Meg Cabot - Kiedy chłopak poznaje dziewczynę
8.09.2013
Autorka: Meg Cabot
Tytuł: Kiedy chłopak poznaje dziewczynę
Tytuł oryginału: Boy meets girls
Tłumaczenie: Edyta Jaczewska
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2004
Liczba stron: 272
Nie każda książka
po jaką sięgamy musi jakoś szczególnie wpływać na nasze życie, być niesamowitym
doświadczeniem czy niezapomnianym skupiskiem ogromnych emocji. Czasami lektura
ma nam przynieść nieco niezobowiązującej rozrywki przy której poczujemy się odprężeni
i jednocześnie nie będziemy zmuszeni do głębszych analiz i rozmyślań. Ot,
zwyczajna lekka pozycja dająca nam chwilę błogiej odskoczni od bardziej
ambitnych tytułów. W taki właśnie sposób potraktowałam książkę Meg Cabot „Kiedy
chłopak poznaję dziewczynę” – bez szczególnych oczekiwań, ale z nadzieją na
kawałek pewnie trochę banalnej, ale zabawnej i ciekawie napisanej historii.
Kate Mackenzie ma
25 lat i pracuje w dziale kadr jednej z nowojorskich gazet. Jej życie chwilowo
nie układa się tak jakby tego chciała – chłopak, z którym była 10 lat, przyparty
do muru okazał się niegotowy na jakiekolwiek dojrzalsze zobowiązania, a
rozstanie z nim pociągnęło za sobą kłopoty ze znalezieniem mieszkania. Kate
przytłoczona bezowocnymi poszukiwaniami kawalerki i tymczasowo zajmująca kanapę
u przyjaciółki raczej nie tryska optymizmem.
Sprawa zaczyna
wyglądać jeszcze gorzej, gdy także w pracy jest zmuszona podejmować decyzje,
które niewiele mają wspólnego z pomaganiem innym, o czym kiedyś marzyła. Zwolnienie Pani Lopez, której wypieki uwielbiają niemal wszyscy
pracownicy i starcia z trudną w kontaktach przełożoną rozpoczynają lawinę
nieoczekiwanych wydarzeń. Oczywiście w całym tym rozgardiaszu pojawia się na
horyzoncie mężczyzna – problem w tym, że jest prawnikiem, a Kate z zasady
traktuje ich jak najgorsze zło tego świata.
W pierwszej chwili byłam nieco zaskoczona
formą w jakiej napisana jest książka. Mamy tu do czynienia z połączeniem
służbowych maili, oficjalnych pism, zapisów nagranych rozmów i wreszcie
pamiętnika głównej bohaterki. Plus za oryginalność. I jeśli już o plusach mowa
to nie ma ich w tej książce wiele więcej.
Przyznam, że chwilami rzeczywiście było
zabawnie – kilka razy zdarzyło mi się zaśmiać i te momenty doceniam, ale
patrząc na całość wydaje mi się, że autorka chciała nieco na siłę wcisnąć w
treść tyle humoru, ile się da, zapominając o innych, chyba ważniejszych, elementach. I tak bohaterowie są być może wyraziści, ale jednocześnie okropnie
denerwujący i przerysowani. Kate wydawała mi się strasznie głupiutka (inaczej
tego nazwać nie sposób) i niedojrzała, Mitchell ze swoją bohaterskością i chęcią
zbawiania świata przesłodzony, Dale ze swoimi wyskokami mało autentyczny. Zdarzały się przebłyski bardziej ujmujących
postaci (jak na przykład głowa rodziny Hertzogów i jego podsumowanie
wszystkich wydarzeń), ale koniec końców kreacja bohaterów to raczej niezbyt
mocna strona tej książki.
Gdyby
tak chociaż fabuła w jakiś sposób odwróciła uwagę od innych niedociągnięć… Nie liczyłam
wprawdzie na jakąś niezwykle oryginalną i wybitnie zajmującą historię, ale to,
co otrzymałam pozwala mi przypuszczać, że i w tym kontekście autorka przesadnie
się nie wysiliła. Niby dzieje się sporo, a tak naprawdę ciąg wydarzeń można by
zamknąć w kilkunastu trochę bardziej rozbudowanych zdaniach. Humorystyczne
walory (momentami faktyczne, a chwilami wątpliwe) nie przysłoniły mi faktu, że
nawet jak na lekką lekturę, treść tej pozycji nie ma zadatków na więcej niż
przeciętną opowieść. Myślę, że gdyby ktoś zechciał ją przenieść na duży ekran
wyszłaby z tego typowa, niczym nie różniąca się od innych, komedia romantyczna.
Mimo, że całość czytało mi się stosunkowo dobrze i spodziewałam się, że nie
będzie to tytuł zachwycający – mam poczucie, że czytanie tej pozycji to trochę
strata czasu. Wygląda na to, że po lekkich książkach, które mają stanowić
rozrywkę spodziewam się mimo wszystko trochę więcej.
11 komentarze
Wydaje mi sie taka troche kiczowata, niestety tym razem nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńI niestety trochę taka jest :) Choć forma była obiecująca :)
UsuńCzytałam kiedyś jakąś książkę tej autorki i nie przypadła mi do gustu. To lektura nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy czytałaś ale polecam " Jeźdzca miedzianego " Paulliny Simons jedna z najlepszych książek jakie przeczytałampotem jest 2 tom Tatiana i Aleksander oraz Ogród letni :)
OdpowiedzUsuńTytuł już mi się obił o uszy w raczej pozytywnym kontekście więc możliwe, że się za nią rozejrzę :)
UsuńRaczej odpuszczę sobie tę książkę.
OdpowiedzUsuńOkładka i tytuł okropny i widzę po recenzji, że raczej nie warto.
OdpowiedzUsuńTytuł w ogóle jakoś nie bardzo mi pasuje znając treść książki, zresztą okładka też średnio dobrana. Ale na to wszystko mogłabym przymknąć oko gdyby sama książka była bardziej wartościowa, a niestety tak nie było.
UsuńMoże i strata czasu, ale czasami potrzebna :) Meg Cabot kojarzę przede wszystkim z serią "Pośredniczka", czytałam ją jakoś pod koniec gimnazjum, albo na początku liceum, już nie pamiętam. Z tego co kojarzę to pisze lekko i bezboleśnie :)
OdpowiedzUsuńJa też! Słyszałam, rzecz jasna, o "Pamiętniku księżniczki" (miałam nawet kalendarz inspirowany tą serią), ale znam tylko pierwsze tomy "Pośredniczki" (tych ostatnich nie mogłam zdobyć), czytałam je w podstawówce. :)
UsuńOdpuszczam bez żalu :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)