Erika Swyler - Księga wieszczb
11.10.2016
Erika Swyler, Księga wieszczb [The Book of Speculation], tłum. Magdalena Nowa, Czarna Owca, 2016, 408 stron.
Sięgając po „Księgę wieszczb” czułam się trochę tak, jakbym
znalazła ją dla siebie na Cmentarzu Zapomnianych Książek (jeżeli mieliście
okazję czytać „Cień wiatru” Carlosa Ruiza Zafóna to pewnie rozumiecie jakie to
emocje). Trzymałam ją w dłoniach dłuższą chwilę, przyglądałam się okładce,
chciałam zacząć czytać i nie chciałam jednocześnie, bo czułam, że mogę nie być
w stanie się od niej oderwać. Pierwsze zdanie, a później kolejne i wszystko
dookoła przestało się liczyć – byłam tylko ja i pięknie utkana przez Erikę
Swyler historia.
Dla Simona dom, w którym mieszka od dziecka, jest w pewnym
sensie symbolem tego, co stracił, a jednocześnie przypomina mu o wszystkim, co
kochał. Minęły lata od kiedy siedział przy kuchennym stole i spoglądał na
swoją mamę, nie zdając sobie sprawy, że to pożegnanie, a ona podda się głębinom
zatoki. Przy tym samym stole, chociaż upłynie trochę czasu, znajdzie martwego
ojca, który tak naprawdę nigdy nie pogodził się ze śmiercią żony i tylko trwał,
dopóki i jego śmierć zechciała zabrać. To z tego domu uciekła do cyrku siostra
Enola i nie wiadomo czy nie mogła wytrzymać ze starszym bratem, który starał
się zastąpić jej rodziców, czy chciała uchronić się przed trapiącymi ją
demonami. Dziś ten dom dzień po dniu niszczeje i osuwa się ku zatoce Long
Island, a jedyną nadzieją, by go zachować jest kosztowna naprawa. Nie muszę
sobie wyobrażać co czuje Simon na myśl o opuszczeniu miejsca, w którym wszystko
jest wspomnieniem, bo wiem jak to boli.
I wtedy pojawia się księga.
Stara, tajemnicza i jak się okazuje związana w jakiś sposób
z rodziną Simona. Zapiski właściciela cyrku z drugiej połowy
XVIII wieku. Pytanie tylko, co robi w nich nazwisko babci głównego
bohatera i informacje o kobietach niczym syreny potrafiących wstrzymywać oddech
pod wodą nawet na kilkanaście minut. Wśród praktycznych notatek (co, gdzie i za
ile) czają się karty przewidujące tragedię, a nad wszystkim unosi się widmo
śmierci.
Nie zamierzam ukrywać, że zakochałam się w „Księdze
wieszczb” i chociaż doskonale wiem, że te wszystkie emocje, które mi
towarzyszyły, niekoniecznie staną się udziałem każdego, to pozostanę oczarowana
i przepełniona niezwykłym klimatem tej historii. To w cyrku (motyw, który
lubię, o czym zresztą wspominałam w przypadku książki Erin Morgenstern „Cyrk nocy”) poznałam niemego Amosa – chłopca wcześniej porzuconego, niemal dzikiego,
ale szukającego mimowolnie swojego miejsca na ziemi i odrobiny ludzkiego
ciepła. Stał mi się bliski i chciałam żeby był po prostu szczęśliwy.
Erika Swyler stworzyła barwną plejadę członków wędrującej od
miasta do miasta trupy i większość z nich ma swoją własną historię, którą
mogłam po kawałeczku odkrywać. Wróżąca z kart Ryżkowa, piękna niczym syrena
Evangelina, silny i pomocny Benno, właściciel całego przedsięwzięcia pan
Peabody – poznawanie ich było przygodą, w której nieustannie towarzyszył jednak niepokój.
Podobnie zresztą było, gdy wracałam do współczesności i z Simonem próbowałam
zrozumieć przeszłość utkaną przede wszystkim z cierpienia. Umiejętnie budowane
napięcie sprawiało, że nie potrafiłam się od książki oderwać - zanim nie
dotarłam do ostatniej strony.
Ta moja miłość do „Księgi wieszczb” miała różne etapy – była
fascynacja i szybsze bicie serca, było poczucie, że oto jestem we właściwym
miejscu i słowa otulają mnie niczym ciepły koc - nawet wtedy, gdy budzą
niepokój. Było też złamane serce, którego nie da się posklejać. Historia
stworzona przez Erikę Swyler zwyczajnie mnie uwiodła, pozwoliła przez chwilę
oddychać inaczej i przypomnieć sobie, że nie ma ani grama przesady w
stwierdzeniu, że w książkach kryje się magia.
Garść cytatów:
„Trudne myśli wyrażane są prostymi słowami”. (s. 12)
„Połowa uroku starych książek tkwi w odciśniętych na nich
śladach życia”. (s. 39)
„Ludzie spędzają całe swoje życie, pływając w tę i z
powrotem po tych samych wodach. Ruszają się, ale pozostają w miejscu”. (s. 193)
„(…) przylgnąć do kogoś zbyt mocno znaczy go udusić”. (s.
235)
„Kiedy znajdziesz książkę, którą pokochasz, zawsze będziesz pamiętał
uczucie, jakie w tobie wywołała, jej wagę i to, jak leżała w twojej dłoni”. (s.
320)
„Nasze rodziny to kotwice, które zabezpieczają nas podczas
sztormów”. (s. 398)
~~*~~
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
Erika Swyler - inne książki na K-czyta
36 komentarze
Zdecydowanie brzmi jak książka dla mnie :) Po południu pędzę do biblioteki i wypożyczam ją :)
OdpowiedzUsuńSuper! Chętnie o niej u Ciebie poczytam :)
UsuńTo dobrze, że książce towarzyszy pewna aura i czytelnik pobada w stan oczarowania lekturą. Bardzo chętnie sama sięgnę po tę pozycję. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję Miłko, że i Ciebie ta aura zauroczy :)
UsuńŚwietna książka. Czytałam i także polecam.
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że i Tobie się Małgosiu podobała :)
UsuńJestem zainteresowana tą powieścią i bardzo chciałabym, żeby oczarowała mnie tak jak Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPS Piękne zdjęcia, zwłaszcza to pierwsze :D
Trzymam za to mocno kciuki :)
UsuńPS Dziękuję! :)
Z recenzji aż bije Twój zachwyt tą książką:) Mam nadzieję, że u mnie również wywoła przynajmniej część tych emocji:)
OdpowiedzUsuńOj tak, zachwytu jest we mnie sporo :)
UsuńCzuję, że mnie ta książka również uwiedzie. Czeka już na mojej półce.
OdpowiedzUsuńW takim razie już teraz życzę Ci miłej lektury Wiolu :)
UsuńMam, kupiłam ją sobie jakiś czas temu, ale jeszcze czeka na przeczytanie ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńChciałabym czuć podobne emocje, jeśli książka wpadnie kiedyś w moje ręce. Chyba jeszcze nie czytałam powieści, gdzie jednym z głównych motywów byłby cyrk.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mam nadzieję, że kiedyś wpadnie i również się zaczytasz :)
UsuńPrzyznam szczerze, że okładka mnie zafascynowała niesamowicie :D Muszę ją mieć! :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest bardzo klimatyczna, to prawda :)
UsuńCzytałam już kilka recenzji tej książki, ale dopiero Twoja sprawiła, że naprawdę zapragnęłam przeczytać tę historię! Mam nadzieję, że mi się to uda, bo zapowiada się coś niezwykłego. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że udało mi się Cię zachęcić i trzymam kciuki żeby ta historia spodobała Ci się tak bardzo jak mi :)
UsuńPrzede wszystkim - piękne zdjęcia;)
OdpowiedzUsuńMiałam w ręku "Księgę wieszcz", ale ostatecznie nie zdecydowałam się na lekturę. To chyba nie do końca powieść w moim stylu. Rozumiem jednak, co Cię w niej urzekło i cieszę się, że trafiłaś właśnie na TAKĄ książkę;)
Dziękuję Beatko :) Jeśli czujesz, że to nie Twoje klimaty to nie namawiam :)
UsuńLiczę, że książka mnie zauroczy, teraz to już naprawdę zapragnęłam ją przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo! :)
Usuńz chceia bym przeczytala poczulam sie skuszona :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że kuszenie przyniosło efekt :)
UsuńIntrygująca okładka..chyba ze względu na tytuł i kolorystykę ;-)
OdpowiedzUsuńMi również się podoba :)
UsuńCzytałam jakiś czas temu - bardzo dobra książka :) niespotykana :)
OdpowiedzUsuńMa świetny klimat, który mnie ujął :)
UsuńPomysłowa ta focia na początku, Kasiu, fajnie wyszło :) A po książkę, wbrew pozorom, chętnie bym sięgnął :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Ci się podoba :) Książkę baaardzo polecam :)
UsuńTak rzadko można odnaleźć w książce magię. Czyta sie wiele książek, az natrafia sie w końcu na taka jedną, która zdobywa całe nasze serce. Bardzo pięknie opisalas te ksiazke i zachęcilas mnie bardzo do poznania historii tego zagubionego chłopczyka i o ile znajde ja w bibliotece to na pewno przeczytam. I niestety nie czytałam ''Cień wiatru'' ale zaraz przeczytam recenzje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! Zapraszam do mnie;)
(recenzentka-ksiazek.blogspot.com)
Polecam obie! :) Skradły moje serce, mam nadzieję, że i Twoje skradną :)
UsuńPrzepiękna recenzja, aż mam ochotę pobiec do księgarni i od razu ją kupić! :) Księga wieszczb chodzi za mną już od dawna i chyba przed kupieniem jej powstrzymuje mnie tylko to, że od zeszłego roku mam "bana" na zakupy książek. Ale kiedyś na pewno dostanę ją w swoje łapki.
OdpowiedzUsuńA od siebie, jeśli tylko będziesz miała możliwość, polecam krótkie opowiadanie poprzedzające historię z Księgi Wieszczb - The Mermaid Girl: A Story. Niestety jest dostępne tylko po angielsku i jeśli dobrze pamiętam to jedynie w formie ebooka, ale po przeczytaniu go w zeszłym roku byłam kompletnie zauroczona i to stąd dowiedziałam się właśnie o głównej opowieści. Przedstawia historię Pauliny zanim skoczyła z klifu i jest naprawdę magiczna :)
O, nie miałam pojęcia, że jest takie opowiadanie! Dziękuję bardzo za informację!
UsuńCzekam aż przeczytasz "Księgę wieszczb" :) A ban bezterminowy? :)
Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)