Richard Paul Evans - Papierowe marzenia

26.04.2015


Richard Paul Evans, Papierowe marzenia [Lost December], tłum. Hanna de Broekere, Między Słowami, 2012, 294 strony.

Papierowe marzenia” to tak naprawdę uwspółcześniona wersja przypowieści o Synu Marnotrawnym, co jest pomysłem samym w sobie ciekawym, chociaż może niespecjalnie oryginalnym. Bazowanie na dobrze znanych motywach nie oznacza jednak, że powieść musi być skazana na popadnięcie w banał – wszystko zależy od sposobu przedstawienia danej historii, by wykorzystanie tego, co oczywiste, łączyło się ze świeżym spojrzeniem pozwalającym dostrzec więcej i lepiej. Richard Paul Evans do tej pory był pisarzem mi zupełnie nieznanym i byłam zaintrygowana jak poradzi sobie z wyzwaniem, które sam przed sobą postawił.

Luke Crisp teoretycznie nie musiał się martwić o swoją przyszłość – jego ojciec przez lata budował sieć świetnie prosperujących zakładów kserograficznych i naturalnym wydawało się, że syn kiedyś przejmie cały interes. Carl Crisp nie był jednak jednym z tych rodziców, którzy planują życie swoim dzieciom – wolał, by decyzje syna wynikały z czegoś więcej niż tylko poczucia obowiązku, dlatego pewnego dnia zasiał w jego umyśle pomysł zmiany otoczenia i wyjazdu na studia. Luke nie czuł się nigdy do niczego zmuszany, ale dyplom z zarządzania i wizja nowych doświadczeń skusiła go na tyle, że zdecydował się na wyjazd. Nie spodziewał się jak wiele zmieni się w jego życiu i jaką cenę będzie musiał zapłacić za swoje decyzje.

Całą historię poznajemy z perspektywy Luke’a, który swoją opowieść traktuje trochę jak swego rodzaju spowiedź, a po części jako przestrogę dla innych. Uczynienie go narratorem to zabieg z pewnością uzasadniony, bo dzięki temu poznajemy jego myśli i wiemy dlaczego postępował tak, a nie inaczej. Nie zmienia to faktu, że jako bohater wydawał mi się mocno naiwny i czasami bezrefleksyjnie podchodzący do pewnych spraw. Wprawdzie od początku wiemy, że zrozumiał swoje błędy, ale trudno nie oceniać jego zachowania. Zachłysnął się nowym otoczeniem, a chociaż duży wpływ miały na niego nowe znajomości, to nie można uznać, że to ktoś jest odpowiedzialny za to, co go spotkało. Jednocześnie Luke to taki bohater, które można polubić, po części nawet zrozumieć, bo przecież nikt nie jest nieomylny - wówczas odrobinę mniej surowo patrzy się na jego postępowanie. W wielu pozostałych postaciach odkryjemy całą masę hipokryzji, ale na szczęście znajdą się i tacy, którzy będą dowodem na to, że bezinteresowna pomoc jeszcze się zdarza.

Krótkie rozdziały i stosunkowo lekkie pióro autora (choć do naturalności niektórych dialogów miałam pewne zastrzeżenia, ale może to kwestia tłumaczenia) sprawiają, że powieść czyta się szybko. Problem w tym, że absolutnie nic w niej nie zaskakuje – jest bardzo przewidywalnie i właściwie od początku wiadomo jak to wszystko się potoczy. Oczekiwałam, że autor mimo opierania się na znanej historii wprowadzi coś, co pozwoli spojrzeć na wszystko trochę inaczej. Zawiodłam się pod tym względem, a dodatkowo nie mogłam oprzeć się poczuciu pewnej powierzchowności traktowania niektórych wątków. Czasami pewne wydarzenia toczyły się jakoś nienaturalnie szybko, a przez to nie wydawały mi się autentyczne.

Nie zaintrygowali mnie też bohaterowie – niby są jacyś, ale tak naprawdę trudno dopatrzyć się jakichś głębszych portretów i wyrazistych charakterów. Nie zapamiętam ich na dłużej, a i emocji wywoływali we mnie niewiele. Wprawdzie Luke jest narratorem i staje się przez to czytelnikowi bliższy niż inni, ale to i tak za mało, by po jakimś czasie „Papierowe marzenia” kojarzyły mi się z konkretnymi postaciami.

Książkę Richarda Paula Evansa niespecjalnie ratują bohaterowie i nie robi tego fabuła, ale gdybym miała wskazać coś, co stanowi jej wartość, to jest to refleksja, którą może ze sobą nieść. Jest kilka oczywistych prawd, ale i istotne pytanie o to, co jest w życiu ważne oraz czy ciężka praca i dążenie do celu zawsze przegrają w starciu z korzystaniem z każdego dnia ze wszystkich sił, zgodnie z zasadą, że przecież jutra może nie być. Poza tym pokazanie, że każdy zasługuje na drugą szansę, a w ludziach jest sporo dobroci, działa budująco i pozwala docenić sens stworzonej przez autora powieści.

