Dennis Lehane – Brudny szmal



Dennis Lehane, Brudny szmal [The Drop], tłum. Maciejka Mazan, Prószyński i S-ka, 2014, 196 stron.

Zapomniałam już jak bardzo lubię książki Dennisa Lehane’a, ale właściwie trudno się dziwić skoro od naszego ostatniego spotkania minęło ponad pięć lat, a od lektury ulubionych powieści („Rzeka tajemnic”, „Miasto niepokoju”, „Wyspa skazańców”, „Gdzie jesteś, Amando?”) jeszcze więcej. Wystarczyła jednak chwila z „Brudnym szmalem”, kilkanaście stron zaledwie, żebym poczuła taką cudownie znajomą radość czytania.

Czytaj dalej

Gareth Rubin – Dom Klepsydry



Gareth Rubin, Dom Klepsydry [The Turnglass], tłum. Robert Waliś, Albatros, 2024, 234/214 stron.

Pierwszy raz miałam do czynienia z powieścią tetbeszką, czyli taką, która zawiera w sobie dwie historie - jedna obrócona do góry nogami w stosunku do drugiej.  Nie zliczę ile razy zastanawiałam się czy „Dom Klepsydry” zacząć od niebieskiej czy od czerwonej okładki, czy przenieść się najpierw do Anglii z lat 80. XIX wieku, czy może jednak do Stanów Zjednoczonych z lat 30. XX wieku. I nawet teraz, gdy jestem już po lekturze, nie powiem wam która opcja jest lepsza, bo wybierając jedną z nich zastanawiałam się później jakby to było zacząć odwrotnie. A może najlepiej czytać rozdział z jednej i rozdział z drugiej strony? Pojęcia nie mam, ale fakty są takie, że w moim przypadku przygodę zaczęłam od strony czerwonej.

Czytaj dalej

Daphne du Maurier – Generał i panna


Daphne du Maurier, Generał i panna [The King's General], tłum. Anna Bańkowska, Albatros, 2024, 446 stron.

Już od jakiegoś czasu jestem pewna, że chciałabym przeczytać wszystkie książki  Daphne du Maurier, bo dotychczasowe spotkania z jej prozą („Moja kuzynka Rachela”, „Rebeka”, „Oberża na pustkowiu”, „Kozioł ofiarny”, „Ptaki i inne opowiadania”) uznaję za więcej niż udane. Podoba mi się klimat, jaki potrafi kreować ta angielska pisarka i to uczucie zaangażowania w historię, jakie zazwyczaj czuję. Piszę zazwyczaj, bo z „Generałem i panną” było trochę inaczej – to szalenie barwna powieść i z łatwością potrafiłam sobie wyobrazić, że jestem dokładnie tam, gdzie są bohaterowie, ale nie przywiązałam się do ich losów na tyle mocno, żebym z wypiekami na twarzy przewracała kolejne strony.

Czytaj dalej

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy