Jennifer L. Scott - Lekcje Madame Chic
13.10.2013
Jennifer L. Scott, Lekcje Madame Chic [Lessons
from Madame Chic], tłum. Anna Sak, Agnieszka Sobolewska, Wydawnictwo
Literackie, 2013, 296 stron.
Żyjemy w ciągłym biegu, zatrzymując się
tylko wtedy gdy przychodzi chwila na sen (na który zresztą poświęcamy coraz
mniejszą część nocy). Deficyt czasu sprawia, że przestajemy zwracać uwagę na
drobne rzeczy, skupiając się na kluczowych zadaniach z listy planów na dziś czy
jutro. W tym nieustannym pędzie trudno o rozkoszowanie się zwykłymi codziennymi
sprawami i czerpanie radości z czynności, które niekoniecznie sprawiają nam
przyjemność. Okazuje się jednak, że nawet sprzątając czy wybierając się po
zwyczajne sprawunki można dostrzec w nich więcej niż spełnienie przykrego obowiązku.
Brzmi nieco jak kawałek optymistycznego, ale i odrobinę naiwnego poradnika,
prawda? A może jednak jest w tym wszystkim coś więcej niż tylko banalne
stwierdzenia? W końcu Jennifer L. Scott napisała książkę, w której aż roi się
od różnych wskazówek, które mają uczynić nasze życie bardziej wytwornym,
stylowym i przede wszystkim szczęśliwszym – jednym słowem: chic!
Autorka – Amerykanka z pochodzenia - w
czasach studenckich miała okazję wyjechać do Paryża i przez pół roku mieszkać u
tradycyjnej francuskiej rodziny. Ten pobyt stał się dla niej niezwykle cennym
doświadczeniem, które zupełnie zmieniło jej postrzeganie wielu spraw i wiele
nauczyło. Był to również impuls, który skłonił ją do założenia bloga The Daily Connoisseur, na którym pisała o swoich doświadczeniach z pobytu we Francji. Jakiś
czas później Jennifer L. Scott, realizując swoje marzenie, napisała książkę
dzięki której możemy odkryć tajemnicę paryskiego szyku.
Książka podzielona została na trzy części: „Dieta
i aktywność fizyczna” , „Styl i uroda” oraz „Jak żyć z klasą”, w których
autorka pisze o swoich przyzwyczajeniach sprzed wyjazdu do Paryża, konfrontując
to z zasadami jakie poznała obserwując codzienność rodziny u której mieszkała,
a także innych mieszkańców francuskiego miasta. Obraz życia paryżan który
wyłania się z kolejnych stron tej pozycji z jednej strony budzi pewien zachwyt, a z drugiej wydaje się tak
uporządkowany i idealny, że aż trudno w niego uwierzyć. Państwo Chic nie mają
żadnych złych przyzwyczajeń (nigdy nie podjadają między posiłkami, nie marudzą,
wyglądają zawsze nienagannie), a ich codzienność to niekończące się pasmo
drobnych radości. I o ile nie kwestionuje, że rodzina ta faktycznie mogła żyć w
tak harmonijny i godny pozazdroszczenia sposób, o tyle miałam wrażenie, że
autorka cały Paryż na tej podstawie w pewien sposób idealizowała. Chociaż może
być i tak, że niesłusznie się czepiam tego sielskiego obrazka bo przecież nie
miałam okazji zobaczyć jak rzeczywiście żyją i jacy są Francuzi. Ocenę akurat
tego aspektu pozostawię więc tym, którzy w tym względzie mają większe doświadczenie.
Wróćmy jednak do tego, co stanowi istotę
tej książki, czyli porad, które serwuje nam autorka i ich przydatności w
odniesieniu do naszego życia. Oczywiście nie sposób przytaczać tu wszystkich
wskazówek, które otrzymujemy, ale o kilku z nich warto wspomnieć. Jennifer L. Scott zwraca uwagę między innymi na to, co i w jaki sposób
powinniśmy jeść. W przypadku rodziny u której mieszkała główny posiłek był
celebracją nawet nie tyle jedzenia (choć ono odgrywało z pewnością ważną rolę),
ale czasu który można wówczas spędzić
razem i rozmów, które mają rozwijać intelektualnie, ale i zacieśniać rodzinne
więzi.
