George Orwell - Rok 1984
25.07.2015
Goerge Orwell, Rok 1984 [Nineteen Eighty-Four], tłum. Tomasz Mirkowicz, MUZA, 2014, 354 strony.
Wśród wielu czytelników, których opinie miałam okazję poznać,
„Rok 1984” ustawiany był często na swoistym piedestale i pewnie dlatego jakoś
mimowolnie obawiałam się sięgnięcia po ten tytuł. Próbowałam nie podsycać w
sobie zbyt wysokich oczekiwań, bo mam świadomość, że nawet książka, która dla
wielu jest genialna, we mnie może wzbudzić uczucia dalekie od zachwytu. George’a
Orwella poznałam już wcześniej, odwiedzając Folwark zwierzęcy i było to
spotkanie zdecydowanie udane, ale chociaż dawało nadzieje na to, że kolejne
będzie podobne, to jednak gwarancji oczywiście nie miałam. Tak czy inaczej –
przeczytałam. Nie każda strona „Roku 1984” sprawiała, że czułam się
wstrząśnięta, ale gdy myślę o stworzonej przez angielskiego pisarza historii
jako całości, to muszę przyznać, że zrobiła na mnie duże wrażenie.
Nie jest do końca pewne czy dwa plus dwa równa się cztery
albo czy przeszłość, którą zna się dzisiaj będzie nadal aktualna jutro, ale
jedno można stwierdzić zdecydowanie i bez wahania – Wielki Brat Patrzy. Winston
Smith przyzwyczaił się do codzienności, w której niemal każdy jego ruch jest
obserwowany, ale nie oznacza to, że nie budzi to w nim sprzeciwu.
Byłoby o wiele łatwiej, gdyby główny bohater potrafił
bezkrytycznie przyjmować informacje, które władza Oceanii przekazuje obywatelom
i nie dziwił się, że to, co jeszcze przed chwilą było prawdą, może zdumiewająco
szybko przerodzić się w kłamstwo albo co gorsza zupełnie zniknąć ze zbiorowej
pamięci. Powinien przyjąć do wiadomości, że Wielki Brat był od zawsze i tylko
dzięki niemu ludziom aktualnie żyje się znacznie lepiej, nawet jeżeli
codzienność w obdrapanym Londynie kłóci się z takim twierdzeniem; powinien wykształcić
w sobie dwójmyślenie, które pozwala bez cienia wątpliwość twierdzić, że czarne
jest białe jeżeli tak zarządzi Partia. Mało tego, że twierdzić, to jeszcze święcie
w to wierzyć! I Winston zachowuje pozory, które pozwalają mu
pozostawać poza podejrzeniami o myślozbrodnię, bo nie chciałby się przecież narażać
na bliski kontakt z Policją Myśli i nagłe zniknięcie. Problem w tym, że życie,
w którym nie ma miejsca dla miłości, wyobraźni i wolności jest dla niego nie do
zniesienia. Pytanie tylko czy znajdzie w sobie dość odwagi, by cokolwiek
zmienić i czy w ogóle jest jeszcze miejsce na jakąkolwiek nieskrępowaną myśl.
Świat pokazany przez Orwella przeraża nie tylko dlatego, że
straszna wydaje się ciągła kontrola i absolutne podporządkowanie się władzy (co
zresztą, znając historię nie wydaje się jakimś novum), ale również ze względu
na to, że cały ten system został tak pieczołowicie skonstruowany. Wydaje się,
że nie ma w nim ani odrobiny miejsca na jakikolwiek bunt i zmianę. Kultywuje
się ślepą lojalność (zbytnia gorliwość w połączeniu z inteligencją nie jest
wcale szczególnie pożądana), brutalność, donoszenie na innych (nawet swoich
bliskich) i codzienność pozbawioną zwyczajnej ludzkiej bliskości (pod tym
względem przypominała mi "451 stopni Fahrenheita"). Nowomowa ma ograniczyć zasób
słów, by sprzeciwu wobec władzy nie dało się nimi wyrazić, a specjalne
Ministerstwa dbają, by ustalony porządek trwał.
