Samantha Shannon - Czas Żniw
24.04.2016
Samantha Shannon, Czas Żniw [The Bone Season], tłum. Regina Kołek, Sine Qua Non, 2013, 513 stron.
Cykl: Czas Żniw, tom 1.
Cykl: Czas Żniw, tom 1.
Uwielbiam takie książki jak „Czas Żniw”, gdy historia wciąga
na tyle mocno, że nie sposób się od niej oderwać, a bohaterowie zaczynają żyć
nie tylko na kartach powieści, ale i w moich myślach. Samantha Shannon zaprosiła mnie do stworzonego przez siebie świata, a ja z ogromną przyjemnością
się w nim zatopiłam. Z jednej strony cieszę się, że to początek serii i już
niedługo będę mogła zabrać się za drugi tom, a z drugiej czuję, że czekanie na
kolejne będzie wiązało się z koniecznością opanowania ogromnej ciekawości
związanej z tym, co będzie dalej.
Londyn w roku 2059 nie jest przyjazny odmieńcom za jakich
uważani są jasnowidze – dlatego Paige Mahoney oficjalnie pracuje w barze z
tlenem, a w rzeczywistości wykorzystuje zdolności wysyłania swojego ducha poza
ciało jako śniący wędrowiec w grupie o nazwie Siedem Pieczęci. Każdy dzień to
wyzwanie - Sajon zdaje się kontrolować wszystko i wszystkich, ale okazuje się,
że poza rządzącymi w kraju są inni, z którymi przyjdzie walczyć - Refaici.
Paige staje się ofiarą Żniw organizowanych przez nich co 10 lat i trafia do
stworzonej (i trzymanej w ogromnej tajemnicy) kolonii karnej Szeol I. Będzie musiała
podporządkować się surowym zasadom, walczyć o wolność i o przeżycie.
Dla takiego laika jeżeli chodzi o fantastykę jak ja (coś
czasem przeczytam, ale nie sięgam zbyt często) fabuła mogłaby się okazać
przytłaczająca i pewnie dlatego, gdy wcześniej słyszałam o tej książce, obawiałam się, że nie znajdę dla siebie
miejsca w stworzonej przez autorkę przyszłości. Pamiętam, że podobne czułam się
przed lekturą „Igrzysk śmierci” Suzanne Collins, a przekonałam się, że naprawdę
trafiła do mnie stworzona przez nią seria. „Czas Żniw” ze względu na naprawdę
rozbudowany świat pełen szczegółów i zależności (przykładowo kategorii
jasnowidzenia jest siedem, a w ramach każdej z nich znajdziemy wiele różnych
typów) początkowo faktycznie wymaga skupienia, ale chociaż nie wszystko było
dla mnie od razu jasne, to nie czułam się w tym wszystkim zagubiona. Miałam
wrażenie, że autorka prowadzi mnie za rękę, wyjaśnia i daje czas, żebym mogła
zacząć swobodnie się poruszać i towarzyszyć bohaterom w ich poczynaniach.
Paige ma tylko dziewiętnaście lat, ale musiała nauczyć się
bycia twardą, bo jakakolwiek słabość mogłaby zostać szybko wykorzystana. Jest
ambitna, bardzo lojalna i naprawdę łatwo ją polubić. Cieszy mnie, że Samantha
Shannon nie stworzyła głupiutkiej bohaterki, która zachowuje się jak
chorągiewka na wietrze albo rozpływa się na widok faceta. To naprawdę waleczna
dziewczyna i obserwowanie jak zmaga się z przeciwnościami i stawia czoło nowym
sytuacjom było naprawdę interesujące. To ona jest narratorką, dzięki czemu
spoglądamy na wszystko jej oczami, poznając najgłębsze myśli. Jasne, że nie
zawsze jest pewna siebie i czasami czuje się zagubiona, ale wyczuwa się w niej
konkretne fundamenty, na których opiera się cała kreacja tej postaci. Trzeba też
zaznaczyć, że mimo skupienia na Paige, autorka żadnego z bohaterów nie traktuje
po macoszemu, a przekrój postaci jest tak szeroki i barwny, że zasługuje na
uznanie.
Nie sposób też nie wspomnieć o klimacie powieści - tak jak Terry
Pratchett w „Spryciarzu z Londynu” zachwycił mnie pokazaniem XIX-wiecznego
miasta, tak Samantha Shannon przekonała mnie do swojej wizji Londynu (i nie
tylko) przyszłości. To sztuka stworzyć w książce miejsca, które czytelnik może
w wyobraźni naprawdę odwiedzić. W rzeczywistości od większości pewnie lepiej
byłoby trzymać się z daleka, ale ten nieprzyjazny, brudny i brutalny świat mimo
wszystko mocno intryguje.
Samantha Shannon nie daje powodów, by przymykać oko na
cokolwiek ze względu na fakt, że „Czas Żniw” to jej debiut. Powieści tak
wciągającej i przemyślanej nie powstydziliby się doświadczeni
pisarze. Autorka nie tylko miała pomysł na historię, ale przede wszystkim
doskonale wiedziała jak go zrealizować i nie postawiła przy tym na bylejakość i
sztampowość. Doceniam spotkania z taką prozą, bo chociaż „Czas Żniw” nie należy
książek, które przewracają życie do góry nogami, to jej wartość tkwi w czymś
innym – pozwala zupełnie oderwać się od rzeczywistości, wkroczyć do innego
świata i przeżywać przygody, o jakich na co dzień można co najwyżej śnić.
11 komentarze
Mi również podobał się "Czas Żniw", choć nieco przeszkadzało mi, że fabuła trochę skręcała w stronę romansu paranormalnego. Bogaty świat to z pewnością największa zaleta, a tom drugi pod tym względem jest jeszcze lepszy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Między sklejonymi kartkami
Tego skupienia na romansie się obawiałam, ale myślę, że ten wątek nie miał tu aż tak dużego znaczenia :) "Zakon Mimów" właśnie czytam :)
UsuńCzytałam i to faktycznie wciągająca lektura :)
OdpowiedzUsuńJa jeżeli komuś polecam tę książkę to mówię żeby nie zrażali się początkiem. Mi też było go ciężko czytać, ale nawet nie zauważyłam kiedy się wkręciłam. Aż teraz mam ochotę wrócić do tego świata stworzonego przez autorkę i przypomnieć sobie wszystkie te wydarzenia ! :)
OdpowiedzUsuńA i Naczelnik <3 Moja kolejna, książkowa miłość :D
Mnie nawet początek nie przytłoczył, bo zanim się obejrzałam, byłam już zaangażowana w całą historię :) Naczelnik to taki bohater, który rzeczywiście intryguje :)
UsuńChyba muszę po nią sięgnąć. :D
OdpowiedzUsuńJeżeli czujesz się zachęcona to koniecznie sięgnij :)
UsuńBardzo fajne zdjęcia! Książka cały czas za mną chodzi... Lubię takie wciągające lektury :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Książki - inna rzeczywistość
Cieszę się, że Ci się podobają :) "Czas żniw" polecam, oby wciągnął Cię tak, jak mnie :)
UsuńPierwsza część była dla mnie fantastyczna. Genialnie napisana, świat dokładnie skonstruowany, ale nie przytłaczał. Niestety 2 część już nie jest taka fantastyczna...
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam drugą część i podobała mi się ;) Widziałam na co zwróciłaś uwagę w swojej recenzji i rozumiem, że te elementy mogły ostudzić Twój zapał. Ja odebrałam je trochę inaczej, na przykład polityczne zagrywki mi nie przeszkadzają, wręcz przeciwnie. Zawsze ciekawie jednak skonfrontować swoje wrażenia z kimś innym, szczególnie wtedy, gdy ocena jest inna :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)