Przenieście się na chwilę myślami do swojej
garderoby (u mnie zdecydowanie przydałoby się zrobić porządek) i wyobraźcie
sobie, że na obecny jesienno-zimowy sezon musicie wybrać tylko 10 (słownie:
dziesięć) rzeczy, które będą stanowiły całość Waszych stylizacji. Wprawdzie
szczęśliwie nie musicie zaliczać do tego dodatków i okryć wierzchnich, ale i
tak pewnie większości z nas wydaje się to mało realne. Tę zasadę ograniczenia
liczby nieprzemyślanych, zniszczonych czy niedopasowanych do naszego stylu i
potrzeb ubrań, na rzecz dobrej jakości i świetnie leżących elementów garderoby stosowała
rodzina madame Chic.
Takich wskazówek, które mają nam pomóc
lepiej zorganizować swoją codzienność jest w tej książce wiele. Niestety część
z nich wydawała mi się zdecydowanie banalna. Sama autorka zresztą jakby w
pewnych kwestiach folgowała sobie mówiąc, że te (idealne przecież!) zasady
można nieco naginać do własnych potrzeb. Miałam wówczas wrażenie, że w całym
tym zachwycie paryskim stylem życia nie jest w pełni szczera albo raczej w
rzeczywistości nie wszystko odpowiada jej osobowości. A może był to raczej
przejaw ostrożności, który kazał autorce nie przyjmować roli wyroczni w różnych
sprawach i pozostawiać swobodę wyboru każdemu z nas. Najważniejsze przecież, aby
żyć tak jak nam jest wygodnie – każdego z nas uszczęśliwia coś innego, a
wkładanie kogokolwiek w szufladki idealnych rozwiązań zwykle i tak się nie
sprawdza.
Faktem jest, że przed lekturą tej książki nastawiłam
się może nie na totalne zaskoczenie trafnością i oryginalnością zawartych w
niej treści, ale na nieco nowe spojrzenie na pewne sprawy. Pod tym względem
czuję się nieco rozczarowana. Pióro autorki było jednak lekkie i łatwe w
odbiorze, dlatego lekturę tej pozycji mogę uznać za przyjemną. Jednak czy „Lekcje madame
Chic” czegoś mnie nauczyły? Im dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej
wydaje mi się, że brakowało w nich świeżego powiewu, który pozwoliłby mi bez
wahania odpowiedzieć na to pytanie tak. Przyznaje jednak, że znalazłam w tej
książce kilka wartościowych porad, które skłoniły mnie do zastanowienia nad tym, jak wygląda moja codzienność i czy potrafię w niej odnajdować tyle radości i
tak wspaniale celebrować każda chwilę jak to robiła madame Chic. I chociaż, w moim odczuciu, nie
znajdziecie w tej pozycji nieznanych wcześniej rozwiązań, to jako lekka
lektura na leniwe popołudnie z pewnością zda egzamin.
„(…)nie
ma takiej chwili, która byłaby za mało ważna, żeby dobrze ją przeżyć”. (s.
33)
„Zaczynasz
z zamiarem sprawdzenia skrótu najważniejszych wiadomości, a kończysz na
Pudelku”. (s. 253)
22 komentarze
Ostatnio zalegam w książkach (nie wspominając już o tym, że mam pełno lektur), a "Lekcje Madame Chic" pasują mi na wakacje :)
OdpowiedzUsuńWiele już o niej słyszałam i chętnie bym przeczytała dla zrelaksowanai się.
