Lionel Shriver - Musimy porozmawiać o Kevinie
22.03.2016
Lionel Shriver, Musimy porozmawiać o Kevinie [We Need to Talk About Kevin], tłum. Krzysztof Uliszewski, Videograf II, 2008, 424 strony.
Kilka razy w trakcie lektury „Musimy porozmawiać o Kevinie” zastanawiałam
się gdzie jest ta historia, która tak wiele osób zachwyciła i wzbudziła moc
wrażeń. To książka po której początkowo spodziewałam się czegoś innego i
potrzebowałam trochę czasu, by docenić ją tak bardzo, jak odczuwam to teraz.
Właściwie od początku zdawałam sobie sprawę, że Kevin – niespełna
szesnastoletni chłopak – dokonał w swojej szkole masakry, zabijając wiele osób.
Mimowolnie spodziewałam się więc po tej historii czegoś podobnego do powieści
Jodi Picoult „Dziewiętnaście minut”, gdzie śmiertelną rozgrywką kierował Peter –
przez lata upokarzany i nierozumiany. Szybko przekonałam się, że mimo pewnych
podobieństw, które można w tych dwóch historiach odnaleźć, są one jednak zupełnie
różne i to nie tylko przez sposób narracji, ale przede wszystkim głównych
bohaterów. U Lionel Shriver czytelnik poważnie zaczyna się zastanawiać czy
Kevin od urodzenia nie nosił w sobie po prostu zła, które po latach znalazło
wreszcie ujście w postaci dokonanych morderstw.
Wszystko już się wydarzyło i nie da się cofnąć czasu. Syn
Evy zagościł na pierwszych stronach gazet i w głównych wydaniach wiadomości,
napawając się sławą jakiej doświadczał, chociaż obserwować wszystko mógł już
tylko zza więziennych krat. „Musimy porozmawiać o Kevinie” to listy matki do
męża i przyznanie się przede wszystkim przed samą sobą, że tak naprawdę nie chciała dziecka i być może, mimo starań, jest w tym, co jej syn
zrobił, także jej wina. W rzeczywistości powieść ta jest przede wszystkim
historią o trudnej rodzicielskiej miłości, porzucaniu swoich marzeń i zderzaniu
się z sytuacją, w której syn staje się
zamkniętym pokojem, gdzie może być wszystko, a może nie być nic.
Lionel Shriver nie przygniata czytelnika drastycznymi
obrazami i nie próbuje go przywiązać do tej historii gładkim stylem i wyraźnie
nazywalnymi emocjami. Dlatego nie jest to lektura przez którą – oczywiście z
odpowiednią dawką wrażeń – po prostu się przepływa. Dla mnie to była chwilami
trudna przeprawa, z pojawiającymi się w głowie pytaniami czy rzeczywiście
warto. I nie jestem pewna co się w trakcie czytania zmieniło, ale po dotarciu
do ostatniej strony zostało we mnie tyle emocji, a Eva stała mi się tak bliska,
jakby to pośrednio mi zwierzała się z całej palety wątpliwości, niepokoju i
żalu. I chociaż przyznaję, że momentami męczyły mnie niektóre fragmenty, to czuję,
że każdy z nich został dokładnie przemyślany i nie znalazł się w tej książce
przypadkiem. Stworzony przez autorkę portret psychologiczny matki na długo pozostanie
mi w pamięci jako prawdziwy majstersztyk. Kevin będąc w centrum wszystkiego, schodził paradoksalnie na dalszy plan – bez niego jednak wszystko to nie miałoby
jakiegokolwiek sensu.
Garść cytatów:
„Od ostatniego listu sięgnęłam w głąb umysłu, by poszukać
pierwotnego znaczenia, jakie przypisywałam macierzyństwu. Przywołało to
kotłowaninę obaw, jednak wszystkie były niewłaściwe. Gdybym skatalogowała wtedy
wszystkie negatywne strony bycia matką, i tak nie byłoby tam miejsca na syna,
który może stać się mordercą”. (s. 35)
„Prowadzę życie emocjonalne z taką arytmetyczną precyzją, do
dwóch lub trzech miejsc po przecinku, że chętnie ustanowiłabym stopnie
sympatyczności własnego syna”. (s. 150)
13 komentarze
Świetna książka! Robi ogromne wrażenie. A film widziałaś? Też warto.
OdpowiedzUsuńWłaśnie planuję zobaczyć, słyszałam o nim dużo dobrego.
UsuńMam tę książkę u siebie, bo na fali popularności filmu postanowiłam ją poznać. Ale jakoś odłożyłam lekturę na przyszłość i do tej pory jej nie przeczytałam. Cieszę się, że zrecenzowałaś tę powieść, bo wiem czego mogę się spodziewać i może zdecyduję się w końcu na lekturę :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak byś ją odebrała :)
UsuńMoże spróbuję :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele dobrego o filmie, nawet nie wiedziałam, że jest ksiażka :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie czekałam z obejrzeniem filmu aż przeczytam książkę :)
UsuńUwielbiam tę książkę! To naprawdę doskonały portret psychologiczny matki niegotowej na macierzyństwo, matki, która boi się swojego dziecka, choć próbuje je kochać. Piękna, surowa i mądra powieść. Słusznie zauważyłaś, że osoby nastawione na akcję mogą się rozczarować - ta książka rozgrywa się bardziej wewnątrz niż na zewnątrz.
OdpowiedzUsuńI koniecznie obejrzyj film! :)
Pozdrawiam ciepło!
Doskonale to ujęłaś, powieść ma w sobie surowość, a jednocześnie tyle emocji.
UsuńFilm obejrzę w najbliższym czasie - jestem go mocno ciekawa :)
Nie chcę rozmawiać o Kevinie. Niestety takie książki bardzo mi psują psychikę ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem, nic na siłę :)
UsuńInteresuję się taką tematyką (niechciane dzieci, wpływ posiadania takowych na matkę), więc bardzo chętnie przeczytam. A może szybciej wpadnie mi w ręce film, to od niego zacznę.
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu przeczytać, chociaż film też mam w planach!
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)