Joanna Chmielewska - Lesio
21.07.2015
Joanna Chmielewska, Lesio, Firma Księgarska Oleksiejuk, 2014, 315 stron.
W rzeczywistości pewnie nie polubiłabym Lesia. Wyobrażam sobie,
że mógłby być jednym z moich kolegów z
pracy w architektonicznej pracowni, co nie jest znowu takie trudne, bo kiedyś
nawet zdarzyło mi się odbywać praktyki w wydziale architektoniczno-budowlanym. Trzeba
by było stać nad Lesiem i zmuszać go do wypełniania obowiązków, przypominając
mu, że przecież wszystkich gonią terminy, a i tak żadna argumentacja nie
trafiłaby do jego serca, głowy czy czegokolwiek innego. Wiecznie spóźniony,
wiecznie nieobecny myślami – wielkiego pożytku by z niego nie było. Inna
sprawa, że nikt nie byłby dla niego tak pobłażliwy jak u Joanny Chmielewskiej,
ale czasy inne, więc mimo zdziwienia musiałam przyjąć, że zwyczajnie zwolnić nikt
Lesia nie zamierza.
Cóż, rzeczywiście trudno skupić się na pracy, gdy z jednej
strony przeżywa się codzienne katusze związane z wymyślaniem powodów spóźnień,
które trzeba wpisywać do księgi podsuwanej przez znienawidzoną personalną, a z drugiej
marzy się o wzięciu w ramiona atrakcyjną koleżankę z pracy Barbarę, która
zupełnie niezrozumiale jest całkowicie odporna na powłóczyste spojrzenia i
wymowne wzdychanie. Wprawdzie Lesio ma żonę i dziecko, ale jakoś zupełnie o tym
zapomina, gdy przed oczami pojawia się obiekt pożądania piękny, chociaż do tej
pory niedostępny. Plany zdobycia kobiecego serca to jeszcze nic w porównaniu z
tym, jak Lesio postanawia rozprawić się z dręczącą go (przynajmniej w jego
mniemaniu) personalną – decyduje się na dokonanie morderstwa!
Główny bohater nie wzbudzał mojej szczególnej sympatii ani
tym bardziej aprobaty swoimi poczynaniami, ale z drugiej strony czasami bawiły
mnie jego nieudolne starania i zupełnie kuriozalne pomysły. Potrafił kilka razy
na minutę zmienić zdanie, wpadać z euforii w rozpacz i przeistaczać się z lenia
w tytana pracy (to ostatnie jednak jakby przypadkiem i mimochodem). Z czasem
nawet okazało się, że coś poza brakiem odpowiedzialności oraz okazjonalnym
szaleństwem w tej głowie siedzi i stanowi pożytek dla innych. Joanna
Chmielewska stworzyła postać niewątpliwie wyrazistą i chociaż Lesio wydaje się
chwilami przerysowany, to mimo wszystko całkiem dobrze (z pewnym przymrużeniem oka śledząc jego
działania) się przy nim bawiłam. Wprawdzie tylko do pewnego momentu, ale
jednak.
Szybko wciągnęłam się w lekturę, co nastroiło mnie jakoś
pozytywnie, bo ostatnio trudno mi się tak od pierwszej strony zaczytać. Lekkie
pióro autorki i ciekawie zapowiadająca się historia sprawiły, że strona po
stronie towarzyszyłam Lesiowi w jego morderczych przygotowaniach, zastanawiając
się jak też dalej Joanna Chmielewska poprowadzi akcję. Książka składa się z
trzech części – pierwszą pochłonęłam, na drugiej odrobinę zwolniłam i entuzjazm
nieznacznie przygasł, a już przy trzeciej niestety się wynudziłam – zupełnie mnie
nie porwała. Może spodziewałam się, że będzie bardziej kryminalnie przez całą
książkę, ale też nie wydaje mi się, żeby raczej sensacyjny charakter fabuły
mi nie odpowiadał. Zwyczajnie od pewnego momentu historia okazała się dla mnie
mniej ciekawa.
„Lesio” to moje pierwsze spotkanie z Joanną Chmielewską i w gruncie
rzeczy uważam je za udane, bo chociaż ostatnia część nie była porywająca, to
jako całość książka pokazała mi, że autorka potrafi niezwykle zgrabnie operować
słowem i z humorem pokazywać absurdy codzienności, a stworzony przez nią
bohater, chociaż pełen wad, to jednak jest zdecydowanie jakiś. Liczę, że kolejne
spotkanie będzie intrygujące aż do ostatniej strony, a wówczas odłożę książkę z
poczuciem pełnej satysfakcji.
Garść cytatów:
„Przez chwilę sam nie wiedział, co mu się wydaje
trudniejsze, nie spóźnić się, nie spóźnić się czy popełnić morderstwo”. (s. 41)
--------
Wyzwanie: Polacy nie gęsi, Grunt to okładka
26 komentarze
Ja jeszcze nie poznałam prozy pani Chmielewskiej, ale w sumie o takim Lesiu mogłabym poczytać. Lekka i zabawna wydaje się ta lektura.
OdpowiedzUsuńI tak jest, chociaż myślę też, że trzeba lubić taki humor :)
UsuńChyba postać Lesia by mnie doprowadziła do szału.
OdpowiedzUsuńJest trochę irytujący, to prawda, ale jakoś nie podchodziłam do niego przesadnie poważnie i może dzięki temu do szału mnie nie doprowadzał :)
UsuńMnie niestety twórczość Chmielewskiej jakoś nie pasuje. Nie bawią mnie te absurdalne sytuacje, w jakich stawia bohaterów i jakoś sam styl pisania wydaje mi się zbyt chaotyczny. "Lesia" wprawdzie nie czytałam, ale chyba się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńRozumiem, nie namawiam więc :) Ja na pewni jeszcze po jakieś tytuły sięgnę.
Usuńhmm nie znam wiec pewnie bym sprobowala cos tej autorki :D
OdpowiedzUsuńJeżeli jej proza Cię ciekawi to spróbuj :)
UsuńTeż zaczęłam moją przygodę z autorką właśnie od "Lesia" :). Miałam co do niego mieszane odczucia :).
OdpowiedzUsuńA dalsza przygoda to jakie tytuły? Polecasz jakiś szczególnie? :)
UsuńMam u siebie książkę :D
OdpowiedzUsuńTo pozostaje tylko czytać :)
UsuńSama jeszcze nie miałam żadnej styczności z twórczością tej autorki, jednak zamierzam to nadrobić :D
OdpowiedzUsuńaddictedtobooks.blog.pl
Daj znać jak już coś przeczytasz :)
UsuńJa również Lesia w rzeczywistości bym niepolubiła, ale w książce to co innego. :)
OdpowiedzUsuńA tak, ja jakoś go zniosłam, a nawet mnie potrafił rozbawić :)
UsuńJak tak opisujesz charakter Lesia, to zastanawiam się, czy jest w nim cokolwiek pozytywnego? Myślałam,że jest chociaż niezdarną poczciwiną,a tu się okazuje, że wzdycha do koleżanki z pracy podczas gdy ma żonę i dziecko.Ehh..faceci:-)A z drugiej strony,pomijając kontrowersyjnego głównego bohatera,książka jest bardzo znana,więc może jednak warto się z nią zapoznać? Mam trochę mieszane uczucia...
OdpowiedzUsuńJak będziesz miała okazję to spróbuj :) A Lesio nie wydaje się zły do szpiku kości i czasami jego lepsza strona się pojawia, chociaż to go na pewno nie usprawiedliwia :)
UsuńKiedyś czytałam Chmielewską, ale szczerze mówiąc byłam młoda i nic z tego już nie pamiętam. Mam jej kilkanaście książek na półce i zamierzam do niej wrócić.
OdpowiedzUsuńW takim razie jest okazja do czytania :)
UsuńOstatnio u Ciebie na blogu sami klasycy, a ja pod kolejnymi recenzjami ze wstydem piszę, że jeszcze nie czytałem :(
OdpowiedzUsuńSimon, żaden wstyd, ja zawsze powtarzam, że trudno znać wszystkich :)
UsuńNiektóre powieści Chmielewskiej są świetne i przezabawne - polecam "Wszystko czerwone", ale się uśmiałam przy lekturze! :D niestety jej późniejsze książki były już słabsze. "Lesia" nie znam, ale z chęcią kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za polecenie tytułu! ;) Za jakiś czas będę na pewno chciała coś jeszcze Pani Chmielewskiej przeczytać, więc sugestie jak najbardziej wskazane :)
UsuńNa pewno przeczytam kiedyś jakąś książkę Chmielewskiej (z czystej ciekawości), ale czuję, że nie po drodze będzie mi z jej piórem.
OdpowiedzUsuńWarto to sprawdzić, a jeżeli rzeczywiście nie przypadnie Ci do gustu, to przynajmniej będziesz miała pewność, że to nie Twoja bajka :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)