[Film] Dolores Claiborne, reż.Taylor Hackford, 1995
9.03.2016
Tak naprawdę już od dawna nie zgrzytam zębami za każdym
razem, gdy filmowa wersja odbiega od tej książkowej (zgrzytam jednak nieświadomie
przez sen, ale nie wiem czy ma to jakiś związek), bo reżyser ma prawo do swojej wizji. Mimo to chcę jednak dzielić się
swoimi wrażeniami, a te nieodłącznie będą się na pewno wiązały z pierwszym –
czytelniczym – spotkaniem z oglądanymi na ekranie historiami.
Taylor Hackford, Dolores Claiborne,
USA, Castle Rock Entertainment, Columbia Pictures Corporation, 1995.
Fot. virtual-history.com [źródło] |
Kto, gdzie, kiedy
Wydana w 1992 roku powieść Stephena Kinga „Dolores Claiborne” doczekała się ekranizacji o tym samym tytule w 1995 roku. Reżyserii
podjął się amerykański reżyser Taylor Hackford, znany chyba najbardziej ze
swojej późniejszej produkcji – "Adwokat diabła". Film wyprodukowany został w
Stanach Zjednoczonych, a stan Maine z powieści przeniesiony został do Nowej
Szkocji, gdzie kręcono zdjęcia.
Pierwsze kadry, czyli kobieta, która zabiła
Vera Donovan, umiera, a wszystko wskazuje na to, że ze
schodów zepchnęła ją Dolores Claiborne, by następnie próbować dobić kobietę, u
której przez lata pracowała, wałkiem. Sprawą zajmuje się śledczy bardzo
osobiście podchodzący do sprawy, bo przed wieloma laty próbował już udowodnić
Dolores zabójstwo męża.
Dolores czy Anne?
Doskonale pamiętam jak genialnie poradziła sobie Kathy Bates
z rolą Anne Wilkes w filmie zrealizowanym na podstawie innej powieści Stephena
Kinga – "Misery", za co zresztą została nagrodzona Oscarem. Obawiałam się jednak,
że tak żywa kreacja zwyczajnie nie pozwoli mi o sobie zapomnieć przy seansie, w
którym aktorka miała do odegrania inną, kluczową postać. Teraz trochę mi nawet
wstyd, że zwątpiłam w umiejętności aktorki, bo właściwie od pierwszych
chwil, gdy pojawiła się na ekranie, przestałam mieć wątpliwości, że to właśnie
ona w roli silnej, ale jednocześnie po trosze przygniecionej przeszłością
kobiety sprawdzi się idealnie. W jednej chwili zapomniałam o Anne (a uwierzcie,
takiej postaci niełatwo pozbyć się z głowy, tym bardziej gdy ma się ją przed
oczami z nożem w dłoni), co mocno mnie zaskoczyło, ale pozwoliło jeszcze
bardziej docenić jak sprawnie Kathy Bates nie tyle odegrała swoją rolę, co na
czas filmu stała się Dolores Claiborne.
Fot. virtual-history.com [źródło] |
Więcej córki, mniej jędzowatej Very
Gdybym miała wskazać kto u Stephena Kinga zaraz po Dolores
odgrywał najważniejszą rolę, to niewątpliwie postawiłabym na Verę Donovan.
Postać niejednoznaczna, a przez to fascynująca ze swoimi ściśle określonymi
zasadami, których trzymać musiał się każdy. Judy Partiff, które wcieliła się w
tę rolę nie miała jednak specjalnie okazji się wykazać, bo u Taylora Hackforda ważniejsza
okazała się córka Dolores – Selena. Jennifer Jason Leigh wcielając się w tę postać, po części ją stworzyła, bo w książce w takim wydaniu próżno jej szukać.
Zrobiła to fantastycznie, pozwalając poczuć widzowi swoje rozedrganie i
niepewność. To przed nią tytułowa bohaterka odkrywa prawdę, wracając do
przeszłości, a nie tak, jak to było u Kinga przed śledczymi w formie monologu
(który notabene genialnie pozwolił wniknąć w psychikę Dolores i ani przez
chwilę mnie nie nudził). I mimo że książkowe rozwiązanie przemawia do mnie dużo
mocniej, to w filmie inne spojrzenie całkiem dobrze się sprawdziło.
Fot. virtual-history.com [źródło] |
Szare miasteczko, kolory przeszłości
Wszystko skrywa zasłona przeszłości, bo to w niej zostały żywe
kolory (zieleni traw, ale i czerwieni krwi) – teraźniejszość wydaje się przy
niej zasnuta mgłą, zimna i przykryta przez lata warstwą kurzu, nieodbytych
rozmów i głęboko skrywanych sekretów. Taki klimat udało się stworzyć reżyserowi
i czułam, że może nie idealnie, ale całkiem dobrze oddaje to istotę tej
historii. W połączeniu z muzyką Danny’ego Elfmana, która niemal stapiała się z
całą historią (gdyby jej jednak zabrakło filmie, od razu widz by to zauważył) powstał obraz wyrazisty, ale nieprzerysowany (może poza jednym czy
dwoma fragmentami).
Dolores Claiborne
Nie oczekiwałam, że film pokaże Dolores Claiborne, wszystkie
targające nią emocje i całą złożoność charakteru tak genialnie, jak umożliwił
mi to Stephen King, ale Taylor Hackford, obsadzając w głównej roli Kathy Bates
zaspokoił moją chęć zobaczenia tej postaci na ekranie. Ożywiona została już na
kartkach powieści, ale i w filmie dała się dobrze poznać.
Stephen King stworzył istny majstersztyk, a Taylor Hackford
bardzo sprawnie, chociaż oczywiście zgodnie ze swoją wizją, pokazał tę historię
na ekranie.
8 komentarze
Cudowna notka, więcej takich poproszę :D
OdpowiedzUsuńJa widziałam "Misery" (nie czytałam oryginału, w ogóle z Kingiem jestem bardzo do tyłu). Kathy zagrała tam po mistrzowsku, naprawdę jej wzrok mnie jeszcze długo prześladował w snach. A skoro tutaj tak łatwo było uwierzyć w jej nową postać to chyba to po prostu świetna aktorka. Ja film już dodaję do listy do obejrzenia :)
Co jakiś czas na pewno będą się pojawiały takie wpisy :) Kathy Bates rzeczywiście świetnie sobie z zupełnie inną rolą poradziła. Polecam mocno najpierw książkę :)
UsuńW przypadku "Misery" najpierw obejrzałam film (ale mała byłam, to był pierwszy 'straszny' film, który widziałam), a sięgając po latach po książkę byłam nią zachwycona :)
Nie przepadam za twórczością Kinga, o wiele bardziej wolę Grahama Mastertona, ale to nie znaczy, że omijam filmowe adaptacje powieści Kinga. Zachęcasz do obejrzenia filmu, toteż bardzo chętnie to uczynię w jakiś mroczny, deszczowy wieczór...
OdpowiedzUsuń:)
Do Mastertona ciągle się przymierzam, ale jakoś zabrać się nie mogę :) Ciekawa jestem jak odebrałbyś film jako zupełnie niezależny twór, bez odniesień w głowie do książki - koniecznie daj znać :)
UsuńCykl jest świetny i widać, że obszernie przez Ciebie przygotowany. Nie oglądałam jednak filmu, książki też nie czytałam i nie mam w tej kwestii porównania. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńW założeniu miało być krótko, a wyszło trochę dłużej :) Zalecam kolejność na pewno Ci znaną - najpierw książka, później film :)
Usuńciekawy pomysł na serię. jeśli chodzi o Dolores Claiborne, to jedna z książek od których zaczęłam przygodę z twórczością Kinga, niesamowita. filmu jeszcze nie widziałam... pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńwyznaniaczytadloholiczki.blogspot.com
bardzo fajny pomysl na polaczenie etgo co sie lubi. Czytalo sie naprawde przyjemnie! wiecej takich wpisow :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)