinem, a
nawet Göstą, który wcześniej kojarzył mi się tylko z unikaniem pracy i golfem. Do
tego wiecznie krzyczący i zgryźliwy szef komisariatu Mellberg stał się ostatnio dziwnie miły, a to oznacza, że coś jest na rzeczy.
W „Kaznodziei” Fjällbacka dalej jest niewielkim
miasteczkiem, gdzie różne nici powiązań między mieszkańcami stale się ze sobą
przeplatają. Tym razem jednak akcja toczy się w lecie i nie ma mowy o mroźnym
klimacie. Jest duszno i parno, a chociaż wolę jednak zimniejszą odsłonę skandynawskich powieści, to ta nieprzyjemna lepkość zgrabnie wpisuje się w
poczynania niektórych bohaterów.
Mocniej przemówiła do mnie tym razem kryminalna zagadka i
myślę, że i pod tym względem autorka poszła o krok dalej. Wprawdzie ponownie
duże znaczenie okazały się mieć wydarzenia z przeszłości, ale ten akurat motyw
lubię w powieściach, więc zdecydowanie nie czułam się nim rozczarowana. Nagłe
zniknięcia dziewczyn, samobójstwo Johannesa, który miał mieć z tym coś wspólnego, rodzinne kłótnie, duże pieniądze, wpływanie na ludzi
niczym kaznodzieja, przez lata podsycane urazy – naprawdę sporo się tego
nazbierało, ale nietrudno sobie wyobrazić, że różne rodziny mogą skrywać za
wzniesionymi fasadami naprawdę nieprzyjemne tajemnice.
Rozwiązanie zagadki pojawiło się dopiero na ostatnich
stronach, ale w ogólnym rozrachunku nie okazało się wielkim
zaskoczeniem. Czułam się jednak w pewnym sensie nim usatysfakcjonowana, bo
chociaż udało mi się odgadnąć kto zabił, to Camilla Läckberg mocno się
postarała, żebym w pewnym momencie zupełnie zwątpiła w swój scenariusz.
Naprawdę sprytnie to sobie wymyśliła. A teraz czekam na jeszcze więcej.
Garść cytatów:
„Dobrze poznała jego zapach. Nie był wstrętny. Nie pachniał
tak, jak wyobrażała sobie, że pachnie zło”. (s. 165)
„Gra się takimi kartami, jakie się ma, nawet jeżeli są
kiepskie”. (s. 238)
~~*~~
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
Saga o Fjällbace
21 komentarze
Też lubię, kiedy wydarzenia z przeszłości mają w kryminalach wpływ na aktualne wydarzenia, jestem ciekawa, czy uda mi się tak jak Tobie wytypować mordercę:)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby Ci się nie udało, wtedy frajda jest największa :)
UsuńLubię powieści Lackberg, ale też drażni mnie to, że główna bohaterka została odstawiona na boczny tor. Przeczytałam cztery powieści z serii i z przykrością stwierdzam, że Erika została zdegradowana do roli żony i matki. W ogóle nie przypomina bohaterki z pierwszego tomu, ustępując na rzecz swojego partnera.
OdpowiedzUsuńZ tego, co pamiętam to również zagadka nie wydała mi się specjalnie trudna do rozwikłania, ale przyjemnie spędziłam z powieścią czas, więc nie żałuję :)
Ech, wielka szkoda, że dalej też to tak wygląda, bo Erika naprawdę ma potencjał!
UsuńTak samo uważam i nie rozumiem, dlaczego autorka z uporem maniaka odsuwa Erikę na boczny tor :(
UsuńCamilla Lackberg poświęca dużo miejsca prywatnym poczynaniom bohaterów więc może to nieco drażnić, ale wprawne opisy wydarzeń sprzed lat w "Kaznodziei" odpowiednio wzmacniają fabułę. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńMi ta dosyć szeroka obyczajowa otoczka zupełnie nie przeszkadza - lubię lepiej poznawać w ten sposób bohaterów :)
UsuńUwielbiam całą sagę i ciągle czekam na kolejne tomy, bo już wszystkie przeczytałam ;)
OdpowiedzUsuńMasz swój ulubiony tom? :)
UsuńZamówiłam całą sagę w promocji wydawnictwa z okazji Black Friday, mam nadzieję, że mi się spodoba ;)
OdpowiedzUsuńTego Ci życzę! :-)
UsuńNie czytam już Lackberg, poddałam się chyba po trzecim tomie. Fakt, lektura była całkiem przyjemna, ale jednak za dużo tam wątków obyczajowych, jak na mój gust;)
OdpowiedzUsuńPewnie, nic na siłę - ilość wątków obyczajowych rzeczywiście jest u Lackberg spora :) Mi to nie przeszkadza, ale rozumiem, że nie każdemu taka forma odpowiada :)
UsuńPięknie wydana książka i ciekawe zdjęcie :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję! A co myślisz o fabule?
UsuńCzytałam ją dość dawno temu i niewiele pamiętam, ale wiem, że niespecjalnie mnie zachwyciła. Ale czytałam też "Zamieć śnieżną..." i ta z kolei bardziej przypadła mi do gustu. Dlatego myślę, że dam autorce jeszcze szansę :)
OdpowiedzUsuń"Zamieć śnieżna i woń migdałów" zbiera dosyć skrajne opinie - miło wiedzieć, że Tobie przypadła do gustu :)
UsuńBrzmi intrygująco! Muszę kiedyś nadrobić książki tej autorki, bo zaczęłam się zaprzyjaźniać z kryminałami. ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że odkrywasz kryminalny świat w książkach :) Z klasycznych kryminałów polecam powieści Agathy Christie :-)
UsuńZ Lackberg jest tak, że im dalej tym lepiej (no może oprócz ostatniego tomu). Bardzo przyjemna seria :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie ten postęp cieszy :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)