OdpowiedzUsuńO tak, jako relaksująca książka może się sprawdzić :)
UsuńZaciekawiłaś mnie
OdpowiedzUsuńAutorka ma chyba zeza rozbieżnego. Tak mi się wydaje przynajmniej na tej fotografii :P
OdpowiedzUsuńAle nie o tym mowa - pewnie do wielu zasad bym się nie przystosowała, jak chociażby z tym ubiorem, a inne uznałabym za powielane banały. Chociaż początkowo ta książka brzmiała dla mnie interesująco, im więcej opinii czytam, tym bardziej się zniechęcam i wydaje mi się wielkim bzdetem :P
Przez Ciebie nie mogę teraz normalnie patrzeć na to zdjęcie :P
Usuńczy zawsze zauważasz i komentujesz publicznie niedoskonałości fizyczne u drugiej osoby?
UsuńAnonimie, proszę o podpisywanie swoich wypowiedzi. A co do Twojego pytania to nie sądzę aby żadna z nas miała na celu urażenie kogokolwiek.
UsuńJeśli będę miała okazję to przeczytam. Ale nie będę szukała tej książki na siłę.
OdpowiedzUsuńJak napatoczy się na mnie ta książka, to będę skłonna ją przeczytać:)
OdpowiedzUsuńWszyscy ostatnio piszą o tej książce... Nie wydaje mi się ona na tyle pomocna, żeby wydać na nią pieniądze. Ale gdybym znalazła ją w bibliotece, chętnie spróbowałabym przeczytać;)
OdpowiedzUsuńMnie skusiły pochlebne recenzje. Nie żałuję, że przeczytałam tę pozycję bo była to przyjemna lektura, ale mam też przeświadczenie, że na miejsce tej książki w mojej biblioteczce mogła znaleźć się inna - lepsza. :)
UsuńZnam francuską rodzinę i nie zauważyłam, żeby żyli inaczej niż reszta świata, nie licząc tego że piwo serwują w małych butelkach ;-)
OdpowiedzUsuńNie mam zacięcia do tej książki, bo nie sądzę, żebym dowiedziała się z niej o tym, czego jeszcze nie wiem, ale może na umilenie czasu, jak knig mi zabraknie, to i ta wyda się idealna.
A widzisz więc tak jak można się było spodziewać nie każdy Francuz jest tak sam :)
UsuńPS. Jesteś druga znaną mi osobą, która używa słowa "knig" :P
Fajnie to wszystko opisałaś, ale mimo wszystko jakoś nie czuję, żeby to była książka dla mnie :)
OdpowiedzUsuńW takim razie nie namawiam :)
UsuńParyż zrobił na mnie wielkie wrażenie, i choć nie jestem pewna czy książka spełniłaby moje oczekiwania, chętnie bym się na nią skusiła.
OdpowiedzUsuńHmm, dziesięć rzeczy na sezon jesienno-zimowy? Toż ja mam tyle na cały rok! ;)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że o takich sprawach jak moda i uroda, styl etc. lepiej czytać na blogach, na pewno wychodzi to taniej, a za zaoszczędzone pieniądze można kupić jakąś powieść. ;)
Nie czuje zainteresowania tematyką tej książki na tyle, bym chciała ją lepiej poznać.Ponadto te banalne wskazówki, o których wspominasz także mnie zniechęcają. Krótko mówiąc nie zaskrzyło, więc nic na siłę.
OdpowiedzUsuńJakoś ta książka nie krzyczy do mnie- "przeczytaj mnie!" :)
OdpowiedzUsuńTa ksiązka jakoś mnie nie przekonuję, chyba nie odnalazłabym się w niej, mimo lekkiego i przyjemnego stylu :)
OdpowiedzUsuńU mnie wrażenia po przeczytaniu były chyba trochę bardziej optymistyczne - jasne, książka nie zmieniła całego mojego życia, ale jednak (jak wspomniałaś) świetnie się ją czyta i ma w sobie trochę wartościowych treści. Mnie autorka kupiła chyba całą tą Francją, bo mam małą manię na jej punkcie ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)