Les Brown - Live your dreams. Urzeczywistniaj swoje marzenia
13.07.2014
Les Brown, Urzeczywistniaj swoje marzenia [Live
your dreams], tłum. Anna Winiarczyk, Złote Myśli, 2013, 368
stron.
Ze sporą rezerwą podchodzę do różnego
rodzaju poradników oferujących czytelnikowi rozwiązania idealne, których
zastosowanie ma sprawić, że nasze życie zmieni się na lepsze. Najczęściej tego
typu publikacje wydają mi się po prostu wtórne i prezentujące prawdy nad wyraz
banalne, choć czasami opakowane w pseudomądre stwierdzenia. Oczywiście zdarza
się i tak, że przeczytanie o czymś, co z pozoru już wiemy, otwiera nam oczy, ponieważ
ktoś zaprezentował to w taki sposób, że zaczęliśmy rozumieć przydatność tych
czy innych rozwiązań. Książka autorstwa Lesa Browna leżała na mojej półce od
grudnia zeszłego roku i szczerze mówiąc brakowało mi zapału, żeby się za nią
zabrać. Ostatnio jednak trochę bardziej niż zwykle zastanawiam się nad
kształtem swojej przyszłości i pomyślałam, że jeśli mam pod ręką coś, co może mi
pokazać jedną z możliwych dróg, to warto się z tym zapoznać.
Les Brown pozornie nie miał łatwego startu w życiu. Nie
znał swoich biologicznych rodziców i wychowywał się wraz z bratem w biednej
dzielnicy, gdzie perspektywy osiągnięcia sukcesu zdawały się niewielkie. W
szkole zaszufladkowano go jako dziecko „opóźnione umysłowo” i niejednokrotnie słyszał, że do niczego nie dojdzie. Z drugiej jednak strony jego adopcyjna mama
zawsze w niego wierzyła, budując w nim poczucie, że stać go na więcej i
wspierając w dążeniu do celu. Potrafiła nie tylko obudzić w nim potrzebę
spełniania marzeń, ale też pokazała mu, że troska o drugą osobę czasami
oznacza mówienie wprost, gdy ta zbacza z obranej ścieżki. Była dla niego wzorem
i podporą, a na swojej życiowej drodze spotkał także innych ludzi od których
mógł się wiele nauczyć. Les niejednokrotnie potykał się o życiowe przeszkody,
ale zawsze wstawał, bo wierzył, że może osiągnąć coś wielkiego. Nie zawsze postępował słusznie, ale każdy błąd stanowił naukę na przyszłość.
Podobało mi się, że autor nie stworzył typowego poradnika, w którym jedynie mówi czytelnikowi co ten powinien lub nie powinien robić. Owszem, znajdziemy tutaj elementy typowe dla tego rodzaju książek, czyli chociażby wypunktowane wskazówki czy bezpośrednie zwroty mówiące jakie kroki powinniśmy podjąć, ale przeplata się to z życiowymi doświadczeniami Lesa Browna i dzięki temu zyskuje trochę mniej autorytatywny charakter. Poprzez odkrywanie siebie i historii ze swojego dzieciństwa czy dorosłego życia, autor pozwala się nam lepiej poznać podłoże na którym prezentowane rozwiązania powstały. Nie są to więc oderwane od rzeczywistości nakazy i zakazy i dzięki temu lepiej możemy je zrozumieć.
Mój wewnętrzny krytyk nie mógł jednak
przymknąć oczu na kilka elementów tej publikacji, które mnie nie do końca
przekonały. Właściwie od początku miałam trochę wrażenie (które zresztą
towarzyszy mi przy wielu poradnikach), że Les Brown „wyważa otwarte drzwi” to
znaczy podejmuje się tematyki o której wiele już napisano i przez to trudno o
wymyślenie czegoś nowego, dającego nam poczucie, że odkrywamy zupełnie nieznane
nam zagadnienia. Trudno ustrzec się w takim przypadku od stosunkowo banalnych
twierdzeń („Wcielaj swoje marzenia w
życie”, „Cały czas się wspinaj”, „Znaj swoją wartość”, „Bądź pozytywnie naładowany” itd.) i
zaprezentować coś, czego czytelnik nie wiedziałby już wcześniej. Nie jest to
równoznaczne z tym, że takie publikacje nie są potrzebne – jeżeli ktoś pozornie
znane wszystkim prawdy potrafi przekuć w coś naprawdę motywującego, to taka
publikacja ma dużą wartość. Pytanie czy autorowi „Live your dreams” ta niełatwa
sztuka się udała.
Książka podzielona została na dziesięć głównych
działów, w ramach których dowiemy się między innymi jak ważne jest odrzucenie
obciążającego bagażu przeszłości, ustalenie tego, czego naprawdę chcemy w życiu, wiara w to, że w każdym z nas drzemią liczne talenty i potencjał, który
powinniśmy wykorzystać, dlaczego boimy się nie tylko porażki, ale i sukcesu czy
jak wiele możemy zmienić jeśli autentycznie się zaangażujemy. Wprawdzie to
jedynie pewien wycinek zagadnień, które podejmuje autor, ale pewnie pomyśleliście,
że nie brzmi to wszystko specjalnie oryginalnie, prawda? Warto jednak zadać
sobie pytanie czy skoro zdajemy sobie sprawę z większości poruszanych kwestii,
to jak ta wiedza przekłada się na naszą codzienność. Przestając na chwilę
skupiać się na tym, że ta czy inna myśl jest w pewnym stopniu oczywista,
zaczynamy zastanawiać się jak to ma się do naszego życia. Może się okazać, że
częściej bezmyślnie dryfujemy przez kolejne dni niż trzymamy je mocno w garści, a
nawet jeżeli mamy w głowie konkretne marzenia, to z różnych powodów nie robimy
nic, aby je realizować. Zawsze znajdzie się jakieś „ale”, które nas ogranicza.
Les Brown zmusza czytelnika do refleksji
nad samym sobą, a nawet idzie o krok dalej – na końcu książki zamieszczony
został plan działania, który zawiera ćwiczenia, najczęściej w formie pytań, do każdego
z poruszonych wcześniej działów. Jeżeli pokusimy się przynajmniej o próbę
znalezienia na nie odpowiedzi, może się okazać, że z wielu rzeczy nie zdawaliśmy
sobie sprawy lub nie poświęcaliśmy im zbyt wiele uwagi.
„Live your dreams” nie jest pozbawione wad
i początkowo wydawało mi się nawet, że lektura tej pozycji
niewiele wniesie do mojego życia. Autor chwilami powtarza niektóre motywy, na
przykład wracając myślami do jakiegoś wydarzenia pisze o nim
tak, jakby wcześniej o tym nie wspominał. Poza tym wychwyciłam trochę
sprzeczności, chociażby to, że w kontekście określania naszego celu powinniśmy
się zastanowić jak rzeczy, które lubimy robić, możemy przekuć na zajęcie
przynoszące nam konkretne zyski, a chwilę później dowiadujemy się, że nie należy
myśleć o materialnych korzyściach. Takich nieścisłości zdarzyło się kilka, a że
mam tendencje do czepiania się szczegółów to nie mogłam ich nie zauważyć.
Podobało mi się natomiast odwoływanie się do cytatów znanych ludzi, które nie
tylko stanowią urozmaicenie publikacji, ale działają motywująco na czytelnika.
Książka Lesa Browna nie stanowi jakiejś
cudownej pigułki, które przyjęcie nagle odmieni nasze życie i sprawi, że
wszystko stanie się proste i nieskomplikowane. Życie takie nie jest i nie
zmieni tego żaden poradnik. A jednak chociaż było w „Live your dreams” sporo
rzeczy, które nie w pełni mnie przekonały, to uważam, że lektura nie była
stratą czasu. Autorowi udało się sprawić, że nad kilkoma sprawami zaczęłam się
zastanawiać i tylko ode mnie zależy, na ile trwała będzie ta refleksja i jakie
przyniesie efekty.
„Przychodzi w życiu czas, kiedy należy
porzucić wszelki obciążający bagaż, aby móc walczyć o siebie samego i swoje
marzenia.” (s. 13)
„Jedyną osobą, która powstrzymuje cię przed
spełnieniem marzeń, jesteś ty sam.” (s. 96)
„Niepokojące jest, że młodzi ludzie
spędzają szkolne lata na studiowaniu życiorysów innych, mając jednocześnie
blade pojęcie o tym, kim są oni sami.” (s. 111)
„Często zachowujemy się tak, jakbyśmy
spodziewali się, że nasze życie będzie zawsze składać się z przyjemności.
Ktokolwiek utwierdził nas w tym przekonaniu, z pewnością kłamał.” (s. 269)
9 komentarze
Nie, to nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńRozumiem, nie namawiam w takim razie :)
UsuńLubię czytać poradniki, ale do każdego podchodzę z rezerwą. Na ten temat pisano już wiele, jak słusznie zauważyłaś, więc nie wiem, czy wniósł by do mojego życia coś nowego.
OdpowiedzUsuńMógłby się sprawdzić jako impuls do głębszego zastanowienia się nad sobą i swoją przyszłością - w moim przypadku taką rolę spełnił :)
UsuńJuż od patrzenia na tego człowieka humor się poprawia ;)
OdpowiedzUsuńAż się człowiek od razu uśmiecha, prawda? :) Przynajmniej ja tak mam :))
UsuńU Ciebie Live Your Dreams - u mnie 6 filarów poczucia własnej wartości :)
OdpowiedzUsuńPoradników nie czytam z reguły, nie widzę takiej potrzeby, więc i tym razem się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że mimo wszystko, nawet tytuły rozdziałów są wtórne :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)