Anne B. Ragde – Raki pustelniki

14.03.2018


Anne B. Ragde, Raki pustelniki [Eremittkrepsene], tłum. Ewa M. Bilińska, Smak Słowa, 2017, 312 stron.

Nie będę dobra w budowaniu napięcia, bo od razu zdradzę, że drugi tom sagi rodziny Neshov zrobił na mnie mniejsze wrażenie niż pierwszy. W „Ziemi kłamstw” fabuła może nie porywała, ale jakoś mimo to losy (nie)zwyczajnych bohaterów z czasem ciekawie się ze sobą splotły, a zakończenie pokazało, że rodzinne tajemnice zazwyczaj kiedyś zostają odkryte. Nie było ekscytująco, ale za to klimatycznie, a kreacja poszczególnych postaci wzbudziła mój podziw. „Raki pustelniki” wydały mi się niestety w pewnym stopniu pozbawione tych atutów i trudniej było mi poczuć się częścią tej historii.

Prawda ujrzała światło dziennie, ale życie bohaterów toczy się dalej. Torunn chce wrócić do Oslo, by obracać się w codzienności, którą dobrze zna; Erlend najlepiej czuje się w Kopenhadze, przy Krummie i woli przeszłość zostawić za sobą; Margido przez chwilę poczuje pokusę zmiany w swoim życiu, ale czy cokolwiek z tego wyjdzie? Gospodarstwo podupada, ale Torowi trudno zmienić przez lata wypracowane przyzwyczajenia – to zajmowanie się świniami wyznacza mu rytm dnia i nadaje sens, ale z drugiej strony niełatwo sobie ze wszystkim radzić właściwie bez pomocy.


Anne B. Ragde w poprzednim tomie złączyła losy bohaterów, ale mimo to wydaje się jakby byli od siebie momentami dalej (i nie mam tu na myśli dosłownej odległości) niż wcześniej. Mają swoje sprawy i swoje zmartwienia. Każdy jest też takim rakiem pustelnikiem pozbawionym osłony i podatnym na ciosy, chociaż ból sprawiają bohaterom zupełnie różne rzeczy. W poprzednim tomie czułam mocniejsze przywiązanie do poszczególnych postaci, a ich zachowania wzbudzały we mnie więcej refleksji. Teraz gdzieś się to schowało za zbyt szczegółowym przedstawianiem wykonywanych czynności, momentami przerysowanymi rozmowami i skupieniem na sprawach, które nie zawsze wzbudzały moje zainteresowanie.



Drugi tom nie obudził we mnie tyle emocji, co pierwszy i właściwie czuję się nim trochę zawiedziona. Jest w nim ta niespieszna codzienność, co poprzednio, są trudne rodzinne relacje i są ci sami bohaterowie, ale chociaż trudno mi to ująć w słowa, to mam wrażenie, że w tym wszystkim brakuje czegoś, co mnie za pierwszym razem urzekło. A może jest tego tym razem za mało, bo nie mogę napisać, żebym tak całkowicie nie odnalazła się w tej powieści. Nie rozstaję się z tą sagą na dobre, bo mimo wszystko jestem ciekawa dalszych losów Tora, Elrenda, Margida, Tornun i innych, ale mam nadzieję, że trzeci tom okaże się bardziej satysfakcjonujący.


 Garść cytatów:

Wszystko zostało zamiecione pod dywan. Chodzenie po dywanie z tyloma rzeczami pod spodem było niemożliwe”. (s. 136)

~~*~~
Za książkę dziękuję wydawnictwu Smak Słowa.


Saga rodziny Neshov

         
    

Zobacz również

10 komentarze

  1. Nie znam jeszcze twórczości tej autorki, ale chyba akurat ten cykl, nie jest dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. W takim razie życzę Ci, by trzeci tom okazał się ciekawszy, a i następna książka, która wpadnie Ci w ręce zapewniła Ci większą rozrywkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :) Przede mną sporo tytułów, więc jest na to szansa!

      Usuń
  3. Czaję się na tę serię od dłuższego czasu, ale ostatecznie zawsze rezygnuję z lektury w obawie, że nie odnajdę się w tej historii. Boję się, że będzie dla mnie za spokojnie, że problemy bohaterów mnie nie zaciekawią. Szkoda, że drugi tom nie zaintrygował Cię tak jak pierwszy, ale trzymam kciuki, żeby trzeci był lepszy. Może wówczas i ja się zdecyduję na przeczytanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym znowu odnaleźć więcej z tego, co dostrzegłam w pierwszym tomie. Może tak będzie :)

      Usuń
  4. Ta saga dopiero przede mną, ale zamierzam po nią niebawem sięgnąć...

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)

Polub K-czyta na Facebooku

Obserwatorzy