Consilia Maria Lakotta - Madeleine

21.09.2014


Consilia Maria LakottaMadeleine, tłum. Jacek Jurczyński, Wydawnictwo M, 2014, 260 stron.

Moje ostatnie spotkanie z prozą C. M. Lakotty w postaci „Nocnej rozmowy” nie obyło się bez drobnych zgrzytów, ale jednak sprawiło, że z ciekawością sięgnęłam po kolejną książkę tej autorki. W „Madeleine” zainteresował mnie opis fabuły, (nie polecam czytania w całości ze względu na to, że zdradza zdecydowanie zbyt wiele) sugerujący historię nie tylko pełną miłości, ale również intryg i błędnych wyborów, które potrafią zepchnąć życie na zupełnie niespodziewane tory.

Madeleine i Helier obdarzyli się uczuciem, które zdawałoby się zdolne będzie przetrwać wszystko. Zapatrzeni w siebie planowali wspólną przyszłość przepełnioną szczęściem, wzajemnym zaufaniem, wiernością i przede wszystkim niegasnącą miłością. To wszystko naprawdę miało szansę się spełnić… do czasu aż na horyzoncie pojawiła się Yvonne, dziewczyna o której bez przeszkód można powiedzieć, że miała diabła za skórą. Rudowłosa piękność, której urok robił wrażenie niemal na wszystkich, pozwalając jej zdobywać bez problemu to, co chciała, zawiódł w przypadku Heliera. Yvonne nie zamierzała jednak bezczynie patrzeć na bijące w oczy szczęście kuzynki i przyszłego lekarza – postanowiła zrobić absolutnie wszystko, aby rozdzielić tych dwoje i zdobyć mężczyznę dla siebie.

Sama historia niestety jest w dużym stopniu banalna i to główny zarzut, który względem tej książki muszę poczynić. Z reguły nie przepadam za powtarzalnymi schematami, ale w przypadku „Madeleine” jest kilka elementów, które zdecydowanie ratują całą powieść od pogrążenia się w  utartych ścieżkach fabuły. W tej historii można się po prostu zaczytać i ta łatwość z jaką po niedługim czasie wchodzi się w stworzone przez autorkę wydarzenia (czego przy „Nocnej rozmowie” trochę mi brakowało) sprawia, że lektura była naprawdę przyjemna.

Odrobinę na początku przeszkadzała mi przesadna, w moim odczuciu, ckliwość w relacji Heliera i Madeleine – miałam wrażenie, że tej słodyczy jest za dużo. Równowagę w tym przypadku trochę przywróciło stosunkowo rozsądne podejście młodych do przyszłości – wiedzieli, że najpierw czeka ich kilka przeszkód do pokonania, studia do skończenia, a dopiero później wspólne życie jakiego pragnęli. Tych dwoje nie zyskało w pełni mojej sympatii, ale o tym akurat przesądziły ich decyzje, które dla mnie były trudne do zrozumienia. Targające nimi emocje autorka pokazała jednak bardzo zręcznie i pod tym względem nie mam się do czego przyczepić.

Zdecydowanie największe wrażenie zrobiła na mnie postać Yvonne – czarny charakter całej historii skryty pod talentem owijania sobie innych wokół palca. W swoich poczynaniach dała się poznać jako kobieta bezwzględna. Uważam że C. M. Lakotta świetnie wykreowała tę bohaterkę powieści, dając tym samym czytelnikowi szansę zbudowania sobie w głowie bardzo realnego jej obrazu.

Madeleine” jest powieścią odrobinę baśniową – trudno określić czas akcji, bohaterowie są w większości albo dobrzy albo źli, a fabuła i zakończenie dodatkowo okazują się dosyć typowe. Mimo wszystko miło spędziłam czas przy tej książce, chociaż raczej nie zaczytuje się w takich romansowych historiach. Dla mnie zresztą nie była to do końca opowieść o sile miłości, ale raczej o tym, jak łatwo nie tylko przez intrygi, ale i niepotrzebną dumę i podporządkowywanie swoich decyzji konwenansom, można stracić coś naprawdę ważnego.


  Garść cytatów:

Najwidoczniej na świecie można spotkać tak skomplikowane drogi serc, że poślubia się kogoś z zemsty, zamiast z miłości”. (s. 58)


Los raz popycha, raz szturcha człowieka i nie pyta, czy rozdziera sobie przy tym kolana, czy serce, jeśli właśnie leży w błocie”. (s. 156)

-------------
Za książkę dziękuję Wydawnictwu M.

Zobacz również

18 komentarze

  1. Chyba jednak nie chcę poznać tej książki, jakoś mnie nie przekonuje fabuła oraz banalność wydarzeń, choć jednocześnie baśniowy element i niedopowiedzenia kuszą. No nie wiem... A jest jakaś książka, do której można Madelaine porównać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że nie czytuję zbyt często romansów więc trudno mi teraz odnaleźć w głowie jakiś podobny tytuł :)

      Sama fabuła jest typowa pod tym względem, że mamy dwoje zakochanych ludzi, których rozdzielają okoliczności i ktoś trzeci. Banalnie, ale jednak dosyć miło spędziłam czas na lekturze :)

      "Madeleine" sprawdzi się jeżeli będziesz szukała czegoś niewymagającego :)

      Usuń
  2. Czasem jest tak, że wszystko wydaje się być stereotypowe, a jednak się nam podoba :) Mam tak z niektórymi książkami i trudno mi je potem ocenić, bo przemawiają przeze mnie jakieś ukryte pokłady emocji, które akurat przy danej pozycji wychodzą na jaw. Nie napiszę, że sięgnę po tę książkę, ale rozumiem to, że mogła Ci się po prostu spodobać mimo wad ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachwytów nie było, ale czytało się stosunkowo dobrze :)

      Usuń
  3. Bohaterowie czarno-biali, zakończenie dość typowe... hmm chyba nie jestem do końca przekonana by czytać tę książkę. A jeszcze jakiś czas temu czytałam naprawdę pozytywną opinię tej książki i byłam tak zachęcona, że zapamiętałam okładkę! :) No widzisz. Dobrze, że odwiedziłam do Ciebie. Odpuszczę sobie tę lekturę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty możesz odebrać ją inaczej :) Mnie nie zachwyciła, ale też nie uważam by była zła, ma swoje plusy :)

      Usuń
  4. Masz rację, ,,Madeleine" to prosta, banalna historyjka do przeczytania w jeden wieczór. Mimo to, spodobała mi się. Świetnie się przy niej bawiłam, choć chwilami relacja Heliera i tytułowej bohaterki była dość irytująca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Relacja owszem, szczególnie na początku, ale i podejmowane decyzje - chciałoby się czasami nimi potrząsnąć.

      Usuń
    2. Ivonne zrobiła to za nas ;)

      Usuń
  5. Tak czy owak myślę, że książka warta jest przeczytania. Na aktualnym rynku księgarskim nowych pomysłów jakby brakuje, także często trzeba swój czytelniczy apetyt zaspokoić czymś przewidywalnym, ale i niebanalnym. Dzięki za recenzję.
    Ania Nogaj
    Po przecinku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę,że "Madeleine" może zaspokoić apetyt na niewymagającą lekturę, dla lubiących romansowe historie :)

      Usuń
  6. Przeczytałam już dwie książki autorki, a tę mam w planach. Jej proza mnie urzekła.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wciąż waham się nad przeczytaniem którejś z książek autorki, ale ciągle brakuje mi czasu i zdecydowania. Opinie, które czytam na jej temat, nigdy nie są całkowicie pozytywne, zawsze jest jakieś "ale". Nie wiem, czy w tym momencie szukam kolejnej prostej opowieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie zwykle jest tak, że znajduje jakieś 'ale' w większości książek :) Tak czy inaczej jeśli szukasz czegoś bardziej niecodziennego to w "Madeleine" mogłabyś tego nie znaleźć :)

      Usuń
  8. Proza tej autorki jest dla mnie zagadką. Nie czytałam jeszcze nic. Może przy najbliższej okazji sięgnę po jakąś jej książkę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Też nie sięgam często po tego rodzaju historie. I również może mi przeszkadzać ten początkowy cukierkowy nastrój;) Ale mimo wszystko od czasu do czasu mam ochotę na takie powieści, a "Madeleine" już czeka na półce, więc myślę że w końcu zdecyduję się na lekturę;)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy