Stephen King – Carrie
23.07.2016
Stephen King, Carrie, tłum. Danuta Górska, Prószyński i S-ka, 2013, 205 stron.
Stephen King już w swojej debiutanckiej książce wiedział jak
skupić uwagę czytelnika i stworzyć historię, która obroni się fabularnie i wzbudzi
sporo refleksji. Z ogromnym przejęciem przewracałam kolejne strony i w niemal
nieustannym napięciu czekałam na to, co będzie dalej. Żałuję tylko, że „Carrie”
nie jest tak rozbudowana, jak wiele późniejszych powieści amerykańskiego autora
(chociażby „Worek kości” czy „Mroczna połowa”), bo wówczas pewnie nie byłoby we
mnie tego maleńkiego poczucia niedosytu.
Szesnastoletnia Carrie White ma sporo powodów, by
nienawidzić swojego życia. W domu musi mierzyć się z fanatycznie religijną matką,
która za grzeszne uważa niemal wszystko, a nieposłuszeństwo kara zamykaniem w
komórce, krzykami i przemocą, co usprawiedliwiają odpowiednie wersety Biblii; w
szkole jest nieustannie wyśmiewana i poniżana, a nawet Ci, którzy przez chwilę
okazują jej szczyptę współczucia, w rzeczywistości patrzą na nią z odrazą.
Kolejne upokorzenie sprawia, że odkrywa w sobie zdolności telekinetyczne tłumione od dzieciństwa, a zbliżający się szkolny bal staje się okazją, by
wreszcie coś w swoim życiu zmienić. Problem jednak w tym, że nic nie ułoży się
tak, jak sobie zaplanowała.
Nie wiem czy matka, czy córka są w tej powieści bardziej
fascynujące. Obie są na pewno genialnie sportretowane i trudno byłoby pozostać
wobec nich obojętnym. Margaret White budziła we mnie złość i aż trudno było mi
sobie wyobrazić jak można być tak zapatrzonym w zasady dostosowywane do własnej
wizji religijności i na dodatek tłamsić nimi własne dziecko. To kobieta, która
ma zdecydowanie wypaczoną wizję tego, co właściwe, jest hipokrytką i w moim
odczuciu tylko krok (a może i nawet nie) dzieli ją od szaleństwa. Carrie jest
ocenić trudniej właśnie dlatego, że była wychowywana przez tak niezrównoważoną
matkę i musiała dostosować się do życia z nią pod jednym dachem. Widać w niej chęć
wyrwania się z tego zaklętego koła i to sprawia, że do pewnego momentu
patrzyłam na nią z sympatią. Stephen King wiedział co robi tworząc bohaterkę,
którą trudno nazwać do szpiku kości złą, nawet w obliczu tego, co zrobiła. Nic
nie usprawiedliwia pewnych czynów, a tyczy się to wielu postaci z „Carrie”, ale
autor już w swoim debiucie pokazał, że
świat nie jest czarno-biały. Gdybym miała wybrać przez jaki kolor jest
zdominowany ten, który pokazał tym razem, byłby to zdecydowanie czerwony.
Stephen King nadał swojej powieści sporo realizmu, mimo że
zdolności oddziaływania na przedmioty i ludzi siłą umysłu wydają się mało
przyziemne. Właściwa fabuła przeplatana jest wycinkami z książki o wydarzeniach
w Chamberlain, fragmentami rozmów po latach z osobami, które znały Carrie i
retrospekcjami z jej dzieciństwa. To zdecydowanie wzbogaca treść i pokazuje, że
autor od początku do końca wiedział jak poprowadzić akcję, by stworzyć coś, co
naprawdę robi wrażenie. Ten mój maleńki niedosyt, o którym wspominałam na
początku, wynika z tego, że ja lubię to gadulstwo Kinga, które dla części czytelników jest jego największą wadą. Dla mnie więc ta historia mogłaby być jeszcze
bardziej rozbudowana. Tak czy inaczej od książki trudno się oderwać, bohaterów
ciężko będzie zapomnieć, a ja przekonałam się, że Stephen King już od pierwszej
książki wysoko postawił sobie poprzeczkę.
Garść cytatów:
„Prawdziwy żal jest tak samo rzadki jak prawdziwa miłość”.
(s. 115)
25 komentarze
Świetne zdjęcia :) Zachęciłaś mnie do lektury :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobają :-) A jeszcze bardziej cieszy mnie, że nabrałaś ochoty na przeczytanie "Carrie" :-)
UsuńGdybym się tak bardzo nie bała, może przeczytałabym debiut tego autora;)
OdpowiedzUsuńPrzerażenia we mnie nie wzbudziła, ale to oczywiście zależy jak podchodzisz do takich książek :) Tu raczej portrety psychologiczne odgrywają główną rolę, nie ma też jakichś baaaardzo drastycznych opisów. U Kinga już tak jest, że zło czai się przede wszystkim w ludziach.
UsuńCóż .. muszę przeczytać! Ależ klimatyczne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) Przeczytaj koniecznie :)
UsuńChyba jestem zbyt strachliwa na twórczość Kinga! :D
OdpowiedzUsuńJeśli tak czujesz to rozumiem :-) Ale gdybyś szukała świetnych portretów psychologicznych to zdecydowanie warto go poznać :)
Usuńświetne zdjęcia! cieszę się, że ci się podobała, bo to jedna z moich ulubionych książek Kinga. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) Właściwie niemal każde spotkanie z Kingiem okazuje się udane :) Do tej pory mocno rozczarował mnie tylko "Rok wilkołaka" :)
Usuń"Carrie" wciąż przede mną i coś czuję, że to będzie następna książka Kinga, jaką zdecyduję się przeczytać. Cieszy mnie pozytywna opinia, bo ostatnio poznałam "Doktora sen" i niestety mocno się zawiodłam.
OdpowiedzUsuńA zdjęcia super :D
Zmartwiłaś mnie, że "Doktor sen" nie przypadł Ci do gustu. Mam go na półce, ale na razie odkładam lekturę :)
UsuńCzuje, że dla mnie byłoby to stuprocentowo trafne spotkanie z Kingiem. Po moich dwóch przygodach z autorem, mam dość sprzeczne odczucia i "Carrie" mogłaby je nieco sprostować. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńWidziałam, że "Misery" Ci się podobała - mi również :) "Pana Mercedesa" jeszcze nie miałam okazji czytać :) Myślę, że "Carrie" mogłaby Ci Miłko przypaść do gustu :-)
UsuńCieszę się, że nie było rozczarowania tą lekturą. Ja pamiętam do dzisiaj, jak czytałam "Carrie" po raz pierwszy...
OdpowiedzUsuńRobi wrażenie, to na pewno!
UsuńMoże wrócę do tej książki :)
OdpowiedzUsuń,,Carrie" to jedna z moich trzech ulubionych powieści tego autora. Trudno się od niej oderwać, książka dostarcza dreszczyku emocji, momentami mrożąc krew w żyłach...
OdpowiedzUsuńBardzo intrygujące zdjęcia! Dodają recenzji klimatu :)
Pozdrawiam!
marcepanowe recenzje
Dziękuję! :-)
UsuńZdradzisz pozostałe dwa tytuły? :-)
Ta książka wciąż jest przede mną, podoba mi się, że autor nie dzieli ludzi na dobrych i złych, czarnych i białych. Zupełnie się zgadzam, że to daje dużą dozę realizmu.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy by Ci się spodobała, portrety psychologiczne zdecydowanie są warte uwagi :)
UsuńWszystko ok? Chyba się skaleczyłaś :)
OdpowiedzUsuńNie martw się, to baaardzo powierzchowna rana :))
UsuńCzytałam i oglądałam dwie ekranizacje. Pierwsza o niebo lepsza od drugiej. A sama książką oczywiście rewelacyjna. Fanka Kinga nie mogłaby napisać inaczej ;-)
OdpowiedzUsuńEkranizacje mam zamiar zobaczyć :) A czytałaś "Dolore Claiborne"? I książka, i film zdecydowanie warte uwagi :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)