Kuferek wspomnień - Przygody Trzech Detektywów
29.03.2015
Pierwsze zagadki kryminalne rozwiązywałam ramię w ramię
młodymi detektywami – bohaterami serii książek Przygody Trzech Detektywów.
Jupiter Jones, Pete Crenshaw i Bob Andrews byli tymi, którzy wprowadzali mnie w
tajniki fachu, a chociaż na wiele lat nasze drogi jakoś się rozeszły, to
pojawił się moment, w których chciałabym i sobie i Wam o nich przypomnieć (ewentualnie opowiedzieć tym, którzy o nich nie słyszeli).
Przeżywałam niezapomniane przygody z tą trójką nastolatków, których pomysłów
nie powstydziłby się wprawny (i dorosły) detektyw, a kolejne książki
pochłaniałam w zastraszającym tempie. Przyznaje, że dziś bardziej niż fabułę
większości z nich (poza drobnymi przebłyskami) kojarzę tytuły i okładki, ale
nadal dobrze pamiętam przyjemność z jaką rozwiązywałam pierwsze kryminalne
zagadki.
Pewnie nie będzie to jakimś wielkim odkryciem (chociaż sama
dawniej nie miałam o tym pojęcia), ale mimo iż okładki sugerują (nie we wszystkich wydaniach), że to Alfred
Hitchcock napisał poszczególne historie, książki są jedynie sygnowane jego
nazwiskiem, a autorów poszczególne tomy serii miały wielu. Za twórcę postaci
Jupitera, Pete’a i Boba, który postawił przed nimi pierwsze detektywistyczne wyzwania,
uznawany jest Robert Arthur (napisał między innymi „Tajemnicę srebrnego pająka”
o której szerzej będzie mowa niżej). Trzech Detektywów ożywało także dzięki pisarskim
umiejętnościom między innymi Williama Ardena, Mary Virginii Carey, Dennisa
Lyndsa, Marca Brandela i Nicka Westa. Swój udział mieli tu również polscy
autorzy – Krystyna Boglar oraz Aleksander Minkowski. Warto wspomnieć, że Alfred
Hitchcock poza miejscem na okładce, pojawia się często także w samych
historiach - jako jeden z bohaterów – przyjaciel młodych detektywów.
Chłopcy swoją siedzibę mają w Kalifornii, ale nie raz i nie
dwa wyruszają w zupełnie inne rejony kraju (i nie tylko!), by zmierzyć się z
kolejną zagadką. Ich Kwatera Główna to znajdująca się w na terenie składu złomu
przerobiona przyczepa kempingowa, dostosowana do potrzeb zdolnych detektywów.
Miejsce to jest oczywiście skrzętnie zakamuflowane, tak aby nikt niepowołany
nie mógł do niego trafić. O tym, że Jupiter, Pete i Bob poważnie traktują
rozwiązywanie zagadek świadczy chociażby posiadanie profesjonalnej wizytówki. O
takiej:
Każdy z trójki detektywów jest inny, ale wszyscy budzą
sympatię i pamiętam jak przyjemnie przebywało mi się w ich towarzystwie.
Podziwiałam Jupitera za jego zdolności dedukcyjne i umiejętność dowodzenia,
Peta za oddanie przyjaciołom, siłę i wysportowanie, a bez Boba wiele akcji na
pewno nie zakończyłoby się powodzeniem – to jego dbałość o całą dokumentację i
analizy często stanowiły klucz do sukcesu. Chłopcy nie zawsze się ze sobą
zgadzają, ale razem tworzą zespół, który potrafi poradzić sobie w każdej
sytuacji.
Chciałabym, aby Kuferek wspomnień był nie tylko sentymentalną
podróżą w przeszłość (czasem daleką, innym razem nieco bliższą), ale również
okazją do ponownego spotkania z dawnymi bohaterami. Wybrałam się więc do
biblioteki i spośród naprawdę wielu tytułów wybrałam dwa, przy których postanowiłam
cofnąć się w czasie o kilkanaście lat. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to
fakt, że książki z tej serii są o wiele cieńsze niż zapamiętałam – naprawdę
wydawało mi się, że miały średnio po około dwieście-trzysta stron, a w
rzeczywistości większość z nich oscyluje bliżej stu. Niezrażona jednak w żaden
sposób, miałam nadzieję, że historia i tak mnie wciągnie, i pozwoli przypomnieć
sobie dawne emocje, nawet jeśli niekoniecznie tak samo intensywne jak kiedyś.
