Mario Puzo - Sycylijczyk
23.01.2018
Mario Puzo, Sycylijczyk [The Sicilian], tłum. Jan Jackowicz, Albatros, 2017, 464 strony.
Pamiętam, że po lekturze „Ojca Chrzestnego” zachwycałam się
tym, jak Mario Puzo wciągnął mnie w świat nowojorskiej mafii i wpływów, które
roztaczał nad ludźmi don Vito Corleone, pomagając im w potrzebie, a w zamian
oczekując jedynie „drobnej uprzejmości” w odpowiednim dla siebie momencie. Byłam
wtedy pod ogromnym wrażeniem tej historii i sposobu jej opowiedzenia, a teraz
przeczytałam „Sycylijczyka” i muszę przyznać, że ten amerykański pisarz
włoskiego pochodzenia już po raz drugi zdobył moje czytelnicze serce. Emocje
nieco inne, zachwyt może nie tak silny jak za pierwszym razem, ale to jedna z
tych książek, które pochłania się z ogromnym zaangażowaniem i żałuje się
dotarcia do ostatniej strony.
Michael Corleone po pewnych wydarzeniach, które miały miejsce w Nowym Jorku musiał się
ukrywać na Sycylii, ale jego pobyt tam wreszcie ma się zakończyć. Przed
odjazdem musi jednak wykonać jedną misję zleconą mu przez ojca – sprawić, by Salvatore
Guiliana – dla jednych wyjęty spod prawa bandyta, dla innych narodowy bohater –
mógł bezpiecznie uciec do Ameryki. Problem w tym, że mężczyzna przez siedem lat
swojej działalności narobił sobie wielu wrogów, którzy najbardziej chcieliby, aby był martwy.
Nie sposób napisać, że „Sycylijczyk” to kontynuacja „Ojca Chrzestnego”,
bo akcja sięga tu roku 1950, gdy los niektórych osób z tej drugiej powieści jeszcze
się nie rozstrzygnął. Tak naprawdę nie jest to też mocne pogłębienie historii
Michaela Corleone, bo chociaż dowiadujemy się co nieco o jego losach na wygnaniu,
to w książce odgrywa rolę w gruncie rzeczy niewielką. Mario Puzo cofa się do
roku 1943 i poznaje czytelnika z postacią, która kradnie całą powieść,
fascynuje i co ciekawe nie jest jedynie wymysłem wyobraźni pisarza. Tytułowy „Sycylijczyk”, czyli Salvatore „Turi” Guiliano istniał naprawdę, a autor postanowił swoim
sprawnym piórem ożywić jego historię, bazując częściowo na prawdziwych
wydarzeniach.
Nie żałuję, że to nie Michael odgrywa tu główną rolę, bo Guiliano
okazał się bohaterem tak intrygującym i niejednoznacznym, że szybko poczułam
się przywiązana do jego losów i z ciekawością śledziłam to, jak się potoczą. Jedno
wydarzenie – postrzał przez karabiniera i jego zabicie - zmienia nastoletniego
chłopaka w banitę, który ma zamiar własnymi rękoma zadbać o sprawiedliwość. Nie
jest jednak aniołem, potrafi przelewać krew i działania jego bandy z jednej
strony budzą strach, a z drugiej szacunek i przywiązanie tych, którym pomaga.
Tak samo jak trudno było nie docenić pewnych cech charakteru don Vita Corleone,
tak samo nie sposób nie spojrzeć na Turiego jako na zdolnego stratega, lojalnego
przyjaciela, ukochanego syna i trzymającego się swoich zasad Sycylijczyka.
Nie ma tu bylejakości w tworzeniu postaci, nie ma
prześlizgiwania się po kolejnych wydarzeniach – jest intensywnie, wciągająco i
szalenie barwnie. Autor odkrywa korzenie włoskiej mafii i specyfikę jej
działania oraz dba o to, by oddać klimat Sycylii i zbliżyć czytelnika do jej
mieszkańców. Pokazuje jaki jest Sycylijczyk nie tylko za sprawą Salvatore
Guiliana, ale dokłada do tego obrazu znacznie więcej szczegółów dzięki innym bohaterom – zarówno tym, którzy są ważni dla przebiegu akcji, jak i tym, stanowiącym ledwie tło. Czułam się tak, jakbym na czas lektury przeniosła się w
inne miejsce i w inne czasy, dając się całkowicie wciągnąć w historię, którą
zaserwował mi Mario Puzo.
Garść cytatów:
„Człowiek, który nie zna historii ludzkości z ostatnich
dwóch tysięcy lat, żyje w mroku”. (s. 203)
~~*~~
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Inne książki Mario Puzo na K-czyta
22 komentarze
Widzę, że książki Puzo zdominowały blogosferę, ale to dobrze, bo może wreszcie zabiorę się za lekturę. Najpierw muszę zacząć od "Ojca chrzestnego", a potem sięgnę po kolejne części :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, że "Ojca Chrzestnego" się obawiałam, bo niemal wszędzie same ochy i achy, ale to była świetna powieść :)
UsuńMoże w tym roku uda mi się przeczytać od tego autora :) literatura Puzo dawno za mną chodzi.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, warto poznać książki autora! :)
UsuńCzekałem na tę recenzję. Puzo ma swój unikalny styl, faktycznie jest jak piszesz, że przenosi nas w inne czasy i miejsca, co niewielu pisarzom się zdarza.
OdpowiedzUsuńTo prawda - sztuką jest wciągnąć czytelnika w stworzoną przez siebie historię. Potrafi to też na przykład Lehane, który poza tym genialnie buduje klimat Bostonu.
Usuń"Ojciec chrzestny" podobał mi się baaaardzo. Aż byłam w szoku, bo przecież w takim typie literatury raczej nie gustuję. Tylko skończyłam przygodę z Puzo po pierwszym tomie i teraz trochę żałuję. Mam nadzieję, że ta ponad pięcioletnia przerwa nie zaszkodzi - muszę teraz sięgnąć po "Sycylijczyka"! <3
OdpowiedzUsuń"Ojciec Chrzestny" był moim pierwszym spotkaniem z Puzo i tę książkę stawiam trochę wyżej, ale "Sycylijczyk" też jest świetny :)
UsuńWygląda na to, że również muszę sięgnąć po "Sycylijczyka", bo już chyba 10 lat nie czytałam nic Maria Puzo, a poprzednie czytelnicze przygody z nim dobrze wspominam ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie zaleca się powrót do autora :)
UsuńKsiążka musi być na prawdę niesamowita, skoro Twoja recenzja jest tak pozytywna! Piękne zdjęcie :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, ostatnio niezbyt często książki mnie tak mocno ekscytują :) Tym bardziej cieszę się, że wreszcie trafiłam na coś, co tak przypadło mi do gustu :)
UsuńPS Dziękuję bardzo! :)
UsuńDo tej pory przeczytałam tylko "Głupcy umierają". Książka jednak zapadła mi w pamięci, więc mam w planach kolejne powieści pisarza.
OdpowiedzUsuńGdzieś przeczytałam, że "Głupcy umierają" to była ulubiona książka autora spośród tych, które napisał :) Mam ją w planach, a "Sycylijczyka" i "Ojca Chrzestnego" bardzo polecam :)
UsuńCieszę się, że "Sycylijczyk" przypadł Ci do gustu :) Pamiętam, że też byłem pod wrażeniem postawy Turiego i podziwiałem jego indywidualizm oraz ideały, którymi się kierował, a które wydawały się być skazane na niepowodzenie.
OdpowiedzUsuńMasz w planach kolejne powieści Puzo?
Ja w tym roku chciałbym poznać bliżej Borgiów :)
Nie wiem czemu mój komentarz sprzed dwóch dni zniknął (czasem Blogger robi takie psikusy), dlatego piszę jeszcze raz :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że "Sycylijczyk" przypadł Ci do gustu :) Pamiętam, że również byłem pod sporym wrażeniem postawy Turiego i mocno mu kibicowałem. Podziwiałem jego indywidualizm i walkę w imię idei, która wydawała się być skazana na niepowodzenie. Bardzo mnie wciągnęła ta powieść!
Masz jeszcze w planach na ten rok coś od Puzo? Ja chciałbym poznać bliżej Borgiów ;)
Dochodzenie przeprowadzone - blogger wrzucił go do spamu, nie wiem czemu :) Ale już wszystko pod kontrolą :)
UsuńPlanuję kolejne spotkania z Puzo, ale sama nie wiem po jaki tytuł teraz sięgnę - Borgiów poznałam w zeszłym roku serialowo :)
Myślałem, że sprawa będzie nieco bardziej zagadkowa, ale na szczęście szybko ją rozwiązałaś ;)
UsuńI jak oceniasz ten serial? Warty obejrzenia?
Podobał mi się :) Na przestrzeni trzech sezonów zdarzały się mniej zajmujące odcinki, ale ogólnie oglądałam z zainteresowaniem :)
UsuńO tak! Puzo to jest majstersztyk:)
OdpowiedzUsuńTeraz zacieram łapki na kolejne jego książki :)
UsuńZapraszam do dyskusji i dziękuję za każde pozostawione słowo :)