Annabel Pitcher - Moja siostra mieszka na kominku
12.01.2015
Autorka: Annabel Pitcher
Tytuł: Moja siostra mieszka na kominku
Tytuł oryginału: My Sister Lives on the Mantelpiece
Tłumaczenie: Donata Olejnik
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 286
Długo chodził mi po głowie ten tytuł, a myślom o nim cały czas
towarzyszyło przeświadczenie, że to będzie poruszająca lektura. I rzeczywiście
taka była, chociaż w stosunkowo mniej oczywisty sposób, bo emocje
niejednokrotnie kryły się pod warstwą pozornie zwykłych wydarzeń i gestów. W
tej prostocie kryła się jednak tak wielka paleta wrażeń i refleksji, że książkę
przeczytałam jednym tchem.
Piegowaty rudzielec Jamie ma dziesięć lat i jest zwyczajnym chłopcem.
Przeprowadził się właśnie do Lake District, z nadzieją, że wreszcie coś, w
codzienności naznaczonej smutkiem, się zmieni. Problem w tym, że jego rodzina od
pięciu lat i śmierci w zamachu bombowym na Trafalgar Square jego siostry Rose -
trwa na skraju przepaści. Mama związała się z mężczyzną z grupy wsparcia i
została w Londynie, tato w alkoholu topi żal po stracie córki, Jas próbuje
zajmować się młodszym bratem najlepiej jak potrafi, ale przecież sama ma
dopiero piętnaście lat, a Rose – ona niezmiennie mieszka na kominku, a
dokładniej rzecz ujmując stoi tam urna z jej prochami, niczym symbol
niepogodzenia się ze stratą.
W tym wszystkim Jamie nie potrafi się odnaleźć – nie tęskni za siostrą,
bo słabo ją pamięta i nie rozumie dlaczego nie jest wystarczająco ważny, by
mama wróciła, a tato zobaczył, że nadal ma rodzinę, o którą powinien dbać. W
nowej szkole nie jest łatwo mu się zaaklimatyzować, ale jest ktoś, kto wyciągnie do
niego rękę. Wszystko byłoby dobrze, gdyby Sunya nie była muzułmanką. Chłopiec
wie, że nie powinien się z nią przyjaźnić ze względu na swojego tatę - to on od
pięciu lat powtarza mu, że wszyscy muzułmanie są źli i z pewnością w zaciszu
domowym konstruują bomby, by pozbawiać innych życia.
W powieści Annabel Pitcher nie znajdziecie pędzącej w zawrotnym tempie
akcji, niezwykłych wydarzeń na każdej stronie i wzniosłych wyznań. Będzie za to
codzienność widziana oczami małego chłopca, w której nie zawsze śmierć Rose
jest na pierwszym planie. Nawet wtedy jednak, urna stojąca na kominku będzie determinowała życie jego rodziny, przepełnione ciągłym żalem i nieustannie
powtarzanym „gdyby”.
Nienazwane emocje raz po raz uderzają czytelnika, chociaż chwilami może
się wydawać, że nie dzieje się nic, co mogłoby je powodować. Odnajdujemy je jednak w Jas, która straciła siostrę bliźniaczkę i tęskni za nią, a
jednocześnie niczego bardziej nie pragnie niż żyć, kochać i czuć; w ojcu Rose,
dzień po dniu coraz bardziej pogrążającym się w rozpaczy oraz gniewie i nie
potrafiącym widzieć już nic poza urną stojącą na kominku; mamie, chociaż
nieobecnej, to jednak pokazującej zupełnie inny sposób na (nie)radzenie sobie z
utratą dziecka przez ucieczkę od własnej rodziny i szukanie ukojenia gdzieś
indziej; i wreszcie w Jamiem – chłopcu, który chce żyć jak inne dzieci, bez
poczucia winy, że nie płakał po siostrze. Tragedia, która wydarzyła się pięć
lat temu trwa nadal.
W „Moja siostra mieszka na kominku” patrzymy na świat oczami dziecka, a
Annabel Pitcher niemal tak sprawnie jak Jonathan Safran Foer w „Strasznie głośno, niesamowicie blisko” oddaje głos małemu chłopcu. Wprawdzie powieść
brytyjskiej autorki nie jest może aż tak dobra, jak ta amerykańskiego autora,
ale i tak zrobiła na mnie duże wrażenie. To taka proza przy której w jednej
chwili można ze spokojem obserwować kolejne, pozornie zwyczajne wydarzenia, by
w drugiej zdawać sobie sprawę, że coś ściska nas w gardle i rozrywa
serce. Wystarczy wyobrazić sobie co czuje mały chłopiec, który przez długi czas
nie ściąga koszulki, bo dostał ją od mamy i liczy, że ta niedługo wróci czy
wtedy, gdy ojciec nie dzieli z nim małych radości i dziecięcych tragedii, bo
jego codzienność zdominowała ta jedna – utrata córki.
Garść cytatów:
„Moja siostra Rose mieszka na kominku. A konkretnie, to jej fragmenty.” (s.
9)
„Gdy wyjechaliśmy z Londynu, tata spędził chyba godzinę, próbując
wepchnąć szafę ubraniową przez drzwi sypialni. (…) Słowa takie jak Mama i
Romans czy Tata i Picie były zupełnie jak ta szafa – zbyt wielkie, żeby mogły
mi przejść przez usta.” (s. 98)
„I tak to właśnie wygląda w kwestii chrześcijan i muzułmanów – jedni i
drudzy mają Boga, jedni i drudzy mają swoją księgę. Tylko inaczej je nazywają.” (s.
134)
--------
Źródło okładki
Źródło okładki
16 komentarze
Smutna książka, nie słyszałam o niej wcześniej, ale jak tylko spotkam, to na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście przepełniona smutkiem, ale w tym wszystkim znajdą się też chwile na uśmiech - mały Jamie o to zadba.
UsuńZdecydowanie jest to jeden z tych tytułów, które od dawna chodzą mi po głowie.
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się jakiś czas temu, co może oznaczać ten dziwny tytuł. I teraz już wiem - to chodzi o prochy siostry bohatera... Chciałabym przeczytać tę książkę, choć wiem, że będzie to trudna lektura.
OdpowiedzUsuńJest trudna i nie jest - porusza trudną tematykę, ale uczynienie małego chłopca narratorem sprawia, że w trakcie lektury możemy się nawet uśmiechnąć - tylko czasami to będzie uśmiech przez łzy.
UsuńJuż od dłuższego czasu mam tę powieść na uwadze, a Twoja opinia utwierdza mnie w przekonaniu, że powinnam po nią sięgnąć. :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto :) Dużo w niej prozy życia, a w połączeniu z rodzinną tragedią potrafi poruszyć kilka strun w sercu.
UsuńSam tytuł zapowiada dość nietuzinkową lekturę. Nabrałam na nią ochoty.
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się ta książka. Wzruszałam się na niej ogromnie, ale tam gdzie emocje, tam i łzy.
OdpowiedzUsuńI mi kilka razy oczy się zaszkliły, a nie zdarza mi się to często.
UsuńJuż sam tytuł zachęca mnie do zapoznania się z ta książką.
OdpowiedzUsuńCiekawa propozycja. Przyznam szczerze, iż książka trochę nie wpasowuje się w moją ulubioną tematykę książek, jednak zimą częściej sięgam po takie emocjonalne egzemplarze, wywołujące łzy. Intryguje mnie wątek muzułmański w książce. Jeżeli książka wpadnie w moje ręce to chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńTen wątek nie zajmuję wiele miejsca w powieści - jest ważny, ale nie najważniejszy. Tak czy inaczej polecam!
UsuńSłyszałam już o tej książce jakiś czas temu, ale nie miałam okazji jej przeczytać :)
OdpowiedzUsuńO książce słyszę po raz pierwszy,porusza chyba trudny temat i mam wrażenie, że przesiąknięta jest smutkiem. Autorka wygląda na bardzo młodą osobę dlatego tym bardziej czuję się zaintrygowana
OdpowiedzUsuńJako pisarka się sprawdziła - nie jest łatwo uczynić dziecko narratorem, w taki sposób, by było to autentyczne. To udany debiut Annabel Pitcher.
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)