Camilla Läckberg – Pogromca lwów

6.05.2019


Camilla Läckberg, Pogromca lwów [Lejontämjaren], tłum. Inga Sawicka, Czarna Owca, 2017, 428 stron.

Z każdym kolejnym tomem sagi o Fjällbace wyraźniej czuję, że naprawdę przywiązałam się do jej bohaterów. Nie miałam pojęcia co autorka przygotowała w „Pogromcy lwów” i czy dam się porwać kryminalnej zagadce, a mimo to cieszyłam się, że znowu mam okazję towarzyszyć Patrikowi, Erice i reszcie. To wystarczyło, żebym z entuzjazmem zabrała się za czytanie.

Rodzina Victorii przez moment mogła poczuć nadzieję, gdy okazało się, że ich nastoletnia córka odnalazła się po kilku miesiącach. Dziewczyna wpadła pod koła samochodu, ale makabryczne obrażenia ktoś zadał jej wcześniej. Czy pozostałe zaginione nastolatki też spotkał taki sam los? Czy jest jeszcze szansa, by je uratować?

Patrik, który prowadzi śledztwo zrobi jak zwykle wszystko, by poskładać elementy kryminalnej układanki w całość, mimo iż wydaje się, że już wcześniej wszystkie tropy zostały dokładnie sprawdzone. Erika w tym czasie bada sprawę zbrodni sprzed lat, o której zamierza napisać książkę. Żona skazana za morderstwo męża, córka przywiązywana do łańcucha… to historia, która potrafi przyprawić o dreszcz, a jednak wydaje się, że odsiadująca dożywocie Laila skrywa pewną tajemnicę.



Typowy dla Camilli Läckberg schemat? Przeplatanie się teraźniejszych wydarzeń z tymi z przeszłości. O dziwo nie czynię z tego zarzutu, bo po raz kolejny ten zabieg się sprawdził, sprawiając, że z ciekawością obserwowałam obie przestrzenie czasowe. Tym bardziej, że wiedziałam, że autorka zawsze wprowadza określone wątki po coś i wystarczy trochę cierpliwości, by odkryć konkretne powiązania. Dosyć szybko zorientowałam się co kryje się za milczeniem i niedopowiedzeniami Laili, ale już porwania nastolatek dłużej były dla mnie tajemnicą. Pewien motyw z zakończenia skojarzył mi się w jakimś stopniu z podobnym rozwiązaniem wykorzystanym w jednej z powieści innego skandynawskiego pisarza i może dlatego nie wywołał we mnie wielkiego szoku, chociaż wszystko  ostatecznie zgrabnie się ze sobą splotło.

Erika wpycha nos w nie swoje sprawy (tak, jak lubię!), Patrik daje się z siebie wszystko w prowadzonym śledztwie, a Mellberg częściej przeszkadza niż pomaga, pokazując jaki jest ważny, więc można z powodzeniem stwierdzić, że jeżeli chodzi o bohaterów, to wszystko jest na swoim miejscu w „Pogromcy lwów”. Kryminalna zagadka okazała się wystarczająco zajmująca, bym do książki z chęcią wracała i nawet nie przeszkadzał mi fakt, że to kolejna powieść, w której szwedzka pisarka wykorzystuje znany już dobrze schemat. Z sympatią myślę o tej sadze i zwyczajnie lubię uczucie, które mi towarzyszy przy jej czytaniu.


  Garść cytatów:

(…) zło jest tuż obok dobra, wśród ludzi, którzy zakładają sobie klapki na oczy albo zamykają je, żeby nie widzieć tego, co mają przed nosem. Człowiek raz zobaczy zło z bliska i już nigdy nie zamknie na nie oczu”. (s. 53)

Nie ma wagi, która by pilnowała, żeby wszystko zostało rozdzielone po równo”. (s. 226)

~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.

Saga o Fjällbace

                              

Zobacz również

12 komentarze

  1. Ja jeszcze nie czytałam żadnego tomu z tej serii. Wszystko więc przede mną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele fajnych (tego Ci życzę!) wrażeń przed Tobą, Wiolu :)

      Usuń
  2. Nie znam twórczości tej autorki, ale liczę na to,że uda mi się to nadrobić.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zatrzymałam się na czwartym tomie serii, ale planuję w końcu ruszyć dalej, bo autorka pisze już kolejny cykl. Fajnie, że w tej części wszystko jest na miejscu i Lackberg po raz kolejny "dała radę" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się cieszę, bo chociaż za każdym razem miło spędzałam przy powieściach autorki czas, to czasami tego czy innego elementu mi brakowało :)

      Usuń
  4. Lubię jak fabuła jest rozegrana na dwóch płaszczyznach czasowych, kiedy to tajemnice z przeszłości łączą się z teraźniejszością. Zgadzam się, że ten schemat u Lackberg dobrze się sprawdza. Czytałam całą serię i polubiłam bohaterów, jednak z każdym kolejnym tomem łatwiej było mi rozpracować intrygę. Ostatnia część mnie już mocno rozczarowała. Jestem ciekawa jak autorka poradziła sobie w nowej książce, która otwiera nowy cykl. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem jak mi się spodoba ten ostatni tom :) Do tego nowego cyklu na razie jakoś mnie ciągnie, bo mam wrażenie, że autorka poszła tam w kierunku, który nie do końca będzie mi pasował. Ale kiedyś pewnie się skuszę, żeby go sprawdzić.

      Usuń
  5. W najbliższej przyszłości mam zamiar zacząć czytać cykl kryminałów innego szwedzkiego autora – Håkana Nessera. A Läckberg zostawię sobie na później. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nessera znam na razie z kilku książek spoza kryminalnego cyklu i podobało mi się jego pióro, więc na pewno będę znajomość z nim kontynuować :)

      Usuń
  6. Czuję, że powoli przychodzi moment na to, bym wrócił do Fjallbaki i dał tej sadze drugą szansę ;) Bo pierwszy tom nieszczególnie mnie przekonał, ale polubiłem głównych bohaterów. Dlatego pewnie w ciągu kilku najbliższych tygodni wezmę się za drugą część cyklu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie chyba właśnie bohaterowie przy tej serii trzymają :) Zagadki kryminalne raz są lepsze raz za mało zaskakujące, ale jakoś zżyłam się z wykreowanymi przez Lackberg postaciami :)

      Usuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy