Carlos Ruiz Zafón - Światła września
21.06.2015
Carlos Ruiz Zafón, Światła września [Las luces de
septiembre], tłum. Katarzyna Okrasko, Carlos Marrodán Casas, MUZA, 2011, 255
stron.
Carlos Ruiz Zafón już od jakiegoś czasu zajmuje w moim
czytelniczym sercu miejsce szczególne – potrafi tworzyć w swoich powieściach tak
niesamowity klimat, że spotkanie z jego prozą to smakowita uczta, którą zawsze opuszczam
z żalem, ale za to pełna nowych wrażeń i niezwykłych obrazów obudzonej
wyobraźni. I co zadziwiające, nawet gdy kolejna czytana książka hiszpańskiego
pisarza nie okazuje się tak dobra, jak poprzednie, to nadal wywołuje we mnie
poczucie, że warto było oderwać się od wszystkiego i zatopić w lekturze.
„Światła września” nie zachwyciły mnie jak „Marina” czy „Cień wiatru”, a z
Trylogii mgły wydają mi się najmniej porywające, ale to, jak piękne potrafi
ujmować wiele rzeczy w słowa Zafón, widać tu wystarczająco dobrze, by w
lekturze bez trudu się zatopić.
Normandia i praca u fabrykanta zabawek Lazarusa Janna wydają
się być uśmiechem losu dla wdowy Simone i jej dwójki dzieci – Irene i Doriana.
Zaczyna się nowy rozdział w ich życiu, tym przyjemniejszy, że mieszkańcy
nadmorskiego miasteczka okażą im mnóstwo sympatii. Rezydencja nowego pracodawcy
zasłuży na miano fascynującej (najróżniejsze mechanizmy i
zakamarki robią swoje, chociaż mnie najbardziej urzekła pokaźna
biblioteka), ale jest w niej jednocześnie coś niepokojącego i to nie tylko dlatego,
że żona gospodarza od wielu lat nie opuszcza swojego pokoju z powodu dziwnej
choroby.
Simone radzi sobie z nowymi obowiązkami, może czasem tylko
uznając za dziwne pewne listy przychodzące do gospodarza; Irene zaprzyjaźnia
się z miejscowym chłopcem Ismaelem, odkrywając niezwykłe miejsca i legendy. W spokojną codzienność wkroczy śmierć, rzucając się cieniem na wszystko
dookoła, a przeszłość (jak to ma w zwyczaju) da o sobie znać w najmniej
odpowiednim momencie.
Czytając „Światła września” nie mogłam się uwolnić od
wrażenia podobieństwa niektórych motywów (niekoniecznie ukazanych dokładnie w
tej samej formie) do tych, które pojawiły się na przykład w debiutanckiej
powieści pisarza „Książę Mgły”. Co ciekawe znalazły się tu także takie
elementy, które później przerodziły się (chociaż to jedynie moje skojarzenia i
domysły) w pewne wątki w takich tytułach jak „Marina” czy „Cień wiatru”. Ma się
wrażenie odkrywania pewnych nici, które gdzieś (może jedynie w mojej wyobraźni)
jakoś zgrabnie całą twórczość Zafóna łączą, niezależnie od faktu, że
poszczególne tytuły to odrębne historie.
Carlos Ruiz Zafón niezmiennie urzeka mnie umiejętnością
tworzenia tak barwnych i sugestywnych opisów, że wystarczy chwila i przenoszę się
do miejsc, które maluje słowami. Jest w tym jednocześnie szalenie naturalny, a
to coś, co wyczuwa się od razu. Nie ma ani grama sztuczności (a przynamniej ja
jej nie dostrzegam), a jest talent, pozwalający poczuć całą paletę emocji
chociażby w ściśnięciu dłoni.
Pod jednym jedynie względem zachwytu okazać nie mogę –
fabularnie „Światła września” mnie nie porwały. Przewracałam kolejne strony z
przyjemnością, ale bez jakiegoś wielkiego napięcia, które mogłoby towarzyszyć
misternie utkanej tajemnicy. Są zagadkowe wydarzenia, jest też akcja w
odpowiednim momencie ulegająca zagęszczeniu i miotający się bohaterowie, układający wreszcie wszystko w całość, a jednak czegoś mi brakowało. Samo
spotkanie z prozą Carlosa Ruiza Zafóna ma w sobie jednak taką magię, że poddaję
się jej nawet wtedy, gdy historia nie porywa mnie w stu procentach. I cóż,
dobrze mi z tym!
