Ksawery De Montepin - Kwiaciarka (cz. 2)
14.08.2014
Ksawery De Montepin, Kwiaciarka (cz. 2), Damidos, 2012, 573 strony.
Po
lekturze pierwszej części „Kwiaciarki” twierdziłam, że chociaż jako całość
powieść prezentowała się barwnie, a bohaterowie zostali sprawnie sportretowani,
to jednak do poznania ich dalszych losów nie ciągnie mnie jakoś specjalnie. I
rzeczywiście minęło trochę czasu zanim zdecydowałam się powrócić do
XIX-wiecznego Paryża ukazanego przez Ksawerego De Montepina, ale nie żałuję, że
wreszcie się na to zdecydowałam.
Obawiałam
się, że po takim czasie nie będę pamiętała szczegółów fabuły niezbędnych do
swobodnego poruszania się po stworzonej przez pisarza historii. Ku mojemu
zdziwieniu, mimo że poprzednia część nie wywarła na mnie jakiegoś ogromnego
wrażenia, to zupełnie nie miałam problemu na przykład z imionami poszczególnych
postaci, a po niespełna trzydziestu-czterdziestu stronach wszystkie elementy
opowieści odkryte we wcześniejszym tomie wskoczyły na swoje miejsce. Widać
sprawdza się czasem twierdzenie mojej nauczycielki matematyki z czasów liceum,
że wystarczy otworzyć w głowie odpowiednią szufladę, by wrócić pamięcią do
potrzebnych informacji. Dzięki temu moja przygoda z „Kwiaciarką” mogła potoczyć
się dalej.
Paweł
Giret, który cudem umknął z objęć śmierci, ale uznany został za zmarłego,
przypadkiem trafia pod dach hrabiego de Lussana. Od tej pory ich losy połączone
zostaną wspólnymi celami - odnalezieniem
Magdaleny i Gabrieli Bernard oraz oczyszczeniem dobrego imienia straconego jako
zbrodniarza Jana Remy oraz skazanego Pawła. Prawdziwi zabójcy Jerzego de
Lagarde – jego żona Marcela i jej kochanek Filip de Kerven – dalej będą czuli
się bezkarni, a hrabina zechce zapewnić sobie i córce majątek
pozwalający na wystawne życie do jakiego była przyzwyczajona. Kobieta zrobi
absolutnie wszystko, aby dopiąć swego, nie biorąc pod uwagę możliwości porażki.
Dopiero
w drugiej części poznajemy znaczenie lepiej tytułową kwiaciarkę - Gabrielę,
która zacznie odgrywać jedną z pierwszoplanowych ról. Po straceniu na szafocie ojca, Jana
Remy, dziewczyna staje się córką zbrodniarza, a chociaż wraz z matką nigdy nie
zwątpiła w jego niewinność, to dla otoczenia jest od tej pory kimś, z kim nie wypada
przebywać i kogo można potępiać. To sprawia, że kobiety muszą opuścić
dawne miejsce zamieszkania i pod panieńskim nazwiskiem Magdaleny próbują zacząć
nowe życie. Gabriela podejmuje się pracy przechodniej kwiaciarki wędrującej z wózkiem pełnym kwiatów. Na jej drodze stanie pewien młodzieniec, ale
miłość od pierwszego wejrzenia napotka wiele przeszkód – jedną z nich będzie
Marcela de Lagarde. Ważna rolę w całej historii odegrają również Wiewiórka i
Wielki Dzieciak, dla których złodziejstwo to praca jak każda inna, a chociaż ich
serca nie są zupełnie zepsute, to jednak widok pieniędzy może nie raz i nie dwa
przytłumić głos sumienia.
Ksawery
De Montepin po raz kolejny zabrał mnie do realiów, których był naocznym
świadkiem – XIX-wiecznego Paryża, gdzie podziały i konwenanse były znacznie
ważniejsze niż uczciwość, miłość i prawda. Bardzo łatwo wykluczano kogoś, tylko
ze względu na niższy status społeczny lub w imię własnych interesów. Królowała
hipokryzja, a jej przejawy wiele razy odnajdujemy w „Kwiaciarce”. Na szczęście
znajdą się ludzie dla których w życiu liczy się coś więcej niż poczucie
wyższości i pieniądze – to oni stanowią prawdziwą wartość tamtych czasów i to z
nimi czytelnik może się zżyć w czasie lektury.
