Carlos Ruiz Zafón – Więzień nieba
20.06.2016
Carlos Ruiz Zafón, Więzień nieba [El prisonero del cielo], tłum. Katarzyna Okrasko, Carlos Marrodan Casas, MUZA, 2012, 411 stron.
Gdy próbuję z pewnym dystansem spojrzeć na „Więźnia nieba”
Carlosa Ruiza Zafóna, to pojawia się we mnie myśl, że nie robi on tak dużego
wrażenia jak dwa poprzednie tomy serii Cmentarz Zapomnianych Książek - „Cień wiatru” i „Gra anioła”. Za mało czasu
spędzamy spacerując uliczkami magicznej Barcelony i przede wszystkim zbyt
szybko powieść dobiega końca, powodując niedosyt. Zdaję sobie sprawę z niedoskonałości
i myślę nawet, że zaczynając swoją przygodę z hiszpańskim autorem od tej
książki, mogłabym go aż tak nie docenić. To wszystko jednak nieważne, bo
„Więzień nieba” to dla mnie ponowne spotkanie z ukochanymi przyjaciółmi i
okazja, by po raz kolejny poczuć, jak dobrze jest być częścią rzeczywistości,
która stała mi się tak bliska.
Daniel Sempere, który dorastał na moich oczach w „Cieniu wiatru” jest teraz mężem i wychowuje syna. Nadal jednak razem ze swoim ojcem
prowadzi księgarnię, która przez lata wzrosła się barcelońską uliczkę. W
ostatnim czasie stopiła się z nią tak bardzo, że klienci przestali ją zauważać,
powodując finansowe problemy. Radosną atmosferę oczekiwania mógłby w tym
trudnym okresie dostarczyć zbliżający się ślub Fermina - przyjaciela rodziny i
pracownika, ale mężczyzna, znany z pozytywnego usposobienia, staje się cieniem
samego siebie. Gdy pewnego dnia próg księgarni przekracza tajemniczy starzec i
zostawia dla niego wiadomość, pewne jest, że przeszłość w końcu upomniała się o
swoje.
Na Fermina zawsze patrzyłam z pewnym przymrużeniem oka, bo
chociaż Sempere znaleźli w nim oddanego przyjaciela, to na pierwszy plan
wysuwało się jego frywolna natura i poczucie humoru. To jego życiowe mądrości
niejednokrotnie, przynajmniej na chwilę, rozpraszały mrok, który towarzyszył
kolejnym wydarzeniom. Pewnie dlatego trochę się obawiałam czy jego historia,
stanowiąca główną oś fabularną „Więźnia nieba” zdoła mnie zainteresować i
przede wszystkim stworzyć tajemniczą atmosferę, którą tak cenię u Zafóna. Na
szczęście szybko okazało się, że przeszłość Fermina to opowieść budząca
naprawdę sporo pytań i emocji oraz pozwalająca spotkać się także z innymi bohaterami
poznanymi we wcześniejszych tomach.
Daniel stał mi się bliski w „Cieniu wiatru” i z pewny
wzruszeniem obserwowałam go znowu, przekonując się książkowe przyjaźnie nie
tylko zostawiają w sercu ślad, ale i powodują, że zupełnie inaczej podchodzi
się do książek, które pozwalają poznawać dalsze losy. Pełna przejęcia
odkrywałam z nim wcześniej Cmentarz Zapomnianych Książek i historię Juliana
Caraxa, a teraz z nie mniejszymi emocjami towarzyszyłam mu w chwilach, gdy i
jego, pozornie znana, przeszłość zaczęła się wgryzać się zębami w dorosłą, ale
ciągle też po części chłopięcą duszę. Daniel będzie się musiał zmierzyć z
prawdą, która zachwieje jego w miarę poukładaną codziennością i na dobre odbierze
mu spokój.
Ogromnym atutem „Więźnia nieba” są nici, którymi znacznie
mocniej łączy ze sobą dwie poprzednie części serii. O ile wcześniej „Cień wiatru” i „Gra anioła” nie wydawały mi się aż tak ściśle ze sobą związane i
można je było spokojnie czytać w dowolnej kolejności, o tyle już trzeci tom rzuca
zupełnie nowe światło i zmusza do spojrzenia na poprzednie historie inaczej. Już
teraz wiem, że na pewno kiedyś do nich wrócę, by dostrzec więcej niuansów i nieznanych przy pierwszym czytaniu powiązań.