Trylogia mgły
Książę Mgły | Pałac Północy | Światła września
24 komentarze
Jestem zakochana w Zafónie, to jeden z moich ulubionych pisarzy :)
OdpowiedzUsuńI do moich ulubionych również należy :)
UsuńLubię serię Cmentarz Zapomnianych Książek i Marinę, ale na tę serię nie mam ochoty...
OdpowiedzUsuńRozumiem, ta seria w porównaniu do pozostałych książek Zafóna nie robi aż takiego wrażenia, ale ja mimo wszystko przyjemnie przy niej spędziłam czas :)
UsuńMnie żadna książka Zafona nie zaczarowała tak jak zrobił to "Cień wiatru". Światła września" czytałam kilka lat temu, ale niestety nie pamiętam zbyt dobrze jej treści...
OdpowiedzUsuń"Cień wiatru" i na mnie zrobił duże wrażenie :)
UsuńKiedyś czytałam "Cień wiatru", ale nie dobrnęłam do końca (co bardzo rzadko mi się zdarza). Męczył mnie główny bohater i jego chwilami bezcelowa wędrówka. Nie wiem, być może nie był to odpowiedni moment na twórczość Zafóna? Jest szansa, że gdybym teraz przeczytała "Światła września", udałoby mi się odkryć magię, o której wspominasz:)
OdpowiedzUsuńZawsze warto dać autorowi/autorce drugą szansę, ale może być i tak, że po prostu Zafón do Ciebie nie przemawia :) Gdybyś chciała jednak spróbować jeszcze raz to może "Marina"? :)
UsuńUwielbiam "Cień wiatru" i "Grę anioła" i zgadzam się, że te powieści dla młodzieży nie są już tak fascynujące fabularnie, ale też je lubię. Zafón potrafi czarować słowem i cokolwiek nie napisze, ma to specyficzną, niepokojąca atmosferę, która mnie urzeka :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :) Zafón potrafi pięknie pisać, a klimat jego powieści to zdecydowany atut :)
UsuńMoże to nie są moje klimaty, ale Zafóna sobie mimo wszystko cenię, jednak ci hiszpańskojęzyczni autorzy mają coś w sobie
OdpowiedzUsuńJa wielkiego doświadczenia z hiszpańską literaturą nie mam, ale Zafón to zdecydowanie mój klimat :))
UsuńMuszę w końcu poznać prozę Zafona. Nie znać jego książek to wielki wstyd.
OdpowiedzUsuńWiolu, jest tylu autorów i autorek, że nie sposób znać wszystkich :) Zafóna na pewno polecam jak znajdziesz chwilę :)
UsuńChwilami mam wrażenie, że jako jedyna nie poznałam jeszcze twórczości Zafona, ale widzę, że awiola ma podobnie :) Pewnie w końcu nadejdzie ten dzień, w którym się to zmieni.
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Ja tak mam w przypadku wielu innych autorów :) Mam nadzieję, że Zafón Ci się spodoba jeżeli po niego sięgniesz :)
UsuńAż wstyd przyznać, że jeszcze nic nie czytałam tego autora. Koniecznie muszę sięgnąć po jego dzieła ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://magiel-kulturalny.blogspot.com/
Zachęcam! :)
UsuńNigdy nie mogę sie połapać z tymi seriami Zafona!
OdpowiedzUsuńTak naprawdę każdą z jego książek można czytać jako osobną powieść :)
UsuńJa mam nadal w planach książki Zafona i mam nadzieję, że mi się spodobają :D
OdpowiedzUsuńaddictedtobooks.blog.pl
Serdecznie Ci tego życzę :)
UsuńTo była moja pierwsza książka Zafona, jaką czytałam. W zasadzie miło wspominam, chociaż aż takiego wrażenia jak się spodziewałam na mnie nie zrobiła :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się czy któraś jego (zostały mi dwie do przeczytania) zrobi na mnie takie wrażenie jak "Cień wiatru" i "Marina". :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)