Atut
powieści stanowi niewątpliwie język, dzięki któremu z łatwością wczujemy się w
klimat przeszłych czasów. Ich specyfika przejawia się zresztą także w
charakterach bohaterów – większość z nich jest niezwykle emocjonalna, a ich
reakcje bardzo gwałtowne. Nie brakuje pełnej pasji miłości czy nienawiści, a
poszczególne uczucia są wyrażane często z pewnego rodzaju uniesieniem.
Powściągliwość staje się swego rodzaju maską pod którą rozgrywa się
nieokiełznana walka emocji. Osoby mające w sercu dobro potrafią je rozpoznać u innych, a trudom codziennego życia towarzyszy wiara, że w każdej sytuacji można odnaleźć szczęście. Czasami tylko ma się wrażenie, że te czy inne
zachowania bohaterów są nieco przerysowane lub zbyt wiele pojawia się
przypadków, ale wydaje mi się, że wynika to raczej z faktu, iż powieść jest
wyrazem czasów w jakich powstała, a nie prób autora, by cokolwiek na siłę
wyolbrzymiać.
„Kwiaciarka”
to wciągająca powieść, która pozwala spojrzeć szerzej na XIX-wieczny Paryż,
okolice i mieszkających tam ludzi. Nie była to dla mnie historia z rodzaju
tych, od których zupełnie nie można się oderwać – odkładając książkę na bok nie czułam
niedającej się opanować potrzeby natychmiastowego powrotu do losów bohaterów. Gdy
jednak zaczynałam czytać dalej, dosyć łatwo było mi ponownie zatopić się w biegnącą
nieustanie do przodu akcję. Myślę też,
że znając już odrobinę pióro autora, na pewne elementy, które przy pierwszym spotkaniu bardziej mi przeszkadzały spojrzałam trochę bardziej przychylnie. Dla
lubiących XIX-wieczny klimat, intrygi i wyrazistych bohaterów – „Kwiaciarka” będzie
łakomym kąskiem. Dla mnie było to udane spotkanie z kawałkiem ciekawej historii
i pisarzem potrafiącym sprawnie oddać realia czasów, w których żył.
„(…) istnieją ludzie,
którzy pomimo przeszkód w spełnieniu swych życzeń i pragnień walczą zajadle (…)
i nie zaprzestają walki dopóki nie legną zgnieceni”. (s. 170)
„Ich dostojność pieniądze zawsze biorą górę
nad jej wysokością miłością”. (s. 264)
„Marcela bez skrupułów obrzuci błotem biedną
niewinną dziewczynę. Będzie to zbrodnia. Ale co ją może obchodzić jedna
zbrodnia więcej? Przyzwyczaiła się do tego”. (s. 310)
„Gdy nadarza się sposobność, że ludzie zdradzają się ze swoimi zwierzęcymi
instynktami, oczom obecnych ukazuje się wówczas brzydki widok”. (s. 461)
Kwiaciarka (cz. 1) | Kwiaciarka
(cz. 2)
13 komentarze
Przyznam szczerze, że zaintrygowała mnie już okładka i tytuł. A Twoja recenzja spowodowała, że mam jeszcze większy apetyt na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że udało mi się zaostrzyć ten apetyt :)
UsuńJedno jest pewne - okładka jest piękna. Może uda mi się przeczytać obydwie części.
OdpowiedzUsuńNie znam tego cyklu, ale zapowiada się ciekawie. Tylko ta liczba stron...
OdpowiedzUsuńPS. zapraszam Cię do wyzwania:
Usuńhttp://lustro-rzeczywistosci.blogspot.com/2014/08/wyzwanie-czytelnicze.html
Powieść się nie dłuży, więc nie ma co się liczby stron obawiać :)
UsuńSama nie wiem, ale po prostu nie jestem jakoś do niej przekonana. Zresztą, nigdy nie odnajdywałam sie w takich klimatach, więc ostatecznie stwierdzam, że nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o wiek XIX i Paryż, szalenie bym chciała przeczytać "Wszystko dla Pań" Zoli. Wszystko przez ten serial BBC...;)
OdpowiedzUsuńNie w temacie jestem, z serialami nie bardzo mi po drodze :)
UsuńJakoś nie mam ochoty na taką książkę - dość przeciętna...
OdpowiedzUsuńXIX wieczny Paryż brzmi kusząco! Chętnie przeczytałabym pierwszą część :)
OdpowiedzUsuńDo XIX-wiecznego Paryża chętnie bym się przeniosła. Choćby i za sprawą tej książki.
OdpowiedzUsuńKsawery De Montepin naprawdę sprawnie przelał na papier klimat Paryża i okolic - warto więc przeczytać :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)