„Więzień nieba” w dużej mierze składa się z retrospekcji, a
przestrzeń, w której wówczas dzieje się akcja jest mocno ograniczona.
Niezależnie jednak od tego, w jakim miejscu akurat jesteśmy (nie chcę zdradzać
zbyt wiele) możemy liczyć na naprawdę sugestywne opisy i tym samym łatwo
zapomnieć, gdzie sami się znajdujemy. Pewne nie na każdego pióro Carlosa Ruiza
Zafóna działa w ten sposób, ale ja w trakcie lektury zawsze czuję się tak,
jakbym zupełnie odrywała się od swojego życia i zaczynała być częścią
tworzonych przez niego powieści. Pewnie dlatego tak go uwielbiam i w tej akurat
chwili, wiedząc, że historia z „Więźnia nieba” na pewno się nie zakończyła, z
utęsknieniem czekam aż hiszpański autor pozwoli mi poznać ciąg dalszy.
Garść cytatów:
„Strach dzielony z kimś ma nie takie wielkie oczy”. (s. 85)
„Świat staje się bardzo mały, kiedy nie masz się gdzie
podziać”. (s. 131)
„Wszystko w tym życiu można przebaczyć. Poza prawdą”. (s.
133)
„Przyszłości się nie pragnie: zasługuje się na nią”. (s.
159)
Cień wiatru | Gra anioła | Więzień nieba | Labirynt duchów
31 komentarze
Przeczytałam wszystkie książki Zafona. Jedne zachwycające, inne trochę mniej. Te z wcześniejszego okresu pisarstwa dość..bajkowe, ale mimo wszystko dobrze się je czytało. Moja ulubiona jednak to (chyba nietrudno się domyślić) "Cień wiatru" :-)
OdpowiedzUsuńMi również totalny zachwyt nie zawsze towarzyszył, ale i tak mocno uwielbiam :) "Cień wiatru" to magia :)
UsuńMam te książki od dawna w planach, ale za każdym razem, gdy wybieram się do biblioteki, to są wypożyczone...
OdpowiedzUsuńKoniecznie poluj na nie dalej - warto :)
Usuń"Cień wiatru" jak i "Grę Anioła" czytałam bardzo dawno temu i od tamtego czasu już nie sięgnęłam po twórczość Zafona. Jakoś nie byłam po tych dwóch książkach do niej przekonana. Miałam zbyt duże oczekiwania. Za "Więźnia nieba" się już nie zabierałam. Mój zapał dodatkowo ostudziły niepochlebne recenzje na jej temat. Nie planuję już wracać do tej serii, ale z samym Zafonem nie kończę ostatecznie :P
OdpowiedzUsuńJeżeli "Cień wiatru" i "Gra anioła" Cię nie przekonały, to może być ciężko :) "Marina" ma ciekawy, taki bardziej mroczny i niepokojący klimat, a Barcelona jest w niej jak to u Zafóna bywa - tajemnicza i niepowtarzalna :) Może ona by do Ciebie trafiła :)
UsuńSwojego czasu bardzo długo na "Marinę" w bibliotece polowałam, jednak cóż, była tak oblegana, że ani raz nie spotkałam jej na półce. Może tym razem się uda. Na zakup się nie decyduję, bo zbyt duże ryzyko, że książka mi się nie spodoba, tym bardziej, że dwie poprzednie były dla mnie średnie. Jak przeczytam dam znać. Dziękuję za przypomnienie :)
UsuńKoniecznie daj znać, jestem ciekawa czy Zafón Cię jednak przekona :)
UsuńZafon napisał chyba jeszcze inną serię. Pierwsza część to "Książę Mgły" (chyba :P). Czytałaś może? Jestem ciekawa twojej opinii :)
UsuńDobrze pamiętasz :) Czytałam wszystkie trzy z tej serii: Książę Mgły, Pałac Północy, Światła września
UsuńNie zrobiły na mnie takiego wrażenia jak Cmentarz Zapomnianych Książek, ale to przyjemne powieści :) Zalicza się je do literatury młodzieżowej ("Marinę" właściwie także), ale mimo że nastolatką już dawno nie jestem, to dobrze się czułam w towarzystwie bohaterów :)
A może zdradzisz jacy autorzy szczególnie do Ciebie trafiają? :) Być może styl Zafóna to nie to, czego szukasz w książkach :)
"Cień wiatru" kocham, "Gra anioła" mi się podobała. Tymczasem "Więzień nieba" pozostawił mnie dość obojętną, co bardzo mnie zasmuciło :/
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie poczułaś "Więźnia nieba", ale bywa i tak :) Polecam Ci "Marinę" jeśli jeszcze nie czytałaś :)
UsuńCiekawa jestem tej książki. "Cień wiatru" wspominam bardzo miło :)
OdpowiedzUsuńZalecam w takim razie dalsze spotkania z Zafónem :)
Usuń"Cmentarz zapomnianych książek" to jedna z nielicznych serii, których tomy są dla mnie absolutne równe pod względem jakości i przyjemności lektury. Tak równe 10/10 ;) Zakochałam się w stylu Zafóna oraz tych jego wszystkich historiach połączonych w jedną... Nie mogę się doczekać, aż autor łaskawie napiszę kolejną książkę. Swoją drogą - czytałaś "Marinę"?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Między sklejonymi kartkami
Moje serce najmocniej skradł jednak "Cień wiatru", ale pozostałe części serii też, mimo wszystko, uwielbiam :) "Marinę" czytałam i baaardzo mi się podobała, a Ty? :)
UsuńTo samo. U mnie stoi chyba na równi z "Cmentarzem". Ta historia, ta atmosfera... I ciekawe wykorzystanie znanego pomysłu. Ach! :3
UsuńU mnie także wysoko :) Trochę mniejsze emocje budziła we mnie "Trylogia mgły", ale i ją czytało mi się przyjemnie :)
Usuńtwórczość autora wciąż jeszcze przede mną.
OdpowiedzUsuńZachęcam! Jeśli lubisz klimatyczne powieści to koniecznie wpisz Zafóna na listę czytelniczych planów :)
UsuńUwielbiam Zafona! I nie inaczej jest w wypadku tej książki :)
OdpowiedzUsuńPrzybijam piątkę! :)
UsuńŚwietna książka. Zafon potrafi stworzyć niesamowitą atmosferę w swoich powieściach ;) dlatego jest jednym z moich ulubionych autorów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
I do moich ulubionych należy :) Atmosferę rzeczywiście buduje niepowtarzalną :)
UsuńKocham wprost twórczość Zafona! Jest tak rzeczywista, a zarazem tak bardzo magiczna...
OdpowiedzUsuńPosiada niezapomniany klimat! :)
To prawda, dla tego klimatu i magii na pewno jeszcze do jego książek wrócę :)
UsuńZdecydowanie zgadzam się z tym, że posplatanie wątków z poprzednich dwóch części jest dużym, o ile nie największym, atutem tej książki.
OdpowiedzUsuńW Ferminie przeszkadzały mi wulgaryzmy. Jakoś zupełnie nie pasowały do wysokiego stylu Zafona. To trochę tak, jakby jechać na rowerze i nagle wbić się w ścianę. A pisze to osoba, której wulgaryzmy zasadniczo nie przeszkadzają.
Może to właśnie kwestia tego, że Fermin w pewnym sensie odstaje od innych bohaterów i język jakim się posługuje faktycznie wydaje się taki "nieZafónowy" :) Ale mi to prawdę mówiąc akurat nie przeszkadzało, chociaż cieszę się, że w "Więźniu nieba" Fermin pokazany został o trochę innej, bardziej poważnej, strony.
UsuńJeszcze nie czytałam żadnej książki tego autora, ale koniecznie muszę to nadrobić. Z tego co piszesz, to jego twórczość na pewno mi się spodoba :D
OdpowiedzUsuńJeśli masz takie przeczucie, to koniecznie po Zafóna sięgnij :)
UsuńZafona czytałam tylko 4 książki dla młodzieży, słynna trylogia jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)