Nie mogę napisać, że pierwsze spotkanie  z Richardem Paulem Evansem było całkiem nieudane, ale trudno mi też uznać, że „Papierowe marzenia” jakoś szczególnie mnie zachwyciły. To w moim odczuciu przeciętna powieść, w której znalazłam kilka sensownych elementów, ale która nie jest jedną z tych, do których chciałabym jeszcze kiedyś wrócić czy w jakiś szczególny sposób polecać. Może się sprawdzić jeżeli szukacie historii z morałem, stosunkowo sprawnie napisanej i nie przeszkadza wam przewidywalność fabuły. W innym wypadku możecie poczuć się rozczarowani. Sama autorowi dam jednak na pewno jeszcze przynajmniej jedną szansę, bo na półce czeka na mnie „Obiecaj mi” i mam szczerą nadzieję, że emocji, zaskoczeń i zachwytu będzie więcej.


  Garść cytatów: 

Nie potykają się tylko ci, którzy nie chodzą”. (s. 15)

Zobacz również

24 komentarze

  1. Moje pierwsze spotkanie z tym autorem, było niestety nie udane. Nie wiem czy skusze się na jakąkolwiek jego inną książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że brakowało Ci u Evansa emocji, nie dziwię się więc, że spotkanie oceniłaś to jako nieudane. Sama dam autorowi na pewno jeszcze szansę, bo chociaż książka nie zrobiła na mnie większego wrażenia to jakiś tam potencjał w autorze dostrzegam :)

      Usuń
  2. Chyba będziesz kolejną moją z ulubionych do ulubieńców na blogu :) Piękny blog, wspaniałe recenzje. Będę Cię częściej odwiedzać. Zapraszam do Mnie :* Link znajdziesz na Moim instagramie. Znasz Mnie jestem Atel94.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam w takim razie do czytania recenzji, mam nadzieję, że znajdziesz tutaj coś dla siebie :)

      Usuń
  3. Zdjęcie. <3

    Dawno nie czytałam Evansa i jakoś mi nieśpieszno do lektury tej książki. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))

      Wydaję mi się, że akurat ten tytuł by Cię specjalnie nie zachwycił :)

      Usuń
  4. Nie sądzę, żebym sięgnęła po tę powieść. Odstrasza mnie schematyczność, bo pomimo bazowania na biblijnej przypowieści, aż prosi się o dodanie jakiegoś nowego, oryginalnego wątku. A skoro tego nie ma, a kreacje bohaterów również nie zachwycają, to odpuszczę sobie czytanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też liczyłam jednak na jakiś powiew oryginalności, albo chociaż na to, że mimo wszystko poczuję się oczarowana innymi elementami. Czegoś mi jednak w tym wszystkim brakowało.

      Usuń
  5. Mam na półce, więc trochę szkoda, że niespecjalnie ci się podobało. Niemniej, skoro już mam to pewnie prędzej czy później przeczytam - ale najpierw skuszę się na "List" jego autorstwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, może Tobie spodoba się bardziej, czego Ci oczywiście życzę :)

      Usuń
  6. Mnie do tej pory Evans nie rozczarował. Wiadomo, każdy ma inny gust i inne oczekiwania.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mimo wszystko chętnie bym poznała tę powieść :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam w planach, bo lubię Evansa :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytałam jeszcze żadnej książki autora, ale muszę się przyznać, że szczególnie mnie do nich nie ciągnie. Mam poczucie, że takie historie nie do końca są w moim guście. Choć nie mówię nie, bo czasami lubię sięgnąć po coś nowego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami warto sięgać po coś innego niż zazwyczaj, bo można się miło zaskoczyć, ale oczywiście najpierw musi się pojawić impuls do lektury. Rozumiem, że tu go nie czujesz :)

      Usuń
  10. Twórczość tego autora jeszcze przede mną, nie wiem od jakiej książki jego zacznę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy wyborze nie pomogę, ale ma w swoim dorobku sporo tytułów, więc na pewno coś wybierzesz :)

      Usuń
  11. Po pierwsze: nie jest to gatunek, po który zdarza mi się sięgać często, po drugie, skoro jest przeciętna to szkoda na nią czasu ;) Nie sądzę, aby mi się spodobała, skoro Ty ją oceniłaś tak, a nie inaczej. Myślę, że nie poznamy się z panem Evansem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczególnie jej nie polecam, chociaż wiem, że komuś mogłaby się podobać bardziej :) Zobaczymy jak przebiegnie moje drugie spotkanie z autorem - może wówczas będzie lepiej.

      Usuń
  12. Mam w planach jakieś tam jego książki, ale nie ciągnie mnie zbytnio. Mam świadomość pewnej przeciętności tego autora, wnioskując z fabuły i bohaterów opisanych przez Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że następnym razem będę mogła polecić coś lepszego tego autora :)

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy