Donato Carrisi – Władca ciemności
3.03.2019
Donato Carrisi, Władca ciemności [Il maestro delle ombre], tłum. Jan Jackowicz, Albatros, 2019, 336 stron.
Paenitentiaria Apostolica, tom 3.
Donato Carrisi był dla mnie – zupełnie niespodziewanie –
odkryciem 2017 roku. Pamiętam, że pierwszy tom serii o penitencjariuszu
Marcusie („Trybunał dusz”) mnie zachwycił, a drugi („Łowca cieni”) utwierdził w
przekonaniu, że to jest pisarz, od którego mogę wymagać dużo i czuć się po
lekturze naprawdę usatysfakcjonowana. W międzyczasie była też niezwiązana z serią
niezła (chociaż bez fajerwerków) „Dziewczyna we mgle”, ale tak naprawdę
najbardziej czekałam na to, by wrócić historii i bohaterów, od których moja znajomość
z włoskim autorem się zaczęła. I pewnie dlatego, gdy w moje ręce wpadł „Władca
ciemności” najpierw pomyślałam, z pewnym rozczarowaniem, że tym razem będzie to
powieść znacznie krótsza, a ja przecież chciałam, by to spotkanie trwało jak
najdłużej. I nie to, żeby mnie to jakoś specjalnie zraziło, ale ostatecznie
okazało się, że faktycznie trochę mi brakowało tego rozmachu w budowaniu fabuły,
klimatu i wnikania w umysły bohaterów i tym razem Donato Carrisi nie zdołał
mnie tak mocno zachwycić.
Wydawałoby się, że Rzym jest przygotowany na konieczne
dwudziestoczterogodzinne wyłączenie prądu związane z awarią – zastosowano
specjalne środki bezpieczeństwa, poinstruowano mieszkańców, wydano odpowiednie
zarządzenia. Kiedy jednak nastaje totalna ciemność w ludziach budzą się
instynkty, które do tej pory pozostawały uśpione… A już Leon X kilkaset lat
wcześniej nakazywał, by Rzym „nigdy nigdy nigdy” nie pogrążył się w ciemności.
Czyżby wiedział, że zło karmi się mrokiem ludzkich serc i tym, który rodzi się
z braku światła?
Marcus budzi się w podziemnym pomieszczeniu nagi i
zostawiony niemal na pewną śmierć. Ktoś jednak dał mu nikłą szansę na
uwolnienie i pewną wskazówkę, z której watykański penitencjariusz korzysta. Jak
polecenie odnalezienia zaginionego przed laty małego chłopca łączy się z
nietypowym zgonem biskupa? I dlaczego była fotografka policyjna Sandra Vega
zostaje wciągnięta w sprawę innego – niezwykle okrutnego - morderstwa?
Po raz kolejny Donato Carrisi zdołał mnie wciągnąć w swoją
powieść właściwie od pierwszych stron. Sporo niepowiązanych ze sobą (do czasu
oczywiście) wątków, makabryczne zbrodnie, Rzym spowity ciemnością, bohaterowie,
którzy próbują się w tym wszystkim jakoś odnaleźć – zdecydowanie nie sposób się
w przypadku takiej mieszanki nudzić. I chociaż tym razem potrafiłam się od
książki włoskiego pisarza oderwać, to czytałam ją z zainteresowaniem i raz po
raz pojawiającymi się pytaniami o to, jak Carrisi splecie wszystkie elementy,
bo wiem, że jest w tym naprawdę dobry. Kilka rzeczy mnie zaskoczyło i
zakończenie uznaję za dobre, ale nie zrobiło na mnie tak dużego wrażenia jak te
z poprzednich tomów.
Doskonale wiem, że po zachwytach nad „Trybunałem dusz” i
„Łowcą cieni” naprawdę wysoko postawiłam poprzeczkę włoskiemu pisarzowi i na
pewno miało to wpływ na mój odbiór „Władcy ciemności”. Mogę napisać, że mi się
podobała, ale że zachwyciła tak, jak poprzednie – niestety nie. Brakowało
mi tego skrupulatnego wnikania w umysł bohaterów, które tak ceniłam i
na przykład, gdybym wcześniej nie wiedziała więcej o Marcusie, to podejrzewam,
że obraz tej postaci wydałby mi się mocno niepełny. Nadal jednak doceniam to,
że autor kreuje go na bohatera niejednoznacznego i takiego, który może jeszcze
nie raz zaskoczyć czytelnika. Zresztą to u Carrisiego jest zdecydowanym plusem
– nikt nie jest tylko dobry lub zły i każdy ma w sobie mrok.