Tajemnica srebrnego pająka
Alfred Hitchcock [Robert Arthur], Tajemnica srebrnego pająka [The Mistery of the Silver Spider], tłum. Anna Iwańska, Siedmioróg, 1995. Liczba stron: 88
Samochód, którym jadą Jupiter, Pete i Bob omal nie zderza
się z innym, którego kierowca wychodzi z założenia, że nie musi przestrzegać
przepisów drogowych. Okazuje się, że w środku znajduje się książę Djaro –
przyszły władca europejskiego państwa o nazwie Warania. Zawarta wówczas między chłopcami znajomość sprawia, że detektywi otrzymują zaproszenie do
królewskiego pałacu. Ich wizyta nie będzie jednak czysto przyjacielska, bo ktoś
ewidentnie chce przeszkodzić w koronacji księcia. Szybko okaże się, że srebrny
pająk ma o wiele większe znaczenie dla całej historii niż mogłoby się wydawać.
Pierwsze spotkanie po latach z trójką detektywów i miałam
wrażenie jakbym wracała do bohaterów, którzy tylko na chwilę zniknęli gdzieś z
pola widzenia. To z nimi przecież przeżywałam pierwsze kryminalne przygody i
niezwykle łatwo było mi, nawet po tak długim czasie, przyłączyć się do tej
zgranej ekipy w poszukiwaniu nowych przygód i wrażeń. Wprawdzie żeby poznać ich
naprawdę dobrze nie wystarczy przeczytanie jednej książki z tej serii, ale
sympatię można poczuć od razu.
Akcja pędzi naprawdę szybko, a chociaż cała historia mieści
się na niespełna dziewięćdziesięciu stronach to nie sposób się w nią nie
wciągnąć. Nie mamy okazji się nudzić, bo kolejne wydarzenia następują w
zawrotnym tempie – w jednej chwili przyjechaliśmy z bohaterami do Waranii, w
drugiej jesteśmy już w samym środku pałacowej intrygi. W tym wszystkim znalazło
się miejsce na uchylenie rąbka historii tego europejskiego (choć w istocie
fikcyjnego) państwa, by czytelnik mógł szerzej spojrzeć na to, jak duże
znaczenie mają dla mieszkańców pająki.
Jedynym problemem jest sama zagadka, bo o ile część
dotycząca srebrnego pająka skonstruowana została całkiem zmyślnie, to już w
kwestii osób chcących nie dopuścić do koronacji liczyłam na jakieś zaskoczenie.
Zabrakło mi tutaj jakiegoś przetasowania, które by trochę zmieniło bieg
wydarzeń.
Tajemnica „Śmiertelnej pułapki”
Alfred Hitchcock [M.V. Carey], Tajemnica "Śmiertelnej Pułapki" [The Mistery of Death Trap Mine], tłum. Anna Iwańska, Siedmioróg, 1996. Liczba stron: 102
Tym razem chłopcy w poszukiwaniu tajemnicy (a oficjalnie w
celu pracy przy przycinaniu choinek) trafiają do niewielkiego miasteczka Twin
Lakes. W całą sprawę tak naprawdę zostają wmanewrowani przez rezolutną i co tu
dużo mówić nieco upierdliwą Allie. Dziewczyna jest przekonana, że jeden z
mieszkańców, na którego ma dobry widok z okna swojego domu, zachowuje się
zdecydowanie podejrzanie. Wesley Thurgood (bo o nim mowa) – milioner i
biznesmen, po latach wrócił w rodzinne strony i dokonał zakupu od dawna
niedziałającej kopalni nazywanej „Śmiertelną pułapką”. Szybko się okaże, że to
miano idealnie do niej pasuje - w jednym z szybów odkryte zostaną zwłoki
mężczyzny.
Akcja rozkręca się tu w wolniejszym tempie niż w przypadku
„Tajemnicy srebrnego pająka”, ale nie oznacza to, że nic się nie dzieje. Trzej
Detektywi mają ręce pełne roboty i uwierzcie mi – większość ich zajęć nie ma
wiele wspólnego z przycinaniem drzewek. Będą wytężać swoje umysły, analizować
fakty, sięgać do przeszłości, nawiązywać kontakty – wszystko po to, by odkryć
co tak naprawdę dzieje się w znanej w całym miasteczku kopalni. I chociaż na
specjalnie szeroką charakterystykę postaci niespecjalnie możemy liczyć, to już
w miejscach i wydarzeniach opisywanych w książce łatwo się odnaleźć. O
bohaterach mówią bardziej ich działania i to one pozwalają wypracować sobie na
ich temat określone zdanie.
Bardziej przypadła mi tym razem do gustu zagadka, przede
wszystkim dlatego, że jej rozwiązanie składało się z większej ilości elementów.
Więcej wątków, szerzej poprowadzona intryga i zakończenie, które pod pewnymi
względami może zaskakiwać – nie we wszystkich punktach, ale w kilku – owszem.
~~*~~
Z serią o Trzech Detektywach kojarzy mi się odrobinę ta
stworzona przez Rafała Kosika, pewnie dlatego, że u polskiego autora również występuje
trójka młodych bohaterów rozwiązująca różne zagadki, a lektura jednej z jego
książek („Felix, Net i Nika oraz Trzecia Kuzynka” – całkiem dobra swoją drogą)
obudziła we mnie mimowolne wspomnienia o cyklu sygnowanym nazwiskiem
Hitchcocka. Wprawdzie zanim postanowiłam coś z tymi wspomnieniami zrobić,
minęło trochę czasu, ale na szczęście ten moment wreszcie nastąpił. To był
przyjemny powrót, a fakt, że samych książek nie czytałam już z wypiekami na
twarzy, a kryminalne zagadki nie są już tak tajemnicze i nieprzewidywalne jak
kiedyś, nie przeszkadzał mi się z niego cieszyć.
Autorem rysunków wykorzystanych w pierwszym zdjęciu jest Harry Kane - jeden z ilustratorów serii.
20 komentarze
ah nie znam tej serii, nawet nie czytalam naszego polskiego odpowiednika o ktorym wspomnialas. Jakos niezbyt zabieralam sie za teg otypu ksiazki. Ale niedawno rpzeczytalam rowniez dobra ksiazke o przygodach przyjaciol i tez bylo troche detektywistycznych zabaw. Okazala sie ze jest to seria. Po prostu padlam ze smutku i zalu ze nie mam pozostalych czesc ;) Musze tez przyznac ze jak wracam do starych ksiazek to tez mi sei wydaje ze byly one GRUBE. ale to chyba oko dziecka tak ma ;)
OdpowiedzUsuńO, a jaka to książka? :)
UsuńP.S. Nie wiem czy z tym polskim odpowiednikiem miałaś na myśli książki Rafała Kosika o których wspominałam - jeśli tak, to odpowiednikiem nie są - po prostu mi się skojarzyły z Przygodami Trzech Detektywów :) A jeśli mowa o Krystynę Boglar czy Aleksandra Minkowskiego to faktycznie polski akcent to zdecydowanie jest :)
UsuńZaczytywałam się, gdy byłam młodsza <3 uwielbiałam tę serię:)
OdpowiedzUsuńDlaczego ja o tej serii wcześniej nie słyszałam?
OdpowiedzUsuńByła swego czasu dosyć popularna, ale trudno oczywiście znać wszystkie tego typu serie książek :) Podejrzewam, że ja o wielu również nie słyszałam :)
UsuńNie znam osoby, która by tego nie czytała :)
OdpowiedzUsuńJa w swoim otoczeniu nie mam osób, które się w tych książkach zaczytywały, ale sama bardzo miło je wspominam :)
UsuńNigdy nie słyszałam o tych książkach, ale bardzo fajnie o nich piszesz. Lubię takie wpisy-powroty, wpisy wspomnieniowe. Sama jeszcze niezbyt często sięgam po dawne lektury, podstawówka nie wydaje się odległa - pewnie po dwudziestce, po trzydziestce wrócę do starych przyjaciół. ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba - na pewno pojawią się kolejne takie wpisy :)
UsuńMi ostatnio właśnie jakoś na wspomnienia czytelnicze się zebrało :)
Mnie też ostatnio zebrało się na literackie wspomnienia, bo moja siostra właśnie zaczęła czytać „Anię z Zielonego Wzgórza”, a ja zaczęłam jej tego zazdrościć. Chyba więc wiem, do jakiej serii niedługo wrócę :)
UsuńDo Ani nie dawno wróciłam i co jakiś czas sięgam po kolejne części - a ile mi to sprawia przyjemności! :)
Usuńniedawno*
UsuńEch, tak to jest jak człowiek szybciej pisze niż myśli :)
Nie czytałam jeszcze. Rozejrzę się z ciekawości :)
OdpowiedzUsuńNidy nie widziałam przygód Trzech Detektywów (ich trzeba pisać z dużej litery?) chociaż jak byłam młodsza to widziałam te książki w bibliotece, ale cóż... wtedy bardziej mnie interesował Pamiętnik Księżniczki :)
OdpowiedzUsuńA tak, w książkach pisani są z dużej :) Widzisz mnie za to do "Pamiętnika..." jakoś nie ciągnęło :))
UsuńWidzę, że w dzieciństwie i " młodzieństwie " te same książki czytałyśmy ;)) Super są przygody Trzech Detektywów
OdpowiedzUsuńO tak, super :) Zaczytywałam się w nich ogromnie :)
UsuńAch te wspomnienia. Swojego czasu uwielbiałam przygody trzech detektywów. Już nie pamiętam dokładnie ale przeczytałam ich chyba z dwadzieścia. O ile nie więcej. Potrafiłam co chwila biegać do biblioteki po nowe tomy. Powiem szczerze, że coraz bardziej kusi mnie powrót do tej serii z czysto sentymentalnych pobudek.
OdpowiedzUsuńMiłe są takie powroty :) Oczywiście zawsze jest niepewność czy po latach wrażenia będą podobne, ale i tak czasami warto zaryzykować.
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)