Jodi Picoult – To, co zostało
28.09.2014
Autorka: Jodi Picoult
Tytuł: To, co zostało
Tytuł oryginału: The Storyteller
Tłumaczenie: Magdalena Moltzan-Małkowska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 558
Josef Weber to naprawdę miły staruszek.
Przykładny obywatel społeczności, przez lata zaangażowany w życie miasta i jego
mieszkańców. Poważany nauczyciel języka niemieckiego i zdolny trener sportowy dzieci. Taki obraz siebie mężczyzna budował przez lata i nikt nie
domyśliłby się, że w jego przeszłości czai się zło w najczystszej postaci. Josef
Weber był nazistą, który jako esesman dokonywał w czasie wojny rzeczy tak
strasznych, że nigdy nie zdołał wymazać ich ze swojej pamięci.
Sage Singer odnajduje siebie w wypiekaniu pieczywa.
Pracując nocami, coraz bardziej odsuwa się od ludzi, żyjąc w przeświadczeniu,
że nie zasługuje na nic więcej poza dziwnymi spojrzeniami skierowanymi na swoją
bliznę na twarzy. Dzień za dniem towarzyszy jej poczucie winy za śmierć matki i
pewność, że nawet w miłości nie powinna sięgać dalej niż po żonatego mężczyznę,
który tak naprawdę nigdy nie będzie do niej należał. Gdy zbliża się do Josefa
i zaczyna w nim widzieć przyjaciela, ten zdradza jej prawdę o swojej
przeszłości, prosząc ją jednocześnie, jako dziewczynę o żydowskich korzeniach, aby pomogła mu umrzeć.
Przyzwyczaiłam się już do tego, że Jodi Picoult
sięga po tematy trudne, stawiając czytelnika przed pytaniami na które nie ma
prostej odpowiedzi. Czy cokolwiek jest w stanie usprawiedliwić okrucieństwo?
Czy człowiek od zawsze nosi w sobie zło, które tylko czeka, aby siać
spustoszenie? Czy zawsze mamy wybór? Jakie znaczenie ma późniejsze życie w
obliczu zbrodni dokonywanych w przeszłości? Kto ma prawo do ich osądzania i czy
da się wybaczyć tak straszne czyny? Takich dylematów w „To, co zostało” jest
znacznie więcej, a każdy z nich wzbudza ogromne emocje.
Wsłuchując się w historię Josefa, widziałam
przed oczami staruszka, opowiadającego o swoim dzieciństwie i drodze do
miejsca, w którym stał się potworem. Nie raz i nie dwa rodził się we mnie bunt,
gdy z jego ust płynęły słowa o tym, że Niemcy nie mieli wyboru, że wypełniał
tylko rozkazy, że na to, kim się stał wpłynęły okoliczności. Nie chcę wierzyć w
jego słowa, że każdy byłby do tego zdolny. Wisława Szymborska pisała kiedyś, że
„Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono” – nie jesteśmy w stanie określić jak
zachowalibyśmy się w danej sytuacji, dopóki się w niej nie znajdziemy, a nasze
zapewnienia są tylko słowami. Poza nimi jest jednak jeszcze wiara w to, że w chwili
próby dokonamy właściwego wyboru i bez względu na wszystko pozostaniemy sobą. Duży
ukłon w stronę J. Picoult za tak autentyczne wykreowanie postaci Josefa – nie sposób
pozostać obojętnym wobec jego opowieści.
Obawiałam się jak autorka poradzi sobie
z tematyką Holocaustu, ale muszę przyznać, że powieść zdecydowanie się broni.
Jest poruszająca, nieprzerysowana, bardzo emocjonalna. Nie da się oczywiście w
żaden sposób porównywać ją z autentycznymi relacjami, ale widać, że J. Picoult rzetelnie podeszła do opisywanego przez siebie tematu. Stworzyła bohaterów, którzy
żyją na kartach książki i historię dającą wiele do myślenia, po raz kolejny
ujawniając swój pisarski talent.
Mimo że była to naprawdę wartościowa lektura,
wielokrotnie powodująca ścisk w sercu i zmuszająca do refleksji nie tylko nad przeszłością, ale i nad przyszłością (czy historia czegokolwiek nas nauczyła?),
to czegoś mi w niej zabrakło. Może paradoksalnie Josefa, ale tego współczesnego,
który stanowiłby większą przeciwwagę dla czynów z przeszłości, powodując tym
samym więcej dylematów co do jego oceny. Zakończenie jak zawsze zaskakuje i pod tym względem zdecydowanie nie czuję się zawiedziona.
Chciałabym, aby takie książki jak „To, co
zostało” stały się czymś więcej niż poruszającą lekturą. Niech to będzie
bardziej impuls, szczególnie dla tych którzy do tej pory tego unikali,
poznawania tego nieludzkiego czasu w historii i towarzyszących mu wspomnień i
relacji, których w literaturze naprawdę nie brakuje.
„Strata to nie tylko śmierć, a żałoba ma
wiele postaci”. (s. 15)
„W śmierci nie kropka jest najgorsza, tylko
znak zapytania”. (s. 162)
„W
historii nie chodzi o daty, miejsca i wojny. Chodzi o ludzi”. (s. 449)
13 komentarze
Picoult czytałam tylko "Bez mojej zgody", ale chyba czas będzie wrócić do tej autorki. "To co zostało" brzmi bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńJa byłam źle nastawiona do tej pisarki, dopiero po lekturze ,,Bez mojej zgody" zmieniłam moje zdanie. Kiedyś na pewno wrócę do jej książek.
UsuńMuszę w końcu zapoznać się z twórczością autorki, chyba już najwyższa pora.. :)
OdpowiedzUsuńJodi nie jest autorką, z której twórczością mam ochotę się zapoznać... tak jakoś do mnie nie przemawia.
OdpowiedzUsuńRozumiem ;) Wobec braku ochoty na lekturę nie namawiam :)
UsuńKsiążki Picoult zawsze wywołuje we mnie wiele emocji. O dylematach nie mówiąc.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze książek tej autorki :) Myślę, że to się zmieni... Należałoby mieć jakiś ogląd na jej powieści ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli lubisz powieści poruszające trudne tematy to polecam ;)
UsuńPiocult znowu u Ciebie! Widzę, że naprawdę cenisz tę autorkę. Ja tylko liczę na to, że kiedyś (w bardzo dalekiej przyszłości) uda mi się przeczytać jej większość - jak nie wszystkie - książki.
OdpowiedzUsuńJej proza przypadła mi do gustu, a dodatkowo tak się złożyło, że na różne okazje dostawałam książki tej autorki i trochę się ich uzbierało ;)
UsuńSłyszałam wiele pozytywnych opinii na temat twórczości tej Pani, w swoich książkach porusza ważne i trudne tematy, należą jej się brawa za odwagę, sama niestety nie miałam okazji zapoznać się z jej twórczością nad czym bardzo ubolewam
OdpowiedzUsuńZachęcam! Możesz zacząć od jednego z najbardziej znanych tytułów - "Bez mojej zgody" albo postawić np. na "Kruchą jak lód" czy właśnie "To, co zostało".
Usuńjak na razie czytałam tylko jedna powieść tej autorki i podobała mi się, myślę, ze tę mimo małych braków także bym przeczytała;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)