Trochę mniej wczułam się też klimat Rzymu, chociaż trzeba
oddać autorowi, że obrazowo i ciekawie pokazał to, co działo się w tym mieście
po wyłączeniu prądu i zapadnięciu zmroku. Ta wizja nie jest może jakimś novum,
ale i tak pobudza wyobraźnię. I momentami trochę nawet przeraża, gdy zaczniemy
się zastanawiać, czy w takich warunkach rzeczywiście w ludziach obudziłyby się
bestie.
Seria z Marcusem nadal zostaje jedną z moich ulubionych, ale
nie ukrywam, że „Władca ciemności” nie spełnił wszystkich pokładanych w nim
nadziei. To było dosyć udane spotkanie z włoskim pisarzem, ale spodziewałam się
po nim więcej.
Garść cytatów:
„W nic nieznaczących rzeczach kryje się nieoczekiwany spokój”.
(s. 12)
„Wszyscy ludzie są grzesznikami. Każdy grzech jest też
pewnym sekretem. I niektóre winy powinny umierać wraz z nami. Ale śmierć
okazuje się często bezwstydna i zabawia się demaskowaniem naszych tajemnic,
pozostawiając nieusuwalne plamy w obrazie tego, kim byliśmy za życia”. (s. 49)
„Bestia wydawała się poskromiona. Ale wciąż była groźna”. (s.
87)
„Ludzie wyobrażają sobie, że takim tragediom towarzyszą
zawsze jakieś wyjątkowe okoliczności. Tymczasem najgorsze rzeczy dzieją się
właśnie tak, zwyczajnie”. (s. 175)
~~*~~
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Paenitentiaria Apostolica
17 komentarze
Ja nie czytałam jeszcze żadnej książki tego autora, więc pewnie te zachwyty dopiero przede mną.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci Wiolu, żebyś je podzieliła :)
UsuńMam jedną książkę autora, jest to "Zaklinacz", więc nie ta seria, ale liczę, że będę zadowolona i też polubię się z autorem :) Szkoda, że "Władca ciemności" nie wywarł na tobie takiego wrażenia jakiego się spodziewałaś, ale niestety tak już jest, że czasami nawet ulubieni pisarze odrobinę zawodzą. Oby następne spotkanie z jego twórczością było bardziej udane :)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie na "Zaklinacza" muszę zapolować ;)
UsuńNie znam jeszcze twórczości autora, więc wszystko przede mną. 😊
OdpowiedzUsuńAgnieszko, polecam :)
UsuńKurczę, kolejny raz pod Twoim wpisem o książce Carrisiego napiszę, że muszę w końcu sięgnąć po "Trybunał dusz". Obiecuję i obiecuję, a czas ucieka ;)
OdpowiedzUsuńAle z pewnością to w końcu zrobię, bo Twoja rekomendacja zapewnia mnie, że będzie to dobra rozrywka :) A "Trybunał dusz" już od miesięcy czeka na moim czytniku.
Szkoda, że "Władca ciemności" nie do końca spełnił Twoje oczekiwania, ale wiem jak to jest, gdy poprzednie tomy stawiają najnowszej części wysokie wymagania. Najważniejsze jednak, że ta powieść Cię nie zawiodła :)
Tak to już właśnie jest, że trudno, aby wszystkie tomy były równie świetne :) Myślę, że Carrisi może Ci się spodobać :)
UsuńPodoba mi się umiejscowienie akcji w Rzymie, to bardzo wdzięczne miasto i idealne na literacką wycieczkę (nawet jeśli jest spowite ciemnością - to dopiero będzie przeżycie). :) Czytałam jedną książkę tego autora i wrażenia były pozytywne, chciałabym w końcu sprawdzić, czy do gustu przypadną mi inne jego powieści.
OdpowiedzUsuńO, a jaką książkę miałaś już okazję czytać? :)
UsuńCzytałam "Zaklinacza" - to pierwsza część cyklu, w którym bohaterką jest policjantka Mila. Dobra książka! :)
UsuńFajnie widzieć, że tak ją odbierasz, bo mam ją w planach :)
UsuńNie było mi dane poznać tej serii ;)
OdpowiedzUsuńA myślisz o sięgnięciu po tę serię? :)
UsuńTo raczej nie jest moja bajka,... ale pamiętam, że to samo myślałam o "Pierwszym rogu", który został moim odkryciem 2018 roku :D Tak więc kto wie, może to będzie kolejna miła niespodzianka;)
OdpowiedzUsuńTeż mam czasami takie odczucia wobec książek :) I zwykle się ich trzymam, ale od czasu do czasu jakaś powieść mnie miło zaskakuje :)
UsuńTo w takim razie chyba muszę zapamiętać to nazwisko...
OdpowiedzUsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)