Autor sprawił, że razem z Winstonem czułam się przytłoczona codziennością
w Oceanii i nieprzerwaną obserwacją. Były jednak chwile, gdy wydawało się, że
da się wykroić fragment życia tylko dla siebie, do którego Partia nie ma
dostępu i to dawało nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone. Główny bohater
miota się między strachem i potrzebą działania, a wszystkie targające nim
emocje i mnie się udzielały. Konstrukcja postaci naprawdę godna uznania.
Spodziewałam się jednak, że inna równie istotna osobowość - Wielki Brat - będzie odgrywał bardziej namacalną
rolę w całej historii, ale myślę też, że obywatele nie mają możliwości zapomnienia, że patrzy i że jest.
„Rok 1984” to książka, która nie wydawała mi się absolutnie
genialna od początku do końca. Wątpliwości pojawiły się szczególnie w trakcie
czytania części drugiej (podzielona jest na trzy), gdzie zdarzało mi się trochę
utknąć pomiędzy kolejnymi stronami i nie czułam się tak poruszona jak na
początku. Ostatnia część sprawiła jednak, że jeszcze bardziej doceniłam
stworzoną przez Orwella historię, a zakończenie dopełniło całości. To powieść,
która nie tylko intryguje fabularnie, ale przede wszystkim zmusza do refleksji
i prezentuje wizję świata, który nawet obecnie (a może obecnie szczególnie) nie
wydaje się czystą abstrakcją.
Garść cytatów:
„Nic nie było twoje oprócz tych kilku centymetrów
sześciennych zamkniętych pod czaszką”. (s. 34)
„Początek zawiera w sobie koniec”. (s. 186)
--------
39 komentarze
Jak dla mnie genialna pozycja. Końcówka naprawdę mną wstrząsnęła!
OdpowiedzUsuńsubiektywnie-o-kulturze.blogspot.com
O tak, koniec robi wrażenie i myślę też, że dobrze się wpisuje w całość.
UsuńNa pewno przeczytam, jedna z ulubionych książek mojej mamy :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że masz ją w planach :)
UsuńWspaniała powieść, cieszę się, że tobie też się spodobała. Mnie zszokowała jej uniwersalność, zwłaszcza biorąc pod uwagę czasy, w których została napisana.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że zawsze będą ludzie, dla których kontrola i władza jest priorytetem, stąd książka Orwella tej uniwersalności nie straci.
UsuńCzytałam książkę Orwella jako nastolatka i wtedy przeraziła mnie i zachwyciła. Muszę spróbować przeczytać tą książkę teraz i porównać wrażenia :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy teraz zrobi na Tobie tak samo duże wrażenie :)
UsuńOrwella czytałam tylko "Folwark zwierzęcy". Z tą książką jakoś nie było mi po drodze.
OdpowiedzUsuńA masz ją w planach czy raczej nie ciągnie Cię do lektury? :)
UsuńPo "Folwarku zwierzęcym" nie mam już nawet wątplowości, ze recenzowaną przez Ciebie dzisiaj książkę musze przeczytać. Intryguje mnie cała twórczość Orwell.
OdpowiedzUsuńhttp://kruczegniazdo94.blogspot.com
Cieszę się i czekam na Twoje wrażenia, daj znać jak przeczytasz :)
UsuńTo jedna z niewielu książek, do których ciągle wracam. Mój absolutny faworyt. Wydźwięk tej książki nadal jest w stanie przerazić i zastanowić, i myślę, że to się nigdy nie zmieni. Ona zawsze będzie aktualna.
OdpowiedzUsuńZ tej aktualności w dużej mierze wynika jej siła, tak myślę.
UsuńMam w planach już od dawna, ale mnie także odstrasza to stawianie tej powieści na piedestale ;) Myślę jednak, że w końcu się przemogę :P
OdpowiedzUsuńZ takimi książkami zawsze jest jakoś trudniej, ale to też budzi ciekawość, gdy dany tytuł ma tak wielu zachwyconych czytelników :)
UsuńMam na półce, ale jakoś nie ciągni mnie zbytnio. Boję się tej lektury :)
OdpowiedzUsuńTeż się obawiałam i z całego stosu przygotowanego w ostatnim czasie zostawiłam ją na sam koniec :) Ale warto, zdecydowanie warto przeczytać :)
UsuńSama nie jestem do końca jakoś przekonana, czy to książka dla mnie. Ale być może dam jej kiedyś szansę :D
OdpowiedzUsuńaddictedtobooks.blog.pl
Może komuś innemu uda się chęć przeczytania w Tobie obudzić, kto wie? :)
UsuńWspaniała książka - nienachalnie mądra.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, w tej nienachalności o której piszesz, a pamiętam, że przed lekturą się też trochę tego obawiałam, chociaż wówczas nie do końca potrafiłam tę obawę ubrać w jakieś konkretne określenie :)
UsuńŚwietna książka - lubię ją łączyć z "Procesem" Kafki. Moim zdaniem obie pokazują podobne "systemy", tylko w różnych ujęciach. W sumie średnio się znam, ale czytanie ich jednocześnie w moim przypadku było fajnym rozwiązaniem :P
OdpowiedzUsuń"Proces" to jeden z moich wyrzutów sumienia, bo do tej pory nie przeczytałam :)
UsuńJa w czasie czytanie byłam jednocześnie pełna nadziei i niepokoju. A zakończenie książki prawdziwie mnie przeraziło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, M ;>
Zakończenie rzeczywiście robi wrażenie i myślę, że dobrze, że jest właśnie takie, a nie inne.
UsuńNa stronie którejś z księgarni internetowych zobaczyłam dzisiaj, że ta książka jest na przecenie chyba po 5,99 zł. Po Twojej recenzji zastanawiam się nad kupnem. Orwella czytałam jedynie "Folwark zwierzęcy", ale mocno zapadł mi w pamięć. Zapewne "Rok 1984" to też klasyka klasyk, której nie wypada nie znać :-)
OdpowiedzUsuńWarto przeczytać, to mogę Ci zagwarantować :)
UsuńWedług mnie jest to naprawdę świetna pozycja, z którą warto jest się zapoznać. Świat przedstawiony w tej książce przeraża a jednocześnie uświadamia, że ludzie nigdy nie powinni dopuścić do tego żeby tak on wyglądał.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, warto po nią sięgnąć.
UsuńWielka książka, ale przede wszystkim diabelnie niepokojąca. To lektura z rodzaju tych, do których najchętniej wolałbym nigdy nie wracać. Ponura wizja, która nie jest tylko i wyłącznie wymysłem wyobraźni Orwella, a władza jaką daje internet i nieograniczone wręcz zbieranie informacji o użytkownikach może w przyszłości doprowadzić do równie ponurej rzecczywistości.
OdpowiedzUsuńFakt, dzisiaj szeroko rozumiane media dają takie możliwości, że trudno się uwolnić od poczucia obserwacji - może nie tak silnego jak u Orwella, ale kto wie czy to nie kwestia czasu.
UsuńMnie ta książka wprost zmiotła. Pokazuje, jak niewielka grupa ludzi może manipulować innymi. Straszna, ale prawdopodobna wizja...
OdpowiedzUsuńBardzo prawdopodobna, zresztą czy to już się w pewnym sensie nie dzieje?
UsuńCzytałam w liceum. Bardzo mocna książka, aktualna, przygnębiająca. Polecam też ekranizację
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie obejrzeć ;)
UsuńEch, myślałam, że jednak spodoba ci się o wiele bardziej...
OdpowiedzUsuńWłaśnie mi przypomniałaś, że muszę sięgnąć po "451 stopni Fahrenheita". Koniecznie!
Ależ Basiu, mi się naprawdę bardzo podobało i mocno doceniam ten tytuł, ale chyba trudno mi się tak bez żadnego "ale" zachwycić :)
UsuńOd dawna zamierzam sięgnąć, ale jako, że mam wydanie kieszonkowe z małymi literkami, to wciąż to odkładam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)