Michael H. Brown - Po drugiej stronie
1.12.2013
Michael H. Brown, Po drugiej stronie [The Other Side]. tłum. Mariusz Szerocki, Wydawnictwo M, 2013, 256 stron.
W literaturze spotykamy się z bardzo różnym traktowaniem zaświatów – jedne
opowieści przerażają swoją grozą albo wręcz negują istnienie czegokolwiek
poza doczesnością, inne dają nadzieję i pociechę, prezentując różne wizje życia po życiu. Po raz ostatni w te rejony ludzkiego
postrzegania wybrałam się przy okazji czytania książki C. S. Lewisa „Podział ostateczny” i chociaż nie była
to lektura łatwa, to w jakimś sensie pozwoliła mi nieco bardziej otworzyć się
na tę tematykę. Trzeba zauważyć, że w przypadku książki Michaela H. Browna o
której będzie dziś mowa, to, co spotyka nas po śmierci jest bardzo ściśle
związane z życiem – pozycja „Po drugiej stronie” traktuje bowiem o przypadkach
śmierci klinicznej, a ta ma być możliwością zajrzenia tam, gdzie normalnie
spojrzeć nie jest nam dane i po powrocie do ciała opowiedzenia o swoich
doświadczeniach.
W chwili gdy tracimy oddech, a rytm serca
ustaje, dzieje się coś, co trudno ogarnąć rozumem i w co być może niektórym trudno
uwierzyć – dowiadujemy się, że po śmierci czeka na nas coś więcej, że nie jest
ona murem o który się rozbijamy, a bramą przez którą możemy przejść. A przynajmniej
tak twierdzą osoby, które przeżyły śmierć kliniczną i zobaczyły to, co jest po
drugiej stronie. Ich świadectwa stanowią bazę na której opiera się cała
książka, ale z drugiej strony nie są to całościowe obrazy zaprezentowane od
początku do końca. To raczej wybrane kawałki opowieści, które przeplatają się z
refleksjami autora. I w tym kontekście muszę przyznać, że spodziewałam się poniekąd
czegoś innego. Nie można odmówić Brownowi gruntownego zapoznania z tematem i
odpowiednio selektywnego doboru materiałów, ale jednak nastawiłam się na
bardziej pełne świadectwa poszczególnych osób, które zostałyby zaprezentowane w
szerszym wymiarze (o pełnym raczej nie może być tu mowy, tym bardziej, że
niektóre z nich były podstawą całych książek). Niemniej jednak chociaż forma
tej publikacji była nieco inna niż przypuszczałam, to po lekkim
przewartościowaniu swoich oczekiwań mogłam spojrzeć na nią na nowo, a to, co w
niej odnalazłam jest połączeniem mniej i bardziej udanych elementów.
Jeżeli spodziewacie się niepodważalnych
dowodów na prawdziwość obrazów widzianych w czasie śmierci klinicznej, na niedające
się zanegować tezy – ta publikacja nie jest tym, czego szukacie. Nie dlatego,
że autor nie potrafi przekonywać do swoich racji czy przedstawić ich w
wiarygodny sposób, ale dlatego, że tak naprawdę udowadnianie na siłę, że Bóg
istnieje, a po śmierci czeka nas coś więcej, nie jest (mimo twierdzenia na
okładce) jego celem. Oczywiście na przykład świadectwo osoby niewidomej, która
potrafiła po odzyskaniu czynności życiowych i świadomości ze szczegółami opisać
stroje personelu medycznego może stanowić jakąś formę argumentu, ale z drugiej
strony przecież nadal jest to dla nas jedynie świadectwo kogoś, kogo nie znamy,
z kim nie rozmawialiśmy i samo w sobie albo nas przekonuje albo nie. Zresztą
sam Brown słusznie zauważa na samym początku, że doświadczenia różnych ludzi i
ich opowieści po przeżyciu śmierci klinicznej są z natury rzeczy subiektywne i
jako takie nie mogą podlegać weryfikacji na gruncie chociażby naukowym. I mimo że takie próby podejmowano, wyniki jednak wciąż pozostają niejednoznaczne i
różnie interpretowane – dla jednych takie wizje będą efektem działania środków
farmakologicznych, dla innych dowodem na to, że po drugiej stronie istnieje
życie wieczne. Niezależnie od tego czy zaliczacie się do jednej czy drugiej
grupy – „Po drugiej stronie” zawiera w sobie coś więcej niż refleksje stricte
religijne (choć stanowią one główną oś rozważań) – to pozycja, w której mądrych
i pokrzepiających myśli jest naprawdę dużo. A z takich może skorzystać każdy.
Mam zresztą wrażenie, że świat byłby wówczas znacznie lepszym miejscem.
Brown oczywiście pisze o najwyższej wartości jaką stanowi miłość, ale to
w kontekście charakteru jaki ma książka nie dziwi. Podkreśla jednak jeszcze
jedną bardzo ważną rzecz – znaczenie drobnych gestów, które z pozoru mogą się
wydawać mało ważne, ale jeśli zrodzone zostały nie z egoizmu, a z bezinteresownej
potrzeby – mają ogromną wartość. Zwykły uśmiech, pomocna dłoń czy otwartość na
innych w chwilach gdy najbardziej tego potrzebują – to tak niewiele nas
kosztuje, a może sprawić, że czyjś dzień nabierze zupełnie innego wymiaru. W
tym miejscu można by stwierdzić, że to przecież takie banalne i mało
nowatorskie, ale nawet jeśli tak to odbierzemy, to jest to świetna okazja do
refleksji nad tym jak (nie)często my sami zdobywamy się na takie małe-wielkie
gesty i ile z siebie dajemy innym, nie oczekując w zamian korzyści.
„Po drugiej stronie” mimo wszystko nie jest
publikacją wolną od wad. Od początku za plus uznałam zapewnienie, że książka
zawiera opowieści ludzi prezentujących różne wyznania, a nawet agnostyków czy ateistów
i rzeczywiście ten stan rzeczy znalazł potwierdzenie w treści książki (wprawdzie
w odrobinę mniejszym zakresie niż bym chciała, ale jednak). Nietrudno jednakże zauważyć,
że chociaż, jak twierdzi autor, przywołując znane twierdzenie – Do Boga
prowadzi wiele dróg – katolicyzm uznaje Brown za najlepszą z nich. Na szczęście
nie przybiera to formy nachalnej manifestacji wyższości jednego wyznania nad
innym i nie staje się w żadnym stopniu wyznacznikiem wartości danego człowieka.
Zresztą samą wiarę autor postrzega jako coś więcej niż bezmyślne powtarzanie
utartych rytuałów i formułek, a z takim
podejściem sama się utożsamiam.
Nieco mniej zrozumienia mam dla innego
faktu – mianowicie powtarzania tych samych myśli, a nawet części przytaczanych
opowieści. Chwilami sprawiało to wrażenie zupełnie niepotrzebnego rozciągania
całości i wałkowania po raz kolejny tego samego zagadnienia. Dodatkowo,
szczególnie w początkowej części książki, irytowały mnie bardzo ogólnikowe
określenia autorów niektórych świadectw, np. „ktoś, kto to przeżył”, „pewien
katolik”, „pewien badacz” itp. – od pozycji, która ma tak bogate podłoże
bibliograficzne (autor przytacza dużą ilość publikacji z których korzystał i
autorskich opowieści na temat śmierci klinicznej) spodziewałabym się jednak
konsekwentnego opierania się na świadectwach konkretnych osób, których imię i
nazwisko możemy poznać. Niestety, w niektórych przypadkach musimy się zadowolić
takimi nieścisłymi określeniami.
Niewątpliwie jako całość książka M.H.
Browna stanowi bogate źródło nie tylko informacji na temat wizji zaświatów jaka
wyłania się z opowieści osób, które doświadczyły śmierci klinicznej, ale
również refleksji nad ludzkim życiem i nierozerwalnie z nim związaną śmiercią. Może
stanowić pokrzepienie w chwilach zwątpienia, drogowskaz w codzienności lub
zwyczajną ciekawostkę dla tych, którym poruszany przez nią temat wydaje się
intrygujący. Jest z pewnością pozycją wartościową, która, co muszę zaznaczyć, obok tych
zasługujących na uznanie elementów, zawiera takie, które podobały mi się
znaczne mniej. Koniec końców pozwoliła mi jednak nad pewnymi sprawami się
zastanowić, a biorąc pod uwagę, że w codziennym zabieganiu niewielu z nas ma
czas na takie refleksje, ta książka była do tego doskonałą okazją.
„Uśmiech
darowany innym jest echem blasku niebiańskiego słońca.” (s. 207)
„Światłość
odparła, że to, co uważamy za modlitwę, bardziej wygląda na wieczne użalanie się
nad sobą albo na nieustanne przejednywanie Boga, by odstąpił od gniewnego
odwetu za słabość, której i tak za chwilę znowu ulegniemy.” (s. 209)
„W
życiu naprawdę liczy się pomocna dłoń, którą podamy innym.” (s. 239)
----------
Za książkę dziękuję Wydawnictwu M
9 komentarze
Hmm, chyba jednak sobie ją odpuszczę.
OdpowiedzUsuńRozumiem ;) Nie jest to pozycja, która zainteresuje każdego - zresztą z większością książek tak jest :)
Usuńosobiście takie "historie" o powrocie z zaświatów i śmierci klinicznej w ogóle mnie nie interesują i jakoś nie mogę o nich czytać...sama nie wiem czemu, ale recenzja jak najbardziej zacna;))
OdpowiedzUsuńJasne, jeśli ta tematyka Cię nie interesuję to nie ma co czytać na siłę :)
UsuńLektura może okazać się jak dla mnie ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa jest zdecydowanie, mimo pewnych mankamentów :)
UsuńWiem komu polecić :)
OdpowiedzUsuńSuper! :)
UsuńMam książkę o bardzo podobnej tematyce, więc nie będę już kupować kolejnej.
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)