Jim Butcher – Śmiertelne maski
17.09.2016
Jim Butcher, Śmiertelne maski [Death Masks], tłum. Piotr W. Cholewa, MAG, 2015, 459 stron.
Akta Harry'ego Dresdena, tom 5.
Gdy wróciłam do swoich wrażeń, które towarzyszyły mi po
przeczytaniu „Rycerza Lata” – czwartego tomu serii Jima Butchera o chicagowskim
magu Harrym Dresdenie zrobiło mi się mimowolnie przykro. Wtedy bawiłam się naprawdę
świetnie i podkreślałam, że każde kolejne spotkanie z autorem podoba mi się
bardziej. Teraz czuję się winna, bo wiem, że wobec piątej części mogę być
trochę niesprawiedliwa - „Śmiertelne maski” miały odciągnąć moją uwagę od
rzeczywistości i chyba wymagałam od nich zbyt dużo, a fakt, że nie potrafiłam
się w pełni zaangażować w tę historię muszę uczciwie zrzucić – przynajmniej częściowo
– na usilnie błądzące gdzieś indziej myśli. A myśli z rodzaju tych, które raczej
trudno byłoby okiełznać jakiejkolwiek książce.
Trudno mi wyobrazić sobie dzień, w którym Harry Dresden nie
ma żadnego zmartwienia, a przede wszystkim nie pojawia się ktoś, kto czai się
gdzieś w zaułkach (albo wręcz przeciwnie – w ogóle się nie kryje) i chce go
zabić. Jego śmierć byłaby na rękę naprawdę pokaźnej liczbie osób, a fakt, że
mag w ogóle jeszcze żyje, związany jest najczęściej nie z jego umiejętnościami,
ale zwyczajnym fartem i tym, że jest paru ludzi, którym jednak na nim zależy.
Teraz na przykład znajduje się między innymi na celowniku mafii oraz wampirów i
czeka go z jednej strony unikanie śmierci, a z drugiej bliskie z nią spotkanie
w morderczym pojedynku. Dodać do tego jeszcze zlecenie, w ramach którego ma
odnaleźć skradziony Całun Turyński i już mamy kociołek pełen tajemnic i
niebezpieczeństw.
Życie Harry’ego mogłoby być dużo prostsze, gdyby po pierwsze
powściągnął czasem swój niewyparzony język, po drugie zrzucił z siebie niewidoczną
zbroję rycerza, a po trzecie przestał ratować wszystkich dookoła poza sobą. Taka
postawa pewnie zaoszczędziłaby mu mnóstwo cierpienia, ale jednocześnie nie
pozwoliłaby mu normalnie funkcjonować z myślą, że mógł czemuś zapobiec, a tego
nie zrobił. Dresden to bardzo honorowy gość i prędzej sam podłoży głowę pod
topór niż pozwoli by zrobił to ktoś inny. Trudno mi go za to nie doceniać i pewnie dlatego zawsze mu kibicuję, ale trudno
nie przyznać, że w większość kłopotów pakuje się na własne życzenie.
Nie zmieniło się wiele jeżeli chodzi o głównego bohatera,
ale pojawiły się sygnały, że Harry może mieć w sobie więcej mocy niż mu się
wydaje. Nie stał się nagle wszechmocnym superbohaterem (bardzo mu do tego
daleko) i jako czytelnik nigdy nie mam pewności czy tym razem sobie poradzi, ale
Jim Butcher lubi otwierać sobie furtki do różnych rozwiązań, które w kolejnych
tomach może wykorzystać. To byłaby ciekawa odmiana, gdyby raz na jakiś czas
stłumić nieco nieporadność głównego bohatera i dać mi się naprawdę wykazać.
Myślę o „Śmiertelnych maskach” i nie mam oporów, by napisać, że
to dobra powieść – akcja gna do przodu i właściwie na każdej stronie można
spodziewać się ataku, a Harry jak zwykle próbuje przykryć swój strach i
niepewność mniej lub bardziej udanymi żartami. Myślę, że gdybym nie czytała tej
książki tak bardzo z doskoku i potrafiła skupić się na niej bardziej, to zostawiłaby we mnie więcej wrażeń i emocji. Jim Butcher niestety
trafił jednak na taki moment, że chociaż doceniam jego starania, to tym razem
spotkanie z Harrym cieszyło mnie trochę mniej.
Garść cytatów:
„(…) w każdej beczce miodu wcześniej czy później pojawi się
łyżka dziegciu”. (s. 214)
„Życie stałoby się nieznośnie nudne, gdybyśmy znali
odpowiedzi na wszystkie pytania”. (s. 234)
Akta Desdena
9 komentarze
Czytałam tylko pierwszy tom, bo w mojej obecnej bibliotece nie ma tego cyklu, a szkoda.
OdpowiedzUsuńPierwszy jeszcze niezupełnie mnie przekonał, ale kolejne były już lepsze. Mi 2 i 3 tom udało się wyszukać za grosze w koszach z tanimi książkami :)
UsuńButcher to kawał dobrego rzemieślniury. Żadna z jego książek mnie nie zachwyciła, ale czyta się to lekko, szybko i z dużą frajdą. Akurat dobra rozrywka na deszczową niedzielę :)
OdpowiedzUsuńDobrze prawisz! :) Myślę, że w kolejnym tomie znowu tej frajdy odnajdę więcej :)
UsuńA mnie jakoś nie zainteresowała ta książka. ;/ Chyba jednak to nie moje klimaty. No i trochę dużo tych tomów, a raczej wolę krótsze serie.
OdpowiedzUsuńRozumiem :) Akta Dresdena to już kilkanaście książek (chociaż nie wszystkie jeszcze wydane u nas), więc cykl do krótkich rzeczywiście nie należy :)
UsuńCiekawy cykl wpisujący się w tematykę, którą lubię :)
OdpowiedzUsuńW takim razie zachęcam Małgosiu do sięgnięcia po pierwszy tom. A później drugi, trzeci... :)
UsuńTak sądzę, że mimo wszystko to może nie być cykl dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)