Dennis Lehane - Nocne życie
22.12.2013
Pamiętam Joego z „Miasta niepokoju” – nastoletniego chłopca,
który już wówczas wykazywał pewną krnąbrność charakteru i nie był bezwarunkowo
podporządkowany zasadniczemu ojcu pełniącemu funkcję kapitana policji. W „Nocnym życiu” stał się jednak mężczyzną
nie tylko zbuntowanym, ale też mającym zupełnie inny pomysł na życie niż można by
oczekiwać po osobie z tak zwanego dobrego domu. Nieważne, że była to raczej
fasada rodzinnej sielanki, której fundamenty zaczęły się chwiać dużo wcześniej –
dla świata zewnętrznego obrazek pozostawał ten sam. Thomas Coughlin nie mógł
jednak dłużej udawać, że jego najmłodszy syn przestrzega norm powszechnie obowiązujących
mieszkańców Bostonu – Joe stał się bowiem człowiekiem „wyjętym spod prawa”, obracającym się w towarzystwie ludzi,
których trudno uznać za wzór uczciwości. Sam zresztą również od nich nie
odstawał, angażując się w działalność, którą z powodzeniem można określić jako „gangsterską”.
Druga połowa lat 20. i lata
30. XX wieku w Stanach Zjednoczonych to okres
rozkwitu działalności takich ludzi jak Joe – prohibicja wymusiła nielegalną
produkcję alkoholu, a na porządku dziennym stało się tworzenie zakamuflowanych
gorzelni i kasyn. Pieniądze płynęły strumieniami do kieszeni tych, którzy
potrafili wykorzystać ludzkie słabości i dawali mieszkańcom amerykańskich miast
to, co było oficjalnie niedostępne. Władza natomiast spoczywała w rękach
najbardziej obrotnych gangsterów mających wpływy w niezliczonej ilości miejsc –
z policją włącznie. Ciągłe zyski, życie na krawędzi i zgodnie z zasadami, które
można samodzielnie ustalać – to kusząca perspektywa, której Joe w pełni uległ. Ten
świat nie zna jednak litości i wykorzysta każde potknięcie, a cena jaką
przyjdzie za nie zapłacić może być
bardzo wysoka.
Jeszcze niedawno
powiedziałabym pewnie, że takie gangsterskie klimaty to niekoniecznie moja
bajka, ale poprzednie książki Lehane’a sprawiły, że nie mogłam sobie odmówić
przeczytania „Nocnego życia” i zobaczenia
czy uda mu się po raz kolejny porwać mnie w wir intrygujących zdarzeń, świetnie
sportretowanych bohaterów i genialnie stworzonego tła. Po fantastycznym „Mieście niepokoju” (którego lektura nie
jest jednak niezbędna by sięgnąć po „Nocne
życie”) spodziewałam się kolejnego dzieła, które zachwyci i na długo zapadnie mi w pamięć. Tym
razem jednak był to nieco mniej spektakularny zawrót głowy, a serce
przyspieszało mi odrobinę mniej razy niż w przypadku poprzedniego spotkania z
piórem autora. Nadal jestem jednak pod wrażeniem umiejętności Lehane’a do
zamykania na kartach książki autentycznego i klimatycznego wycinka przeszłych
czasów i dawania życia bohaterom takim jak Joe, którzy nigdy nie są jednowymiarowi
i łatwi do zaklasyfikowania po dobrej lub złej stronie. Przypominał mi on
zresztą nieco Jimmiego z „Rzeki tajemnic”, który mimo siły charakteru nieco
gubi się w codzienności, nie do końca wiedząc jaką drogę powinien wybrać.
Tym razem poza Bostonem,
mamy okazję zawędrować i pozostać na dłużej w Yborn, gdzie Joe poczuje przygniatający ciężar podejmowanych decyzji, smak prawdziwej
władzy, ale także miłości, nienawiści i nieograniczonej ludzkiej chciwości.
Dennis Lehane chwilami usypia naszą czujność, próbując pokazać nam, że raz
osiągnięta przewaga daje poczucie spokoju i pewności własnej siły, by za chwilę
niespodziewanie uderzyć nas kolbą pistoletu i zmieszać z błotem nasze
wyobrażenia o stałości wpływów w gangsterskiej grze. Władza to kapryśna
kochanka, a kto bez chwili wytchnienia nie
trzyma ręki na pulsie – przegrywa.
Mimo ciągłych zwrotów
akcji i odpowiednio budowanego klimatu – napięcie było dla mnie nieco mniejsze
niż w „Mieście niepokoju” (jak widać nie mogę się powstrzymać od porównań z tą
powieścią), a może raczej miało trochę inny charakter. W „Nocnym życiu” zamiast
jednego, największego boomu do którego zmierza cała historia, otrzymujemy serię
wielu pośrednich wstrząsów – nie jest to rozwiązanie gorsze czy lepsze - po
prostu inne.
Lehane stworzył historię
barwną, prawdziwą i po raz kolejny okraszoną odpowiednio dawkowanymi
autentycznymi wydarzeniami (między innymi 18. Poprawka do Konstytucji Stanów
Zjednoczonych, Wielki Kryzys, działalność Ku Klux Klanu), które raz stanowią oś
wokół której budowana jest całość, a innym razem są jedynie tłem budującym
klimat tamtych czasów. Szeroki rys obyczajowy i społeczny, to klamra zamykająca
całość w zgrabną i pełną polotu powieść, a wykreowani bohaterowie tchnęli w nią
życie, którego mroczną, często brudną i niejednoznaczną moralnie, stronę mamy
okazję poznać. Być może tym razem szybkich uderzeń serca była o kilka mniej niż
w przypadku „Miasta niepokoju”, ale „Nocne życie” to świetny tytuł, z który z
pewnością wciąga i pokazuje jak imponujący talent posiada Lehane. A tym nie
przestanę się zachwycać (mam nadzieję) za każdym razem tak samo.
„Nauczyłem się, że zbrodnia się rozmnaża. A jej dzieci, bezmyślne i
okrutne, wrócą do ciebie”.
(s. 45)
(s. 45)
„Zgadzał się ma śmierć, bo życie za bardzo go bolało”. (s. 92)
„Plany są tylko marzeniami, dopóki nie
zostaną urzeczywistnione”. (s. 301)
10 komentarze
Naprawdę gratuluję świetnego pióra. Do książki tego autora na pewno zajrzę.
OdpowiedzUsuńTak, Kasia jest świetna, prawda? Książka zapowiada się ciekawie.
UsuńDziękuję, ależ miło mi się zrobiło :) Próbuję doskonalić to swoje pisanie, a i tak nie zawsze uda się ubrać w słowa wrażenia po lekturze :)
UsuńGdyby było to Wasze pierwsze spotkanie z Lehanem to chyba jednak polecałabym raczej, np. "Rzekę tajemnic" - u mnie to od niej zaczęła się fascynacja tym autorem :)
Zapowiada się naprawdę interesująco! Chętnie sięgnę po tę powieść. :)
OdpowiedzUsuńInteresującą jest na pewno! ;) jeżeli lubisz dopracowane powieści, to zdecydowanie warto :)
UsuńAle mi narobiłaś smaka na tą pozycję. Musze się z nia zapoznac.
OdpowiedzUsuńMój głód czytelniczych wrażeń i świetnego pióra zaspokoiła więc szczerze polecam :)
UsuńKolejna świetna książka na nadchodzący rok:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę to przeczytać!
OdpowiedzUsuńLehane zawsze warto się zachwycać :)
OdpowiedzUsuńPS
Radosnych i spokojnych Świąt! Wszystkiego dobrego :)
Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)