Arthur Conan Doyle – Wspomnienia Sherlocka Holmesa
17.12.2019
Arthur Conan Doyle, Wspomnienia Sherlocka Holmesa [The Memoirs of Sherlock Holmes], tłum. Ewa Łozińska-Małkiewicz, Algo, 2017, 330 stron.
„Wspomnienia Sherlocka Holmesa” to kolejny zbiór opowiadań, z którym w
przypadku Arthura Conana Doyle’a mam do czynienia. Poprzedni, czyli „Przygody Sherlocka Holmesa” okazał się dosyć ciekawy, ale już krótko po lekturze
wiedziałam, że zawarte w nim historie nie zostaną mi na długo w pamięci. Tym
razem może być pod tym względem trochę lepiej, chociaż i tak obstaję na razie
przy twierdzeniu, że powieści szkockiego pisarza bardziej do mnie przemawiają.
Jedenaście różnych spraw, a wśród nich kilka szczególnie
istotnych, jak chociażby ta, która miała wpływ na wybór detektywistycznej drogi
zawodowej przez Sherlocka Holmesa. W innej dowiemy się więcej o jego bracie, a
w ostatniej w tym zbiorze będziemy mieli okazję obserwować starcie z Jamesem
Moriartym. Mam wrażenie, że więcej (niż w „Przygodach Sherlocka Holmesa”) jest
tu historii dających okazję lepiej poznać głównego bohatera i dlatego czułam
się w nie mocniej zaangażowana.
Jest coś takiego w postaci tego nietuzinkowego detektywa, że
dużą przyjemność sprawia mi przyglądanie się jego poczynaniom. Z jednej strony
cieszę się z tego przywiązania, które wobec niego czuję, a z drugiej
zauważyłam, że coraz częściej stawiam się raczej w roli obserwatora niż kogoś,
kto mógłby razem z nim rozwiązać jakąś zagadkę. Bardziej czekam aż wyłoży krok
po kroku jak doszedł do rozwiązania niż wymyślam swoje. Oczywiście gdzieś tam w
głowie tworzą mi się czasami jakieś scenariusze, ale mam poczucie, że brakuje
mi chwilami niektórych elementów układanki, które widzi i ma w głowie Holmes,
żebym mogła na równi z nim starać się rozwiązać sprawę. Doskwiera mi to
momentami, nie przeczę, ale nie odbiera frajdy czytania. Po prostu przyzwyczajam
się, że bliżej mi do Watsona, który od czasu do czasu dostrzeże jakieś
powiązania, a to że zakończenie okazuje się zaskakujące, nie zniechęca go, by
brać udział w kolejnej przygodzie.
„Wspomnienia Sherlocka Holmesa” odsłoniły przede mną kolejne
fragmenty kryminalnego świata, w którym tak świetnie odnajduje się detektyw z
Baker Street 221B. Od jakiegoś czasu ja też czuję się w nim dobrze i nawet jeśli
po pewnym czasie nie będę pamiętała szczegółów wszystkich spraw, jakich się
podjął Holmes, to i tak zostanie we mnie poczucie, że czas z nim spędzony był
przyjemną rozrywką.
Garść cytatów:
„Och, oczywiście, jeśli rozważysz wydarzenia od początku, mogą
one wskazać tylko jeden wniosek”. (s. 87)
„Ja zaś zakładam, że nigdy nie należy mieć uprzedzeń, tylko
iść potulnie w ślad za faktami”. (s. 169)
5 komentarze
Nie jestem wielbicielką Sherlocka Holmesa, więc tym razem odpuszczam. 😊
OdpowiedzUsuńW takim razie nie namawiam do lektury :)
UsuńRozwiązywanie zagadek razem z detektywem to świetna zabawa. Snucie domysłów i składanie wszystkich poszlak w jedna całość, zmusza do myślenia :)
OdpowiedzUsuńOj tak, zabawę w detektywa uwielbiam, ale z Sherlockiem zdecydowanie równać się nie mogę :)
UsuńHej, czy książki z tej serii posiadają w środku jakieś ilustracje?
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)