Michael Hjorth, Hans Rosenfeldt – Uczeń

3.02.2019


Michael Hjorth, Hans Rosenfeldt, Uczeń [Lärjungen], tłum. Alicja Rosenau, Czarna Owca, 2016, 590 stron.
Sebastian Bergman, tom 2.

Koszula nocna, nylonowe pończochy i brutalnie poderżnięte gardło – wszystko wskazuje na to, że w Sztokholmie pojawił się seryjny zabójca, który dokładnie wie, jak wyglądały zbrodnie Edwarda Hindego i z ogromną pieczołowitością je naśladuje. Hinde od kilkunastu lat siedzi w więzieniu, a tym, kto doprowadził do jego aresztowania był Sebastian Bergman. Krajowa Policja Kryminalna wcale nie pali się jednak, by włączyć go do śledztwa, bo ich ostatnia współpraca („Ciemne sekrety”) przebiegała, delikatnie mówiąc, nieco burzliwie. Szybko okaże się to jednak koniecznie, a były psycholog policyjny odkryje takie powiązanie pomiędzy zamordowanymi kobietami, jakiego nikt się nie spodziewał…


Zaczęło się podobnie, jak w pierwszym tomie – pierwsze kilka stron budzących zaintrygowanie, później na pewien czas spadek napięcia i rozkręcanie się akcji i wreszcie silniejsze zaangażowanie w kolejne wydarzenia. Tyle tylko, że tym razem zabrakło mi wymagającej zagadki do rozwiązania i miałam poczucie, że wiem za dużo, by dać się jakoś zaskoczyć. I rzeczywiście zbyt wielu niespodziewanych rozwiązań fabuły nie uświadczyłam, a szkoda, bo powieść Michaela Hjortha i Hansa Rosenfeldta mimo wszystko czytało mi się naprawdę dobrze.

Doskonale widać, że Sebastian czasami potrafi spoglądać poza czubek własnego nosa i naprawdę silnie przeżywać niektóre sytuacje. Z pewną obsesją traktuje sprawę córki, o której się jakiś czas temu dowiedział, a  i sprawa naśladowcy Hindego wpływa na niego niezwykle mocno. Dziwnie było obserwować Bergmana, który tak często traci nad sobą kontrolę i prawdę mówiąc momentami zachowuje się zupełnie nielogicznie, narażając nie tylko śledztwo, ale i potencjalne ofiary. Z jednej strony doskonale zna Hindego i w tej sprawie, jak w żadnej innej, powinien pokazać się w roli eksperta, a tak naprawdę częściej miota się przytłoczony całą sytuacją. Nie ukrywam, że taka jego odsłona trochę mnie zbiła z tropu (i prawdę mówiąc liczę na to, że nie będzie to stały kierunek w tej serii), ale z drugiej strony ta sprawa seryjnego mordercy była pod wieloma względami wyjątkowa i trudno, żeby Bergman pozostał wobec niej zdystansowany i obojętny.




Autorom zdecydowanie nie można odmówić kreowania ciekawych postaci i nie mówię tu tylko o głównych bohaterze. W drugim tomie zmienia się na przykład postawa Billy’ego, który do tej pory w zespole był raczej nieco z boku i odpowiadał za sprawy techniczne; więcej siebie odkrywa też Ursula – wcześniej kojarząca mi się głównie z bardzo dokładnym badaniem miejsc zbrodni; Vanja wkurza się na konieczność współpracy z Sebastianem, ale jak zwykle jest pełna zapału; Torkel jako dowódca musi się nieźle napocić, żeby okiełznać Bergmana, czuwać nad swoimi podwładnymi, zadowolić górę i przede wszystkim schwytać mordercę. To dopiero drugi tom serii, a ja już się jakoś do nich wszystkich przywiązałam i z ciekawością obserwuje ich działania. To dobrze wróży na kolejne spotkania, które planuję.

„Ciemne sekrety” bardzo mi się podobały, szczególnie ze względu na okazję do analizowania tropów i prób domyślania się, kto jest winny. Po tym pierwszym spotkaniu ze szwedzkim duetem chyba trochę za bardzo nastawiłam się na podobne poprowadzenie fabuły w drugim tomie. Już zacierałam ręce na skomplikowaną kryminalną zagadkę, która zostanie rozwiązana dopiero na ostatnich stronach, a w przypadku „Ucznia” scenariusz jest nieco inny, chociaż oczywiście nie od razu wszystko jest jasne. Przekonuje mnie pióro Hjortha i Rosenfeldta i nie nudziłam się w trakcie lektury, ale nie ukrywam, że tym razem konstrukcja powieści zrobiła na mnie mniejsze wrażenie. Nie tracę jednak optymizmu wobec tej serii, bo mimo wszystko to było kilka przyjemnie spędzonych godzin.


  Garść cytatów:

Musisz mieć jakieś własne życie, zanim będziesz mógł stać się częścią życia innej osoby”. (s. 62)

Nie musisz być najlepsza, ale zawsze powinnaś dawać z siebie wszystko. Więcej nie można zrobić, ale niemądrze byłoby robić mniej”. (s. 70)

Ale kłamstwo, które początkowo było wygodną ochroną, żywiło się tysiącami małych codziennych kłamstewek, aż stało się rzeczywistością”. (s. 316)

Wiedzieli, że sprawy łączą się ze sobą na więcej niż jeden sposobów. Że za każdym wydarzeniem kryje się coś więcej, niż człowiek może początkowo przypuszczać”. (s. 456)

~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.  


           
            



Zobacz również

14 komentarze

  1. Coś dla mnie :) Ostatnio w ręce mi wpadają tylko kryminały :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam o tej książce wcześniej, ale wydaje się naprawdę ciekawa. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, jeśli się skusisz, to koniecznie zacznij od pierwszego tomu serii :)

      Usuń
  3. To ciekawe kiedy ksiązka daje możliwosć analizowania tropów - czujemy się jak detektywi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To właśnie w kryminałach lubię szczególnie :) Tutaj od pewnego momentu okazji do bycia detektywem było jednak mniej, bo zbyt wiele elementów zostało odkrytych i brakowało mi zagadki do rozwiązywania :)

      Usuń
    2. ALe jednak było a to plus ;)

      Usuń
  4. Koniecznie muszę nadrobić pierwszy tom.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię kryminały, a te z Czarnej Owcy czyta mi się na tyle dobrze, że to pewnie kwestia czasu, jak sięgnę i po tą serię.

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. W takim razie cieszę się, że miałam okazję trochę o tej książce opowiedzieć :)

      Usuń
  7. Chyba muszę rozejrzeć się za tą serią, bo piszesz o niej naprawdę intrygująco:)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy